Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2018

Dystans całkowity:122.36 km (w terenie 20.00 km; 16.35%)
Czas w ruchu:06:32
Średnia prędkość:18.73 km/h
Maksymalna prędkość:37.85 km/h
Suma podjazdów:702 m
Maks. tętno maksymalne:171 (88 %)
Maks. tętno średnie:140 (72 %)
Suma kalorii:1904 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:40.79 km i 2h 10m
Więcej statystyk
66.49 Km 0.00 Km teren
03:15 H 20.46 km/h
  • 37.85 km/h Max
  • HRmax 171 ( 88%)
  • HRavg 140 ( 72%)
  • Kalorie 1904
  • W górę 270 m
  • Bike: Peak

    Powrót i ostatnia jazda w 2018

    Poniedziałek, 31 grudnia 2018 · dodano: 31.12.2018 | Komentarze 2

    OK- ostatnie 2 miesiące roku nie były u mnie zbyt aktywne. Ani rowerowo ani jakkolwiek inaczej. Za takim stanem rzeczy stała głównie walka z dwoma urazami, których nabawiłem się w przeciągu trzech tygodni. Pierwszy to skręcony staw skokowy- to było 9 listopada natomiast drugi przyszedł dwa lub trzy tygodnie później- dokładnie nie pamiętam. A był to upadek z ok. 2 metrów prosto na nadgarstek. Momentalnie pojawił się obrzęk i trudności z jego poruszaniem, nie mówiąc już o jeździe. No i na dokładkę złapało mnie wredne przeziębienie- to jakby było mało. Tak wyszło, że przedłużone wolne sylwestrowo- noworoczne od pracy mi posłużyło i dziś mogłem pokręcić kilka kilometrów by słusznie zakończyć mijający rok.
    Plan był bardzo prosty- ok. 2 godzinki i dotarcie do gorzelni w Zakrzewie. Wyruszyłem zatem po dwutygodniowej przerwie od jazdy zażyć świeżego powietrza, przestrzeni, natury i endorfin. Na "dzień dobry" okazało się, że wcale nie będzie lekko i przyjemnie (przynajmniej przez pierwszą część trasy) gdyż czekała mnie walka z wmordewindem. Trwała ona przez całą długość serwisówki i dalej aż do Lednogóry. Tu będąc przy kościele zauważyłem na plaży osóbkę na rowerze. Podjechałem i ową osóbką okazała się Ania. Co za przyjemne i zupełnie niezamierzone spotkanie wyszło! Pogadaliśmy o- a jakże- rowerowych sprawach głównie, życzyliśmy sobie wzajemnie udanego 2019 i tym akcentem spotkanie dobiegło końca, bo zimno trochę dawało się we znaki. Pokręciłem dalej do celu wyjazdu przez Sławno. I stara gorzelnia wyłoniła mi się zupełnie nieoczekiwanie zaraz za zakrętem. Przyznać muszę, że budynek mi się spodobał- piękne ceglane elewacje tylko dodają mu uroku. Aż szkoda, że pierwszy raz tutaj dotarłem i chyba będę częściej zaglądał. Po nacieszeniu oczu pięknym widokiem budowli musiałem szybko ruszać w drogę powrotną (mądry ja nie zabrałem przedniej lampki). Na szczęście większość miałem ze sprzyjającym wiatrem więc poszło w miarę sprawnie. I tak z założonych 2 godzin wyszły ponad 3- spoko. 

    Przy okazji pozdrawiam wszystkich, a Anię szczególnie- bo ją spotkałem ;). I udanego Nowego Roku życzę też wszystkim ;).













    29.93 Km 10.00 Km teren
    01:40 H 17.96 km/h
  • 33.11 km/h Max
  • W górę 222 m
  • Bike: Peak

    30 km w śnieżnej scenerii

    Niedziela, 16 grudnia 2018 · dodano: 31.12.2018 | Komentarze 2

    Jakaś zapomniana jazda. Zapomniana i odnaleziona dzisiaj na liczniku. To była krótka rundka po Wierzbiczanach w pięknych zimowych okolicznościach. Nawet kilka zdjęć się znalazło z niej ;).







    Kategoria <50 Km


    25.94 Km 10.00 Km teren
    01:37 H 16.05 km/h
  • 32.11 km/h Max
  • W górę 210 m
  • Bike: Peak

    Niedzielna (prawie) trzydziestka

    Niedziela, 2 grudnia 2018 · dodano: 05.12.2018 | Komentarze 2

    Od rana zabrałem się za dolanie płynu do tylnej opony- od jakiegoś czasu powietrze samoistnie 'uciekało'. Po uzupełnieniu, jeździe jak i kilku dniach nieużytkowania roweru stwierdzam, że problem zażegnany.
    Dzisiejsza jazda przebiegała w części znów pod znakiem eksplorowania nieznanych miejsc- tym razem pojeździłem nieco po terenach zlikwidowanej gnieźnieńskiej cukrowni. Kilka ścieżek pomiędzy tamtejszymi zbiornikami jest jak i klimatyczny i pozarastane drogi z betonu jednakże poza tym nic szczególnie godnego uwagi- wuchta chynchów przez które przedzierać się to wątpliwa przyjemność. Po obadaniu tego terenu pokręciłem się jeszcze trochę po nieutwardzonych dróżkach, przy okazji zahaczając o kolejny tunel w okolicy- ten miał wysokość niewiele większą od roweru. A po tym to skierowałem się już do domu.
    Szczerze powiem, że obecnie mam problem przyzwyczaić się do niskich temperatur. Chyba wytrzymałość na nie od ubiegłej zimy poleciała u mnie w dół- ino nie wiem dlaczego. Pozdrawiam wszystkich zmarzluchów ;).










    Kategoria <50 Km