Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2018

Dystans całkowity:712.53 km (w terenie 435.00 km; 61.05%)
Czas w ruchu:32:33
Średnia prędkość:21.89 km/h
Maksymalna prędkość:52.33 km/h
Suma podjazdów:4806 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:168 (86 %)
Suma kalorii:14445 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:54.81 km i 2h 30m
Więcej statystyk
63.45 Km 45.00 Km teren
02:59 H 21.27 km/h
  • 40.01 km/h Max
  • HRmax 178 ( 91%)
  • HRavg 140 ( 72%)
  • Kalorie 1745
  • W górę 351 m
  • Bike: Peak

    Niedzielny treningo- tlenik

    Niedziela, 30 września 2018 · dodano: 02.10.2018 | Komentarze 0

    Po wczorajszej jeździe rozruchowej- dzisiaj miałem chęć pokręcić dużo więcej. Warunki miałem tego dnia wyśmienite- piękne słońce, niezbyt upierdliwy wiatr i co najważniejsze ostatnie oznaki przeziębienia odeszły w diabły ;). Więc w bardzo pozytywnym nastroju udałem się na podbój lasów. A jak lasy i dłużej to padło na Skorzęcin. Jakże przyjemnie było mi jechać po pięknych ścieżkach wśród drzew, jezior, pagórków i łąk ;). Po takiej przerwie to serio zachwycałem się każdą chwilą jazdy i każdym napotkanym widokiem- niby to był tylko tydzień, a wydawał się baaardzo długi. 
    W samym ośrodku całkiem sporo wiary jak na ostatni dzień września się kręciło i nawet kilka punktów gastronomicznych było otwartych. Ja korzystając z prawie pustego (względem wakacji) ośrodka zajechałem na nieznaną dotąd jego część po czym chwilę posiedziałem na molo i udałem się w powrotną drogę do Gniezna. Przy wjeździe w las na Krzyżówce stwierdziłem, że mało mi kilometrów i zajechałem jeszcze na wierzbiczańską skarpę oraz ścieżki w okolicach południowego brzegu jeziora w Jankowie. 









    Kategoria 50-100 Km


    39.88 Km 0.00 Km teren
    01:41 H 23.69 km/h
  • 28.09 km/h Max
  • HRmax 143 ( 73%)
  • HRavg 122 ( 62%)
  • Kalorie 789
  • W górę 84 m
  • Bike: Peak

    Sobotnie 40 km

    Sobota, 29 września 2018 · dodano: 30.09.2018 | Komentarze 2

    Ostatni tydzień miałem rowerowo wyjęty życia- dopadło mnie jakieś wredne przeziębienie i absolutnie nie byłem w stanie gdziekolwiek pojechać. Jakoś dziś nieco odpuściło, więc musiałem pokręcić bo inaczej chyba bym zwariował. Zatem wykręciłem małe prawie dwugodzinne kółko po okolicy. Jeszcze na 100% się nie wychorowałem, ale ważne, że coś pojeździłem.

    Kategoria <50 Km


    58.31 Km 55.00 Km teren
    02:32 H 23.02 km/h
  • 51.83 km/h Max
  • HRmax 179 ( 92%)
  • HRavg 149 ( 76%)
  • Kalorie 1600
  • W górę 386 m
  • Bike: Peak

    Michałki MTB Wieleń

    Sobota, 22 września 2018 · dodano: 23.09.2018 | Komentarze 2

    Start w najstarszym maratonie MTB w Wielkopolsce był w moich planach już od jakichś 3ech lub 4ech lat- w tym roku z teamu PZL Sędziszów udział zadeklarowały 4 osoby- Daniel, Norbert, Bartek i ja- więc w końcu udało się wziąć w nim udział. Jednak, by nie było zupełnie kolorowo do samego końca nie byłem przekonany do startu przez nieco męczące mnie od środy małe przeziębienie. Jako, że w sobotni ranek nie czułem się jakoś najgorzej postanowiłem wystartować lecz zbytnio nie przeciążać organizmu- po prostu jechać spokojnie i nie wchodzić w wyższe strefy pulsu.
    Podczas trasy w okolicach Czarnkowa miałem wrażenie, że zbliżamy się do górskich miejscowości (krajobraz bardzo podobny), a po dojeździe do Wielenia ukazało się dobrze rozplanowane miasteczko zawodów znajdujące się na miejscowym stadionie. Szybkie przebieranie, czasu na rozgrzewkę za bardzo nie było (tam i z powrotem po asfalcie) i ustawienie w na starcie.

    Start poszedł spokojnie, wyjazd ze stadionu i mieliśmy 2,5 km asfaltowego dojazdu do właściwej leśnej pętli. Jak tylko zaczął się wspomniany asfalt Daniel pognał do przodu i tyle go było widać, ja natomiast zorganizowałem dwuosobowy PZLowski mini pociąg i tak przejechaliśmy cały dystans Mega. Co do trasy to hmmm… zbyt wymagająca to ona nie jest- głównie dosyć szerokie leśne ścieżki, kilka węższych „prawie” singielków i tyleż samo zjazdów i podjazdów. Wszystko przejeżdżamy bez problemów i ciągle trzymając się ze sobą- klubowa współpraca szła spoko, to cieszyło ;). Na całej trasie były dwa bardziej wymagające podjazdy- trudność polegała na sporej ilości piachu- aczkolwiek na lekkim przełożeniu dało się podjechać podczas gdy sporo ludzi po prostu podchodziło ;). I tak na równej jeździe oraz pogawędkach mijały kolejne kilometry- czasami kogoś wyprzedziliśmy, czasem ktoś wyprzedził nas, czasami nasz pociąg się trochę powiększał. Generalnie mieliśmy na trasie pełen luzik i miło się jechało pośród lasów- zupełnie jak na przyjemnej, jesiennej wycieczce :D. Ostatnie kilometry to kolejno: trochę walki z wiatrem, wąska ścieżka między trzcinami przy Noteci- tu było sporo wiary z Mini i spory korek, wertepy i trochę piachu podczas przejazdu przez pole oraz na sam koniec okrążenie stadionu, meta i kolejny medal w tym roku do kolekcji. 

    Wynik:
    64/ 133 Open Mega
    7/ 11 M2


    W akcji między drzewami (fot. Cezary DmitrzukAnia Dmitrzuk )


    Takie spoko medale dostaliśmy ;)





    38.12 Km 25.00 Km teren
    01:33 H 24.59 km/h
  • 49.41 km/h Max
  • HRmax 181 ( 93%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 918
  • W górę 350 m
  • Bike: Peak

    Terenowa pętelka po pracy

    Środa, 19 września 2018 · dodano: 21.09.2018 | Komentarze 0

    Kategoria <50 Km


    48.43 Km 0.00 Km teren
    02:04 H 23.43 km/h
  • 35.76 km/h Max
  • HRmax 167 ( 86%)
  • HRavg 115 ( 59%)
  • Kalorie 762
  • W górę 132 m
  • Bike: Peak

    Asfaltowy rozjazd z Maciejem

    Poniedziałek, 17 września 2018 · dodano: 18.09.2018 | Komentarze 1



    55.61 Km 45.00 Km teren
    02:25 H 23.01 km/h
  • 43.40 km/h Max
  • HRmax 181 ( 93%)
  • HRavg 142 ( 73%)
  • Kalorie 1429
  • W górę 540 m
  • Bike: Peak

    Dwie terenowe pętelki

    Niedziela, 16 września 2018 · dodano: 18.09.2018 | Komentarze 0

    W wolną niedzielę po Solidzie miałem w głowie różne warianty na jazdę. Ostatecznie postanowiłem po wczorajszym dobić się do końca- pognałem zaliczyć dwie swoje terenowe pętelki. Na podjazdach szło ciężkawo, poza tym całkiem spoko się jechało. No i znów lekko zmieniłem przebieg trasy- długi asfaltowy przelot zmieniłem na terenowy zjazd i za nim droga skrajem lasu do plaży w Jankowie.

    Kategoria 50-100 Km


    74.71 Km 71.00 Km teren
    03:42 H 20.19 km/h
  • 47.43 km/h Max
  • HRmax 192 ( 98%)
  • HRavg 168 ( 86%)
  • Kalorie 2728
  • W górę 1108 m
  • Bike: Peak
      Uczestnicy

    Solid MTB Sława

    Sobota, 15 września 2018 · dodano: 18.09.2018 | Komentarze 1

    Ostatni wyścig tegorocznego cyklu Solid MTB to Sława. Teamowo wyjechaliśmy już po 6tej rano- na szczęście dojazd zajął niezliczoną ilość czasu, tak że udało mi się jeszcze spokojnie dospać poranną pobudkę. Po dotarciu na miejsce oczom ukazuje się przepięknie ulokowane miasteczko zawodów- wypoczynkowy ośrodek przy dość dużym jeziorze Sławskim, to było chyba najbardziej urokliwie położone miejsce startu w jakim miałem okazję być. W miasteczku tradycyjne przywitania z kumplami, kawa, pogaduchy, przebieranie itp. Wspólnie z Jackiem wybieramy się obadać pierwsze kilometry trasy- nic specjalnego i dosyć płasko. Jeszcze kilka dni przed zawodami zgadaliśmy się, że w sektorze ustawimy się obok siebie i pokonamy trasę razem (co w moim przypadku oznaczało próbę utrzymania się za Jackiem ile tylko będę mógł :D).

    Po starcie trasę wytyczyli nam po lokalnym parku- jechało się tutaj całkiem dostojnie i przyjemnie. Po wyjeździe z tutejszego parku wpadamy na asfalt- i odtąd zaczyna się konkretne deptanie w korby- trzeba się rozkręcić i przy tym wyprzedzamy i wyprzedamy. Dalej mieliśmy nieco piaszczysty zjazd i prościutki singielek- obydwa bez problemu przejechane, jedynie widać po wiarze, że z jakąkolwiek techniką są na bakier i na owym singlu niemiłosiernie się korkuje. Po tym mieliśmy ładnych kilka płaskich kilometrów dojazdu na całkowicie leśną pętelkę. A ta dostarcza wszystkiego, co można nazwać nizinnym „Pure MTB”- cała masa podjazdo- zjazdowo- singlowego mixu ścieżek. I tak w zasadzie przez kolejne 60 km. Wspólna jazda idzie nam całkiem spoko- zostawiamy za sobą wuchtę wiary- na niektórych fragmentach Jacek wyskakuje mi z lewej lub prawej strony i wyprzedza na potęgę, aż się zastanawiam jakim sposobem dostrzegł miejsce na takie manewry ;). O odpuszczaniu nie było mowy więc przy takich wyczynach od razu siadam mu na koło by się utrzymać. Co mnie wcale nie dziwi- na technicznych sekcjach odstaję mocno z tyłu- jakoś udaje mi się to nadrabiać na dłuższych zjazdach oraz na nielicznych płaskich ścieżkach. W pewnym momencie dochodząc gościa przed nami o mało co byśmy przegapili skręt- na szczęście dostatecznie szybko się o tym zorientowałem. Reszta kółka to kolejne pięknymi seriami serwowana radocha z jazdy- i zauważam, że dziś jazda w dół idzie mi sto razy lepiej niż w górę. Po wjeździe na drugą pętelkę zostajemy praktycznie sami- urok twardzieli z Giga ;). W sumie to i dobrze, bo na ponownym pokonywaniu trasy mieliśmy pełen luz przed sobą i zero blokowania czyli jazda szła sprawniej. W końcu- po 2,5 godzinnym konkretnym ciśnięciu czuję duży ubytek powera w girach. Jacek gna przed siebie a ja choćbym bardzo chciał nie mogłem nadążyć. Pozostało mi samotne dokulanie się do mety. Tak więc walczyłem resztkami resztek sił- i na dobrą sprawę w lesie nie jechało się tragicznie, za to na otwartym terenie i wietrze w przód lub bok zmuszony byłem mocno zwalniać- w efekcie 3ech lub 4ech mnie do mety minęło. A przed metą przyszło pokonywać mocno „kurwidołkowy” singielek i piaszczyste podejście z rowerem przy boku (ile niecenzuralnych wiązanek na tym fragmencie puściłem to nie zliczę ;) ). Później ostatni piaszczysty zjeździk, przejazd przez park i meta.
    Szczerze to ujechałem się na tych zawodach (chyba przez brak konkretnych treningów w tygodniu)- ostatnio to taki przyjechałem na metę w Obornikach. Ponad 1 km przewyższeń mówi sam za siebie, twierdzę że to była najtrudniejsza trasa z całego cyklu. Cały cykl skończyłem na 7 miejscu w swojej kategorii na dystansie Giga- do dekorowanej 6 trochę zabrakło, trzeba się przygotować by za rok było jeszcze lepiej ;).

    Dziękuję Jacek za wspólną jazdę przez długi czas ;)

    Wynik:
    25/ 36 Open Giga
    7/7 M2 Giga


    Nastroje przed startem dopisywały
    Przed startem



    Dowód, że współpraca z Jackiem szła spoko ;)



    I tradycyjnie film z wyścigu

    36.59 Km 15.00 Km teren
    01:55 H 19.09 km/h
  • 33.33 km/h Max
  • W górę 117 m
  • Bike: Peak

    Wieczorna przejażdżka z Maciejem

    Wtorek, 11 września 2018 · dodano: 12.09.2018 | Komentarze 0



    109.97 Km 84.00 Km teren
    05:22 H 20.49 km/h
  • 52.33 km/h Max
  • HRmax 177 ( 91%)
  • HRavg 135 ( 69%)
  • Kalorie 2852
  • W górę 845 m
  • Bike: Peak
      Uczestnicy

    Wyrypa po WPN-ie

    Niedziela, 9 września 2018 · dodano: 12.09.2018 | Komentarze 2

    Na tę przepiękną wrześniową niedzielę zgadałem się z Jackiem na konkretną wyrypę MTB po Wielkopolskim Parku Narodowym. Dojazd na główny dworzec w Poznaniu poszedł w komfortowych warunkach polskiej kolei- wygodny wagon, klimatyzacja, aż chce się podróżować ;). Krótko po 10 byłem na miejscu i po przywitaniu mogliśmy ruszać na podbój terenu. I co tu dużo pisać- było ekstra! Z początku znany mi odcinek NSR-u do Puszczykowa a dalej to "Pure MTB WLKP". Jacek prowadził jak na świetnego gospodarza przystało po wuchcie singielków (zarówno leśnych jak i malowniczo położonych przy jeziorach), podjazdów, zjazdów, był nawet przejazd trasą DH w Mosinie. Podczas jazdy miałem wrażenie, że WPN to w zasadzie jeden wielki, niekończący się singielek :). Wrażeń, widoków i przyjemności z jazdy było mnóstwo, zresztą co tu dużo pisać- najlepiej obejrzeć nagrane ujęcia ;). Po skończonych terenowych szaleństwach wróciliśmy ponownie NSR-em do miasta, wypiliśmy zasłużone piwo nad Wartą (w strefie dozwolonej na spożywanie tego rodzaju napoi) i udaliśmy się na dworzec- tam miałem jeszcze chwilę czekania na powrotny pociąg. 





    32.38 Km 20.00 Km teren
    01:25 H 22.86 km/h
  • 35.04 km/h Max
  • W górę 99 m
  • Bike: Peak

    Sobotnie 1,5 godzinki po lesie miejskim

    Sobota, 8 września 2018 · dodano: 08.09.2018 | Komentarze 0

    Kategoria <50 Km