Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2019

Dystans całkowity:365.83 km (w terenie 130.00 km; 35.54%)
Czas w ruchu:20:06
Średnia prędkość:18.20 km/h
Maksymalna prędkość:53.70 km/h
Suma podjazdów:3839 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:73.17 km i 4h 01m
Więcej statystyk
73.93 Km 20.00 Km teren
03:28 H 21.33 km/h
  • 41.40 km/h Max
  • W górę 416 m
  • Bike: Peak

    Kolejne odwiedziny żeleźnioka

    Sobota, 29 czerwca 2019 · dodano: 04.08.2019 | Komentarze 2

    Druga  już w tym roku wizyta na nieczynnym moście kolejowym w Żabnie. Dojazd w sporej części terenowymi ścieżkami przez Dębówiec, Gołąbki i oczywiście z zahaczeniem Wału Wydartowskiego. Na sam most oczywiście musiałem wleźć i obadać widoki z góry :). Powrót przez Trzemeszno i Wierzbiczany.











    A tak nie róbcie, dobrze? :D



    63.40 Km 20.00 Km teren
    03:09 H 20.13 km/h
  • 37.00 km/h Max
  • W górę 321 m
  • Bike: Peak

    Na Gołąbki

    Czwartek, 20 czerwca 2019 · dodano: 03.08.2019 | Komentarze 0

    Nic specjalnego- wypad z kumplem nad jezioro na Gołąbkach. Takie pitu pitu ale ponad 60 km i kąpiel w jeziorku wpadły. Woda strasznie gorąca ;)



    31.44 Km 20.00 Km teren
    02:29 H 12.66 km/h
  • 53.70 km/h Max
  • W górę 975 m
  • Bike: Peak

    Weekend w Srebrnej Górze część 2

    Niedziela, 16 czerwca 2019 · dodano: 03.08.2019 | Komentarze 4

    Drugi dzień srebrnogórskiej wyrypy. Na ten dzień zaplanowałem objazd jednej trasy „Enduro” oraz mały objazd okolic po trasie Strefy MTB Sudety. Jak postanowiłem tak i zrobiłem. Zaliczyłem przy tym kilka świetnych podjazdów, zjazdów i widoków jak to w górach zawsze bywa. Trafiłem również na wiadukt, na którym były zamontowane chwyty do wspinaczki- aż miałem ochotę wejść po nich :D. Gdzieś po drodze były też widoki twierdzy, która z oddali robiła duże wrażenie. Na koniec oczywiście zjazd do ‘bazy’ i uzupełnienie kalorii pod postacią burgera.
    Krótko mówiąc to był świetnie wykorzystany górski weekend :)


















    Kategoria <50 Km


    37.32 Km 30.00 Km teren
    03:25 H 10.92 km/h
  • 37.34 km/h Max
  • W górę 1291 m
  • Bike: Peak

    Dawka tras Enduro Srebrna Góra

    Sobota, 15 czerwca 2019 · dodano: 03.08.2019 | Komentarze 3

    Plan na weekendowy wypad na ścieżki w Srebrnej Górze powstał bardzo szybko i spontanicznie. W piątek kolega zadzwonił do mnie czy nie chciałbym się tam przejechać. Długo nie rozmyślając powiedziałem „Pewnie, kiedy?” Odpowiedź brzmiała „Jutro” :D Tak więc po pracy pakowanie kolarskich ciuchów, czyszczenie roweru i spać by nazajutrz z samego rana wyruszyć na drugą w tym roku wizytę w górach. Kwatera była już zarezerwowana i po kilku godzinach jazdy byliśmy na miejscu. Oczywiście tylko zostawiliśmy rzeczy, przebraliśmy się w „kolarskie” i wio na ścieżki. W skrócie było wszystko- męczące podjazdy (3 od samego dołu i połowa po przejeździe części „Red Line”), super techniczne zjazdy, był też łatwiutki wspomniany Red Line (zaliczony podczas majówki w Sowich wraz z Jackiem) i przy tych wszystkich wyczynach czerpałem mnóstwo frajdy z każdego przejechanego metra ;). Oczywiście większe hopki i dropy omijałem bo były typowo na fulla lecz cała reszta przejechana bez problemów. Przy ostatnim podjeździe na szczyt złapał mnie górski deszcz i w oddali było słychać grzmoty- nic to, jechałem twardo dalej gdyż chęć zaliczenia jeszcze jednej trasy nie dawała spokoju. I w czasie zjazdu deszcz ustąpił lecz przyszło pomykać w dość trudnych, mokrych i błotnistych warunkach- to dodało sporo czujności podczas jazdy. A po dotarciu do ‘bazy’ okazało się, że na dole padał nie tylko deszcz ale też i grad- a ten ostatni jakoś w górne partie tras nie dotarł ;). Po tej ulewie załadowaliśmy rowery na dach auta i wróciliśmy do kwatery, gdzie wieczorem odpaliliśmy jednorazowego grilla i wszamaliśmy spieczone kiełbasy ;).








    159.74 Km 40.00 Km teren
    07:35 H 21.06 km/h
  • 47.20 km/h Max
  • W górę 836 m
  • Bike: Peak

    Odwiedziny Pałuk

    Niedziela, 9 czerwca 2019 · dodano: 03.08.2019 | Komentarze 4

    Dzisiejszy plan zakładał dłuższą jazdę po terenach sąsiedniego województwa z zahaczeniem o kilka ciekawszych miejscówek. W rozmyślaniach o wycieczce pojawiła się myśl, że fajnie byłoby się przejechać na wschód słońca do Duszna. Jak wymyśliłem tak zrobiłem i krótko po 3 nad ranem wyruszyłem w trasę. Mimo najszybszego obranego dojazdu do wieży nieco spóźniłem się na sam słoneczny spektakl choć sporą jego część udało się zobaczyć. Tak minęło sporo czasu przy podziwianiu i zachwycaniu się wstającym dniem- a ów widok z najwyższego punktu pojezierza gnieźnieńskiego prezentuje się świetnie ;). Z Duszna skierowałem się małymi i mniejszymi wioskami do kamieniołomu w Piechcinie. "Hołda piochu" przy dojeździe do miasteczka niezmiennie robi wrażenie ;). Oczywiście tradycyjnie zawitałem najpierw nad zalaną częścią- gdzie już tak wczesną porą kręciła się ekipa nurków, podjechałem również nad głębokie na 100 metrów wyrobisko. Po zaliczeniu kolejny raz tych widoków obrałem kierunek Barcin. Tam na ławce przy Noteci wpadł konkretniejszy posiłek (był makaron z rybą :) ) i co za tym idzie- dłuższa chwila odpoczynku. Polecam taki relaks przy rzeczce z rana ;). Następnie zajechałem do miejscowości Lubostroń, gdzie zrobiłem szybką fotkę pałacu i pognałem do kolejnego celu podróży. A tym była Jabłowska Góra z wieżą obserwacyjna na jej szczycie. Podjazd był całkiem przyjemny- taki nieco górski bym powiedział- podniszczony asfalt w otoczeniu lasów i stopniowa wspinaczka- pięknie. Na samą wieżę postanowiłem nie wchodzić, gdyż widać, że postawili nowe ogrodzenie i oczywiście były tabliczki zakazujące wstępu. A wejście kusiło bardzo bardzo :D. Zjazd ze szczytu również był mega przyjemny bo wynalazłem jakąś terenową ścieżkę w lesie. Dalsza jazda przebiegała z początku nieznanymi zupełnie asfaltami, by w okolicach Wenecji wjechać na znane mi z wcześniejszych tripów szlaki aż do Gniezna.