Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

333.63 Km 5.00 Km teren
17:02 H 19.59 km/h
  • 39.88 km/h Max
  • W górę 1333 m
  • Bike: Peak
      Uczestnicy

    Nad morze 'na raz', Poznań> Kołobrzeg

    Piątek, 17 sierpnia 2018 · dodano: 22.08.2018 | Komentarze 7

    Piątek oraz sobota były przeze mnie od jakiegoś czasu mocno wyczekiwane- a to dlatego, że czekała mnie w te dni najdłuższa i najcięższa jazda jaką do tej pory miałem zaliczyć. Dokładnie to zgadałem się z Kubą na wspólny wypad nad morze- po dogadaniu terminu, obmyślaniu miejsca docelowego i zakupu biletów na pociąg powrotny można było się przygotować i jechać. W piątkowy wieczór po pracy miałem dojazd PKP do Poznania, z dworca Garbary rzut beretem na spotkanie z Kubą, chwilka przygotowań i ok. 20:30 wyruszyliśmy na podbój polskiego kawałka Bałtyku. Początek mieliśmy przez okołopoznańskie miejscowości- Koziegłowy, Czerwonak, Owińska do Murowanej Gośliny. Miejscami jechaliśmy dosyć ruchliwą główną drogą- na szczęście mieliśmy mocne i bardzo widoczne lampki, więc jazda przebiegała w porządku. Z Murowanej obraliśmy kierunek Rogoźno i dalej Margonin. Jadąc jedynie o świetle lampek klimat był niesamowity- wszystko robi diametralnie inne wrażenie niż za dnia. Cała masa latarni, oświetlonych budynków itp. daje całkiem inne doznania podczas pokonywania kolejnych kilometrów. Najlepszy tego przykład mieliśmy w okolicach Margonina- gdzie wszędzie na horyzoncie było widać świecące na czerwono elektrownie wiatrowe- tamtejsza farma wiatrowa liczy ok. 60 wiatraków więc widok na nie był wręcz kapitalny. Za Margoninem czekała nas jazda doliną Noteci- tu zastaliśmy ożywcze chłodniejsze powietrze, od razu jechało się nieco lepiej ;). Pierwszą krótką przerwę na małe jedzenie zrobiliśmy ok. 97 km w miejscowości Wysoka- szybko uzupełniliśmy nieco kalorii po czym ruszyliśmy dalej. Przed nami była Krajenka (112 km) i dłuższy postój. Były bułki, tradycyjne i obowiązkowe banany oraz kawa. Po takim posiłku ciężko było się ruszyć z ławki ;). W samej Krajence wstąpiliśmy jeszcze na stację- musiałem uzupełnić bidony. Po tym czekało nas 18 km dojazdu do pierwszej ciekawszej atrakcji na trasie- mostu kolejowego nad rzeką Gwda w Jastrowiu. Owy most został wybudowany w 1914 roku i został wysadzony przez wojska niemieckie w 1945 roku. Od tego czasu jest przekrzywiony na jedną stronę a tory już dawno są rozebrane. I skubany nocą robi potworne wrażenie zarówno z nasypu stojąc bezpośrednio przed nim jak i stojąc na dole obok niego- przyznam, że wychodząc zza betonowej podpory mostu i widząc tego przechylonego żelaznego kolosa to aż się go przestraszyłem w pierwszej chwili ;). Z Jastrowia mieliśmy dłuuugą jazdę asfaltem- tu już zmęczenie i brak snu zaczął mi mocno doskwierać- momentami wręcz oczy mi się same zamykały- mimo to trzeba było twardo kręcić. Kolejnym ciekawym punktem na trasie była poradziecka osada w środku lasu- Kłomino. Obecnie z tego „miasta- widmo” niewiele już zostało- jakieś 5 budynków w tym 2 zrujnowane bloki, ale i tak warto było tu zajechać. Z Kłomina kierunek Borne Sulinowo- po drodze odbijamy z drogi, by zobaczyć tamę na rzece Piława- dosyć ciekawie się prezentuje. W Bornem zrobiliśmy mały objazd, zahaczyliśmy o zabytkowy czołg i wstąpiliśmy na kawę z jakiejś budki. Podczas delektowanie się porcją kofeiny co chwila obok przejeżdżały militarne pojazdy- taki urok miasteczka- akurat miał miejsce zlot wielbicieli takowych wehikułów więc multum tego nas mijało :). Z Bornego Sulinowa stopniowo zaczynał się najtrudniejszy etap wyprawy. W zasadzie do Połczyna jakiejś tragedii nie było (w mieście odwiedziliśmy sklep na poranne zakupy), ale dalej to już było nieciekawie. I to w moim przypadku głównie przez widok przed sobą- ponownie same długie asfalty, które nie miały zamiaru się kończyć- w końcówce to już mnie denerwowały :D. Za to zmęczenie trasą całkowicie ustąpiło (choć możliwe, że byłem tak zmęczony, że już nic wtedy nie czułem- trudno mi konkretnie określić ;) ). I w końcu oczom ukazał się znak z nazwą „Ustronie Morskie”- zostało przecięcie drogi krajowej, trochę asfaltu i zobaczyliśmy Bałtyk! Byłem w tym momencie niesamowicie zadowolony z tego wyczynu- ponad 300 km na liczniku, 16 godzin jazdy, ogromny wysiłek, ale warto było się męczyć dla takiej chwili. I kolejne „rowerowe marzenie” zrealizowane :).
    W Ustroniu zrobiliśmy długi odpoczynek po czym pokręciliśmy się po Kołobrzegu i skierowaliśmy się na dworzec, z którego po 19 odjeżdżał nasz pociąg.
    I tak jak z początku pisałem- to była najcięższa jazda jaką do tej pory zrobiłem. I to wcale nie przez dystans, lecz przez zmęczenie i brak snu. Jednak jestem ogromnie zadowolony, że dałem radę to przejechać :).


    Wysadzony most nad Gwdą

    Most nad Gwdą

    Wysadzony most nad Gwdą

    Może do Szwecji? :)

    Jeden z bloków w "mieście- widmo"- Kłominie

    Miasto widmo- Kłomino

    Miasto widmo- Kłomino

    A ten jest zamieszkany

    Ten blok jest zamieszkany

    Tama na rzece Piława

    Tama na rzece Piława

    Dojechaliśmy do Bornego

    Dwa czołgi obok siebie :)

    Dwa czołgi obok siebie :)

    Dwa czołgi obok siebie :)

    Tablica przy zabytkowym czołgu

    Tablica przy zabytkowym czołgu

    Widok na stawy

    Mała przerwa

    Za Połczynem mieliśmy niemal górskie widoczki :)

    Prawie jak w górach

    Prawie jak w górach

    Wreszcie po długim tripie zameldowaliśmy się nad morzem!

    Polski Bałtyk

    Polski Bałtyk

    Polski Bałtyk

    Polski Bałtyk

    Molo w Kołobrzegu

    Molo w Kołobrzegu

    Latarnia w Kołobrzegu

    Latarnia morska Kołobrzeg

    Wyjście z portu

    Fota statku musiała być

    Dworzec Kołobrzeg



    Komentarze
    19Piotras85
    | 16:36 sobota, 25 sierpnia 2018 | linkuj W nocy jest mega dobrze, a jak się jedzie na oponach które nie robią szumu to już w ogóle ;) Pozdro dla Was!
    micor
    | 15:46 sobota, 25 sierpnia 2018 | linkuj Mariusz - Dzięki wielkie!

    Jacek - Fakt, hardkorowcy z nas ;). Podziwiam za taką trasę w pojedynkę, ja chyba bym nie dał rady.

    Ania - Jeździ, jeździ- z bs zrezygnował ale czasami wyjedzie ;). Pewnie, ważne, że plan zrealizowany.

    Grigor - Dzięki Grzechu!

    Szymon - Ciężko było, to pewne ;)
    jelon85
    | 10:54 piątek, 24 sierpnia 2018 | linkuj Wielki szacun dla Was! BRAWO!!!
    grigor86
    | 20:10 czwartek, 23 sierpnia 2018 | linkuj Graty dla Was!
    anka88
    | 08:39 czwartek, 23 sierpnia 2018 | linkuj WoW! Gratulacje dla Was! Widzę, że Kubolsky też żyje i jeździ, jest dobrze :)) Niezła wyprawa i super, że cel osiągnięty.
    JPbike
    | 20:39 środa, 22 sierpnia 2018 | linkuj Hardkor zrobiliście i równie jesteście hardkorami :)
    Po pracy, bez snu i w ponad 300 km drogę - też tak miałem, w dodatku samotnie - oj, było ciężko :)
    maniek1981
    | 10:12 środa, 22 sierpnia 2018 | linkuj Gratulacje za pierwsze 300 km!!! Też dwa lata temu w drodze do Kołobrzegu razem z Bobiko zwiedzaliśmy most nad Gwdą i Kłomino. To była wtedy dla mnie najcięższa wyprawa w życiu z uwagi na ponad 30-stopniowy upał.
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa abard
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]