Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2017

Dystans całkowity:548.29 km (w terenie 140.00 km; 25.53%)
Czas w ruchu:24:20
Średnia prędkość:22.53 km/h
Maksymalna prędkość:45.37 km/h
Suma podjazdów:2218 m
Maks. tętno maksymalne:185 (95 %)
Maks. tętno średnie:156 (80 %)
Suma kalorii:7237 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:45.69 km i 2h 01m
Więcej statystyk
30.27 Km 0.00 Km teren
01:10 H 25.95 km/h
  • 37.61 km/h Max
  • HRmax 179 ( 92%)
  • HRavg 132 ( 68%)
  • Kalorie 625
  • W górę 105 m
  • Bike: Lawinka

    Wieczorne przewietrzanie GieTeka

    Wtorek, 5 września 2017 · dodano: 07.09.2017 | Komentarze 0

    Kategoria <50 Km


    42.10 Km 35.00 Km teren
    01:44 H 24.29 km/h
  • 45.37 km/h Max
  • HRmax 185 ( 95%)
  • HRavg 156 ( 80%)
  • Kalorie 1203
  • W górę 351 m
  • Bike: Lawinka

    Stęszew MTB Maraton czyli klapa sezonu

    Niedziela, 3 września 2017 · dodano: 03.09.2017 | Komentarze 5

    O kolejnym maratonie z cyklu "Bike Cross Maraton" w zasadzie niewiele dobrego mogę napisać i jednocześnie chcę jak najszybciej o nim zapomnieć. 
    Dojazd jak zwykle z kolegami z teamu Renault, na miejscu dość chłodno (jakieś 16°C i wiaterek), ale bez deszczu czyli nie najgorzej. Po przebraniu udaliśmy się na pierwsze kilometry trasy- już miałem mieszane odczucia- szerokie leśne "autostrady", sporo dziur i tarka- które wybijały z rytmu strasznie. 
    Pierwsza sprawa, która mnie mocno wyprowadzała z równowagi zdarzyła się już przed startem- mianowicie organizator odpierniczył tak niesamowite kombinacje z sektorami, że mega ciężko było się połapać kto, gdzie i z którego startuje. Wyglądało to tak, że oprócz tradycyjnych sektorów (1, 2, 3 itp.) zrobili jeszcze podziały na podsektory (A, B, C...- po 20 osób), by następnie połączyć po 2, 3 z nich razem na starcie- gdzie w tym logika to nie mam pojęcia. Jakby tego było mało, zanim ktokolwiek z orgów zainteresował się podejściem i ustawianiem zawodników była godzina 12:40 (planowany starty od 12:30). W ten sposób zafundowali wszystkim jakieś 30 minut czekania w nienajlepszych warunkach. Gdy już udało się wreszcie ruszyć i jakoś ogarnąć ten bałagan- pierwsze sektory ruszyły i pora na mój.
    Po starcie stwierdzam, że nawet nie idzie najgorzej- tempo szybkie, w miarę przyzwoicie mi się kręci w kilkuosobowej grupie. Jednak po kilku kilometrach zauważam, że płaskie tereny i długie szybkie proste wybitnie mi nie sprzyjają- stopniowo wyprzedza mnie chyba większość megowców. Jedynie na nielicznych podjazdach i zawijasach udawało mi się coś tam zyskać, aczkolwiek takowych fragmentów było jak na lekarstwo. Pokonując kolejne kaemy w większości samotnie dojeżdżam do mniej więcej 20 km i na skręcie w las z naprzeciwka widzę faceta z mini. W lesie zrównujemy się i chwilę gadamy- dowiaduję się, że trasa mini jest tak wytyczona, że łączy się z mega na wspomnianym skręcie w las. No ja nie mam pojęcia jak to wytyczali, ale łączenie obydwu dystansów w dodatku jadących z przeciwnych kierunków w dodatku na wjeździe w niezbyt szeroką leśną drogę według mnie nie jest zbyt dobrym pomysłem. Pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłem, dziwna sprawa. Kolejne zdenerwowanie i zrezygnowanie zarazem dopadło mnie w okolicach Mosiny- dogania i wyprzedza mnie kolejna większa grupa megowców a na dobitkę po chwili na trasie pojawiają się tony błota i spore kałuże- napęd zaczyna niemiłosiernie chrobotać, nie lubię tego. W Mosinie jakiś pozytyw- jedziemy po zawijasach znanych mi z pętli XC- zawody odjechane ładnych kilka lat wstecz, następnie Janosik. Jakiś koleś przed nim mówi, że się nie da podjechać- no to co robi Micor? Przełożenie 1-1 i pod górę. Na szczycie rzucam "I co się nie da?" :D. I kolejny raz podjechany- pokłady satysfakcji to dało. Po Janosiku to ponownie szybkie i płaskie leśnostrady na których było wyprzedzanie zawodników z mini. Na jednej z takich "kurwidołkowych" prostych stwierdzam, że na dzisiejszy dzień mam serdecznie dość tego Stęszewa i zafundowanych przez orgów "atrakcji". Tak więc pierwszy raz w swojej historii startów zrezygnowany postanawiam nie wkurzać się dalej i odpuszczam drugą rundę mega kierując się wprost na miejsce startu. Jakby było mało "przygód" na stadion (miejscówka zawodów) przyszło wjeżdżać po ostrym nawrocie przez furtkę szeroką na jeden rower- "genialnie" wymyślone. 
    Odczucia co do Stęszewa mam takie, że Gogol wprowadza niepotrzebne kombinacje z sektorami- o ile podział w Pobiedziskach byłem w stanie zrozumieć przez wąski singiel po wjeździe w teren i idące za tym względy bezpieczeństwa, tak dziś tego nie pojmuję- szerokie bezpieczne proste na których pewnie i tak nastąpiłby podział na grupki. Dwa- zupełny bałagan przy ustawianiu sektorów, zanim ktokolwiek się tym zainteresował minęło sporo czasu i trzecia sprawa- połączenie dystansów w dziwacznym miejscu- nie wiem czy nie dało się inaczej poprowadzić mini, w każdym razie jakby jechały większe grupy w tym momencie niezły bajzel by tam był. Po dzisiejszych zawirowaniach to będę czekał czy Gogolowa ekipa  uporządkuje kwestię startu, bo taki brak opanowania tego widzę po raz pierwszy w życiu. Jeśli dalej będą tak robić to w sumie nie wiem czy będzie mi się chciało w takie coś bawić i szargać nerwy.

    Kategoria <50 Km, Maraton