Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

125.00 Km 50.00 Km teren
05:44 H 21.80 km/h
  • 47.42 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Nadnotecko- pałuckie rewiry

    Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 23.03.2014 | Komentarze 6

    Dzisiaj w końcu sobota z dobrą pogodą- nie to co ubiegły, więc oczywiście musiałem ją wykorzystać na dłuższe kręcenie. Wybrałem nadnoteckie rejony, czyli Barcin. Trasa tam jest dosyć dobra, bo szlak niebieski oznakowany z Gołąbek aż do samego Barcina, no i sporo terenu na dojeździe ;). Początek do Gniezna i przez Wełnicę do Dębówca i na Gołąbki. Krótki postój i znów na koń :). Standardowo asfaltem do doliny Gąsawki. Objazd ścieżki i w końcu zebrałem się i zjechałem Gąsawskiego „Szalonego Drwala” :D. Pierwsze dwa razy spokojnie się udało, za trzecim zachciało mi się fotki ze samowyzwalacza i na końcu zaliczyłem glebę. Koło jakoś podbiło na ostatnim pniu i poleciałem na bok. Jeszcze kciukiem trzasnąłem w drewnianą barierkę i dość mocno go zbiłem- do tego stopnia, że nie jestem w stanie operować wajchą do wrzucania na większe tarcze z przodu. Nic to, czym byłoby MTB bez kontuzji? ;). Z Doliny Gąsawki do Chomiąży Szlacheckiej i tu pojechałem inaczej niż ostatnio- nie przy „Grodzie Piasta” tylko po drugiej stronie jeziora. Cały czas jazda niebieskim szlakiem. I tak sobie spokojnie jadę po lesie, patrzę a tu ludzie z psem idą. W miarę duży i czarny pies. Ale chyba nie lubi Bikerów, bo doskoczył mi do nogi i mocniej kłami chwycił- nawet nie przebił skóry, tylko zdarł naskórek, krew nawet zbytnio nie poleciała, tylko bardzo niechętnie się sączyła, nawet nie poczułem tego chwycenia. Ja w nerwach, właścicielka psa też w nerwach. Jak się okazało przyjechali sobie na działkę, pani poszła po wodę utlenioną i plastry, przemyła mi to, nakleiła i dała mi plastry i wodę do późniejszego przemycia. Akcja była :D. Później jeszcze na chwilę przystanąłem, żeby sprawdzić, nic się z tą pseudo raną nie dzieje, więc jadę dalej do celu. Przez Pniewy, Ostrówce i Wójcin do Bracina. Po drodze fajne górki mijałem, no i dzisiejszy V- max zrobiony na zjeździe w Wójcinie. W Barcinie pojechałem na rynek i na promenadę nad Notecią. Tu na ławce dłuższa przerwa na żarełko i zmianę plastra. Miło się siedziało nad rzeką- cisza i spokój- klimat jest ;). No ale trzeba było ruszyć tyłek i jechać do domu. Powrót prawie identyczny jak dojazd- przez Wójcin, Ostrówce, Pniewy i Chomiążę Szlachecką- tu mała zmiana, bo przejazd obok „Grodu Piasta”. Dalej Gąsawka- tu też zmiana, nie przez dolinę, tylko asfaltem. No i asfaltem do Gołąbek, przez Dębówiec do Gniezna i do domu.

    Sam trip mega udany- sporo w terenie i po ekstra pałuckich wzniesieniach. Nawet nie miałem pojęcia, że teren tu jest taki pofałdowany ;).

    Pierwsza kontuzja też zaliczona, kciuk boli jak cholera i nie mogę go zginać- ale to minie. Ważniejsze, że mini „Drwal” zaliczony ;D. Ślad po psie na fotce wygląda gorzej niż w rzeczywistości- na pogotowiu nawet nie dali żadnego zastrzyku i nie dowiedziałem się w zasadzie niczego. No i przy okazji spotkałem Szymona, który to akurat miał nockę w pracy i chwilkę pogawędziliśmy. Pozdro! ;).

    Gołąbki


    Dolina Gąsawki





    Nad jeziorem Ostrowieckim




    Piechcińska hałda 


    Barcin








    Noteć



    "Gród Piasta"


    Na koniec- ślad po kłach psa. W rzeczywistości nie wygląda tak mega źle ;)




    Komentarze
    micor
    | 12:48 poniedziałek, 24 marca 2014 | linkuj jerzyp1956 - Bywa i tak. I tak takie sytuacje niezbyt często się zdarzają.

    marcingt - No trip mega fajny. Właśnie dobrze, że byli. Chociaż na oczy też nie miałem możliwości zobaczyć dowodu szczepienia, ale pies zadbany to raczej było. Racja, nie powinno to mieć miejsca, ale mi akurat szkoda czasu na użeranie się. Co innego, gdyby to było gdzieś np. na wiosce i mocniej by ugryzł. Wtedy to bym właścicielowi rozpierdol zrobił niezły.

    sebekfireman - Państwo wyszli przed działkę i widocznie nie zamknęli do końca furtki i prawdopodobnie pies przez to wydostał się z posesji.

    jelon85 - Pałuckie rejony są świetne do jazdy, lasów i ekstra górek nie brakuje :). Właśnie, dobre z ich strony to, że podstawowej pomocy udzielili. Apteczka jak widać może się przydać. I ewentualnie gaz pieprzowy na bardziej hardkorowe sytuacje do samoobrony ;). Na pomost bez problemu wjechałem przez bramę ośrodka- nikt mi uwagi nie zwrócił, a ludzie już się tam kręcili i sprzątali ośrodek ;).

    JoannaZygmunta - To już się goi, także wygląda to nie tak źle. Jeszcze trochę i śladu po tym nie będzie ;). Będzie co wspominać :).
    JoannaZygmunta
    | 19:54 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Dziabnięcie nie wygląda dobrze. Szkoda, że niektóre kejtry nie lubią bikerów :(
    jelon85
    | 17:33 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Bardzo fajną trasę wybrałeś na sobotnią przejażdżkę. Szkoda tylko, że natrafiłeś na takie bliskie spotkanie z tym psiurem, który dorwał się do Twojej nogi. Dobrze, że właściciele udzielili Ci chociaż pierwszej pomocy:)
    Będę musiał chyba zainstalować sobie jakąś małą apteczkę przy rowerze, bo coraz częściej się słyszy o takich pogryzieniach bikerów:/
    Na ten pomost nad Jeziorem Ostrowieckim mogłeś wejść bez problemów? Bo mnie tak kiedyś koleś nie chciał wpuścić?
    sebekfireman
    | 08:28 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Jeden fajny trip, a tyle strasznych przygód. Ten pies w ogóle był na uwięzi czy luzem biegał? Nieźle Ciebie dziabnął.
    marcingt
    | 07:41 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Ale tripa trzasnąłeś. No ale przygody mega nieciekawe. Z tym psem to jedynie dobrze, że był na miejscu właściciel i wiadomo było czy szczepiony czy nie, w innym przypadku zaliczył byś parę wizyt w Poznaniu na zastrzykach. Choć powiem szczerze, że nie zostawiłbym tak tej sprawy z psem, bo do takich sytuacji nie ma prawa dochodzić.
    jerzyp1956
    | 05:57 niedziela, 23 marca 2014 | linkuj Ale sobie pojechałeś,a z tymi psami to naprawdę robi się niebezpiecznie.
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa mawid
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]