Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

103.69 Km 50.00 Km teren
07:41 H 13.50 km/h
  • 58.50 km/h Max
  • W górę 2577 m
  • Bike: Peak

    Górska stówka

    Czwartek, 2 sierpnia 2018 · dodano: 03.08.2018 | Komentarze 2

    Plan na dzisiejszy dzień był prosty i zawierał się w trzech punktach:

    1. Zrobić górskie „ponad 100 km”
    2. Odwiedzić Żywiec
    3. Kupić tam zapasowy hak przerzutki.

    Dla odmiany dzisiaj jechałem sam, gdyż Jacek wybrał się na szosowanie- również machnął ponad stówkę. Poprzedniego wieczoru zaplanowałem i wyrysowałem sobie orientacyjnie trasę, załadowałem do telefonu i mogłem ruszać. Na początek ponowne zdobycie Baraniej Góry i w dużej mierze podobną trasą- różnicę miałem w odwiedzonych szlakach (dziś żółty, dalej czerwony i zielony). I ponownie miałem sporo prowadzenia zarówno na Baranią jak i dalej na Skrzyczne- efekt był taki, że przez 3,5 godziny przejechałem i przeszedłem ledwo nieco ponad 30 km, do tego w pełnym słońcu. Nic to, zacisnąłem zęby i w końcu dotarłem na Skrzyczne. A na tamtejszym szczycie wuchta wiary w schronisku więc tylko zrobiłem kilka zdjęć i miałem zamiar ewakuować się niebieskim szlakiem. Jak się okazało był to oczywiście szlak pieszy po tradycyjnych w tych okolicach wielkich kamulcach- znów nic przyjemnego. Po dłuższej chwili prowadzenia napotkałem turystów, zamieniliśmy parę słów i zasugerowali mi odbicie od szlaku i jazdę szuterkiem w dół do asfaltu. Tak też zrobiłem i zaliczyłem całkiem przyjemny agrafkowy zjeździk do mieściny Skrzyczne. Stamtąd to już 100% asfaltu do Żywca, wizyta w rowerowym po zapasowy hak, zjazd na plażę (uzupełnianie picia w bidonach oraz zimne piwo). Po tym zajechałem jeszcze do parku zamkowego, gdzie urządziłem przerwę na bułkę i skierowałem się ku wylotowi z miasta. Miałem dobrych kilka (naście) kilometrów dość ruchliwą asfaltówką aż do Węgierskiej Górki. Zaraz po wjeździe do owego miasteczka przy sprawdzaniu mapy telefon upadł mi na asfalt- na szczęście działał, tylko zbiła się szybka- trudno, swoje już u mnie przeszedł ;). Dalej miałem zamiar trzymać się czerwonego szlaku. I początek wyglądał obiecująco- był długi i momentami stromy podjazd, ale dało się jechać. Po chwili trafiłem na odcinek, którego przejechać się nie dało więc odbiłem przyjemną szutrówką prowadzącą nieco dookoła i kolejne metry w pionie zaliczone. No i po kolejnych minutach ponownie moim oczom ukazał się widok czerwonego prostokąta na drzewie i niespodzianka- znów nie nadającego się do jazdy. Miałem już serdecznie dość spacerów jak na jeden dzień więc podjąłem decyzję o całkowitej zmianie dojazdu do Istebnej. Z początku zjeździk kolejnym dziś górskim szuterkiem do Zlatnej, odbicie na Kamesznicę. W owej miejscowości napotykam konkretną i bardzo długą asfaltową ściankę podjazdową (zresztą Jacek również ją dziś podjeżdżał). Podjazd liczył coś ok. 7 km z maksymalnym nachyleniem ok. 18%. Szczerze to na tym podjeździe większa rolę grała głowa niż siła w girach- gdy już się wydawało, że to koniec za zakrętem wyrastało jeszcze więcej przewyższenia- dwa razy musiałem stanąć by chwilę odsapnąć. Za to satysfakcja z podjazdu zostanie na długo ;). Po owym podjazdowej masakrze czekała mnie już prosta droga do noclegowni z przyjemnym zjazdem do samej Istebnej.

    Trip pomimo sporej ilości spacerów i momentami poważnymi spadkami chęci do wszystkiego uważam za udany. Wszystkie postawione cele zrealizowałem i wykręciłem pierwszą w życiu górską stówkę- spoko uczucie ;)







    Miałem spacer po korzonkach...


    ...i po bagienku ;)




    Wieża na Skrzycznym






    Tam w dole to Żywiec i tamtejsze jezioro




    Na widok tego znaku przed widocznym "podjeździe" z bruku palnąłem śmiechem :)


    Jedne z wielu ekstra widoczków tego dnia


    Kategoria 100- 150 Km



    Komentarze
    micor
    | 05:04 środa, 8 sierpnia 2018 | linkuj Grigor - O tak, górskie widoczki są najlepsze na świecie.
    grigor86
    | 21:39 sobota, 4 sierpnia 2018 | linkuj Cudne widoki. Gratuluję Micor.
    Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wykow
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]