Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

42.79 Km 42.00 Km teren
01:48 H 23.77 km/h
  • 41.78 km/h Max
  • HRmax 189 ( 97%)
  • HRavg 176 ( 90%)
  • Kalorie 1406
  • W górę 174 m
  • Bike: Peak

    Wiórek MTB 2018

    Sobota, 6 października 2018 · dodano: 08.10.2018 | Komentarze 0

    W pierwszą sobotę października wypadały ostatnie zaplanowane zawody w tym roku. Mowa o maratonie „Wiórek MTB” , który podobnie jak Michałki miałem zamiar pierwszy raz w życiu zaliczyć. Wyjazd z Bartkiem o 8 rano- przy całkiem chłodnej aurze dookoła- na miejscu byliśmy bardzo szybko. Po wyjściu z auta zostałem pozytywnie zaskoczony- na stosunkowo niewielkiej przestrzeni całkiem mądrze zostało rozplanowane miasteczko zawodów i obsługa była bardzo miła i „papierkowe sprawy” udało się szybko załatwić. Później standardowe przebieranie, jazda na kilka pierwszych kilometrów trasy oraz ustawianie w sektorze.

    Na początek zaserwowano nam kilkusetmetrowe kółko z sektora na właściwą linię startu- ten system nawet mi się spodobał. Po tym mieliśmy chwilkę czekania podczas tradycyjnych przemówień ludzi związanych z organizacja zawodów. Po kilku minutach nastąpił start i… od początku poszedł pełen ogień w korby. Pierwsze 2 km to płaska i równa polna droga, gdzie prędkość dochodziła do 40 km/h i tętno momentalnie podskoczyło do wysokich wartości. Kolejne 6 km to spoko pomykanie przy brzegu Warty- naprawdę piękne widoki można było miejscami zaobserwować ;). Dla urozmaicenia rywalizacji na trasie trzeba było zmierzyć się ze sporą ilością korzeni oraz piachu- jakież szczęście, że nie raz miałem okazję jeździć po NSR, dzięki temu wiedziałem czego się spodziewać ;). W czasie konkretnie szybkiej jazdy było trochę tasowań w stawce- dochodzenie kogoś, wyprzedzanie, zmiany. Ostatecznie po wjeździe na leśną pętelkę utworzyła się z 3-4 osobowa grupa, w której całkiem sprawnie się pomykało. A na owej pętli mimo stosunkowo płaskiego profilu o nudzie nie było mowy. Było kilka przyjemnych singli i mnóstwo zakrętów w pierwszej części trasy oraz kilka piaszczystych podjazdów w drugiej- tu było co deptać ;). Na jednym z zakrętów- gdy akurat się rozkręciłem i zabrałem się za wyprzedzanie z 7 osobowego pociągu źle skręciliśmy- nikt nie zauważył strzałki, a obstawiający to miejsce strażak był niezwykle zainteresowany swoim telefonem. W efekcie tego po nawrotce cała grupa mi odjechała i musiałem gonić. Spektakularnego efektu to nie przyniosło bo dogoniłem może z trzech tracąc przy tym mnóstwo sił. Na drugą rundę wjeżdżamy w trzech, cały czas trzymając wysokie tempo jazdy. A ta pętla przebiegła podobnie do pierwszej, tylko na trasie było luźniej ;). W pociągu spoko się pomykało- aż do okolic 30- tego km. Wtedy to drugi raz dzisiaj przegrałem rywalizację z piaszczystym podjazdem źle wybierając ścieżkę po zakręcie. Przez to kilkunastometrowy spacer zaliczony i moja grupa odjechała, a ja zostałem sam na placu boju ;). Odtąd aż do mety czułem stopniowy ubytek sił dobitnie zwiększający się na piaszczystych fragmentach trasy, więc jechałem siłą woli i na tyle ile mogłem. Na ostatnich 5 km przed metą za mną dostrzegam goniący mnie pociąg. Pomyślałem, że tak łatwo nie dam się minąć. Kręciłem jak nogi pozwalały (nawet momentami skurcze w uda łapały) a oni zbliżali się, ale powoli. Słyszałem nawet za sobą krzyki motywujące do wyprzedzenia mnie- myślałem wtedy „ni cholery nie wyprzedzicie” :). I prawie mi się udało- na ostatniej prostej minął mnie jeden z kosmiczną prędkością, ale resztę zostawiłem za sobą ;).
    Ostatni start w 2018 uważam za udany, wynik jest w porządku i zaliczyłem dobre przepalenie. 42 km na pełnej petardzie- takiego wysiłku mi brakowało.

    Wynik:
    27/ 100 Open 
    9/18 M30



    Fot.- Fotografia Tomasz Szwajkowski


    Fot.- Fotografia Tomasz Szwajkowski


    I materiał z mojej perspektywy
    Kategoria <50 Km, Maraton



    Komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa jezda
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]