Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2016

Dystans całkowity:1250.92 km (w terenie 276.00 km; 22.06%)
Czas w ruchu:58:31
Średnia prędkość:21.38 km/h
Maksymalna prędkość:54.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:198 (98 %)
Maks. tętno średnie:172 (85 %)
Suma kalorii:23611 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:73.58 km i 3h 26m
Więcej statystyk
24.47 Km 0.00 Km teren
01:12 H 20.39 km/h
  • 33.27 km/h Max
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Wieczorna okolica z wiarą

    Środa, 16 marca 2016 · dodano: 16.03.2016 | Komentarze 0



    118.96 Km 40.00 Km teren
    06:08 H 19.40 km/h
  • 42.97 km/h Max
  • HRmax 180 ( 89%)
  • HRavg 121 ( 60%)
  • Kalorie 2882
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Trzy mosty kolejowe

    Poniedziałek, 14 marca 2016 · dodano: 16.03.2016 | Komentarze 3

    Kolejny trip z cyklu "poniedziałkowe 100+", Kuba zarzucił pomysł na trasę, w Skorzęcinie dogadaliśmy szczegóły- wybraliśmy objazd trzech mostów kolejowych ulokowanych na nieczynnych już liniach i też okazało się, że pojedziemy większą ekipą- Maniek i Sebek również byli chętni na dzisiejszy wypad. Zbiórka- nie psując naszej zacnej tradycji- na Wenecji, gdzie stawili się Kuba i Marcin. Początkowa jazda przez Lubochnię, Krzyżówkę do Ostrowitego Prymasowskiego- gdzie zgarniamy Sebastiana i Mariusza i odtąd kręcimy pięcioosobową załogą. Najpierw przez Słowikowo, przyjemnym terenem dojechaliśmy do Kamieńca. Tutaj zjeżdzamy nad jezioro, gdzie pomykamy jego brzegiem po dość fajnym singielku ;). Zostawiliśmy jezioro Kamienieckie za sobą i udaliśmy się ku kolejnemu małemu jeziorku w lesie, gdzie urządziliśmy przerwę na herbatę, kawę i strawę. Po napełnieniu żołądków udaliśmy się w dalszą droge ku pierwszemu dziś mostu. Z początku mykanie terenem przez Huby Myślątkowskie do Kamionka- stąd kawałek asfaltem do nieużytkowanej linii kolejowej Orchowo- Mogilno. Tutaj wprowadzamy rowery nasypem na tory i środkiem torowiska, po podkładach dotarliśmy do mostu. Trzeba przyznać, że każde kolejne przejście nim sprawia coraz mniej trudności, ale i tak spoglądanie w dół i wysokość robią spore wrażenie. Dalsza jazda ponownie torowiskiem do Marcinkowa, gdzie musimy rowery wprowadzić stromą skarpą na asfaltowy dywan. Kolejno przez Gębice i polnymi duktami- ominęliśmy dzięki temu krajową "15”- do Kwieciszewa, gdzie zrobiliśmy wymuszony postój na serwis przebitej dętki u Kuby. Po łataniu pokręciliśmy do Kunowa na drugi most, do którego dojazd prowadzi singielkiem wzdłuż torów. Focimy jak i korzystając z wyjątkowo niskiego poziomu wody w jeziorze Bronisławskim schodzimy po śliskiej skarpie na dół. Po zwiedzaniu mostu cofnęliśmy się singielkiem do Kunowa i dalej przez Goryszewo udaliśmy się na ostatni dziś most w Żabnie. By do niego dojechać trzeba zjechać przy wiadukcie i kilkaset metrów przejechać polem po wertepach. Przy moście oczywiście fotki i przerwa na uzupełnienie kalorii. Tak zleciało kilka(naście) minut i ruszyliśmy już w drogę powrotną. Pomknęliśmy przez Wylatowo, Popielewo i Zieleń docierając przed Trzemeszno, gdzie pożegnaliśmy Sebka oraz Mańka i we trzech pognaliśmy w kierunku Gniezna. Droga wiodła przez Miaty, Wymysłowo, Lubochnię, Wolę Skorzęcką, Szczytniki- tu Kuba odłącza się od nas i ja dalej z Marcinem jedziemy prosto do miasta. Z kompanem żegnam się pod jego domem i sam już kręce do domu okrężną drogą przez Dalki.




























    16.83 Km 16.00 Km teren
    00:39 H 25.89 km/h
  • 41.78 km/h Max
  • HRmax 198 ( 98%)
  • HRavg 172 ( 85%)
  • Kalorie 640
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    GKKG Winter Race 2016

    Niedziela, 13 marca 2016 · dodano: 13.03.2016 | Komentarze 8

    Jakiś czas temu dotarła do mnie informacja, że GKKG organizują ścig na lokalnej ziemi. Pomyślałem- skoro wróciłem do regularnego kręcenia to chyba nie może mnie tam zabraknąć ;). Trochę myślałem jaki dystans wybrać- 15 czy też 30 km. Ostatecznie zapisałem się na krótszy w głowie mając chytry plan- mniejszy dystans, mniej na nim osób- większa szansa na przyzwoity wynik :D. Dojazd na miejsce zawodów- OW w Skorzęcinie autem i od razu spotykam i gawędze ze znajomymi z GKKG, po czym śmigam załatwić formalności w biurze zawodów. Muszę przyznać że czekanie było- frekwencja dopisała- z pewnością przybyło około 150 startujących. Jak to na zawodach bywa spotykam masę znajomych bikestatowych twarzy- Asia z Marcinem, Drogbas, JPbike, Seba, Maniek. Pogoda taka sobie- bez słońca i całkiem zimnawo. Rozgrzewka też średnia, krótka ale tętno ochoczo wchodziło w słuszne wartości czyli było w porządku. Przed 12 ustawianie na starcie, pogawędki z kumplami na rozluźnienie obowiązkowo ;). W końcu o 12 peleton ruszył i od razu dzida i ogień. Start honorowy przez bramę ośrodka gdzie prędkość podchodziła pod 40 km/h, później wjazd w las a tempo nieznacznie wolniejsze :). Także po jakichś już 3 km myślę "zaraz kurde wypluję płuca" takie naparzanie było. Ale czuję, że noga chce kręcić i robi to z wielką ochotą więc to spoko znak ;). W zasadzie od początku trzymam się między grupą prowadzących a środkiem i w sumie cieszy mnie to bo mam świadomość, że i tak dobra większość z nich jedzie dłuższy dystans więc nie podkręcam tempa mocno- raczej trzymam równe. I tak cały ścig tasuję się z poszczególnymi zawodnikami i na dobrą sprawę trzymając swoją pozycję. Jedynie w piachu przy Piłce muszę podprowadzić jak to robi większość- jedno przyblokowanie i nie ma szansy ominąć i podjechać. Trasa poprowadzona super- niektóre fragmenty nawet mi nieznane a przecież sporo się jeździ po tych fyrtlach. Wszelkie podjazdy i zjazdy to już chyba prawie max tego, co da się tu wycisnąć. Gdzieś około 10 km dostrzegam przed sobą znajomą sylwetkę- to Waza cisnął przez las. Jadąc za nim widzę w oddali kolejne znajome mordki- Kuba, Mister Jerry, Sebek i Mateusz- standardowo wydzieram się "Cześć!" a oni krzyczą że źle skręciliśmy. Szybka nawrotka wokół drzewa- szczęśliwie bez straty miejsca i dalsze napieranie. Większość po płaskim, choć nie obyło się bez długiego ostatniego podjazdu ( serce waliło a płuca znów prawie wypluwam, ale noga kręci w porządku ). I chyba na tym podjeździe zostawiłem za sobą Marcina, choć także niewiele. Po podjeździe wyjazd na ostatnią prostą do mety- zrównuję się z jednym gościem i rzucam krótkie pytanie- "Co jedziesz?" Odpowiedź też krótka- "Długi. Finiszuj!" I te słowa dały mi nieziemskiego kopa. Wstałem z siodełka i jak rozkręciłem nogę, korbę, sprzęt i wogóle wszystko wokół siebie to ostatnie 400 metrów pulsak bezustannie pikał i migał na czerwono a tętno podeszło prawie pod 200 :D. Poszło tylko krótkie kontrolne spojrzenie za siebie- nikogo i wspomniany ogień! I tak samotnie na pełnej parze wpadam na metę ;). 
    Chwila odsapnięcia i do auta się przebrać. Jak tylko podjechałem pod start ponownie zastałem tam gnieźnieńsko- trzemeszeńską ekipę BS i śmiechu było co nie miara a później jeszcze weselej gdy dobił wydział poznańsko- pobiedziski ;). 
    W oczekiwaniu na wyniki wleciała kawa i grochówka, po tym pogawędki ze znajomymi. Nastała najlepsza część- dekoracja. Stoję, uskuteczniam gaduchy z Jackiem a tu nagle niespodziewanie wyczytują moje nazwisko i zapraszają na podium :D. Pomyślałem- coś się pieprzli w obliczeniach czy inny czort? Jak się okazało opłacił się wybór mniejszego dystansu- zająłem 3 miejsce w kategorii Amator open i zgarnąłem swój pierwszy w życiu puchar! Niesamowita radość i piękne uczucie ;). Chwilę później wyczytali również Jacka- także 3 miejsce w matsersach ;). W takich okolicznościach nie mogło zabraknąć wspólnej fotki i stuknięcia się z uśmiechem pucharami :). 
    Po dekoracji to już spacer na parking, pożegnanie z kompanami i pakowanie bike'a do auta. 
    Z dzisiejszego dnia zadowolenie pełne, dzięki towarzyszom za bardzo udanie spędzoną niedzielę :)

    6/41
    open
    3/29 amator

    Przed startem

    Napieram





    Gdzieś na trasie

    Na podium, miło






    36.43 Km 0.00 Km teren
    01:33 H 23.50 km/h
  • 31.86 km/h Max
  • HRmax 174 ( 86%)
  • HRavg 143 ( 71%)
  • Kalorie 1031
  • Bike: Lawinka

    Przedpracowy trening

    Piątek, 11 marca 2016 · dodano: 12.03.2016 | Komentarze 2

    Szybka pętla po okolicy przed pracą. Trochę mocniej podeptane przed niedzielnym wyścigiem w Skorzęcinie. Jadę typowo dla zabawy, zobaczymy jak wyjdzie :)
    Kategoria <50 Km


    44.28 Km 0.00 Km teren
    02:20 H 18.98 km/h
  • 38.23 km/h Max
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Z wiarą po fyrtlach

    Środa, 9 marca 2016 · dodano: 10.03.2016 | Komentarze 0



    146.93 Km 45.00 Km teren
    06:52 H 21.40 km/h
  • 51.62 km/h Max
  • HRmax 182 ( 90%)
  • HRavg 128 ( 63%)
  • Kalorie 4119
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Atrakcje Pałuk

    Poniedziałek, 7 marca 2016 · dodano: 09.03.2016 | Komentarze 0

    Plan na dzisiejszy trip zrodził się jak to zwykle bywa "na szybko" gdy Kuba dał znać, że pogoda na poniedziałek zapowiada sie spoko. Skoro miała dopisać i w zasadzie cały dzień był wolny więc uznaliśmy, że kolejny raz kręcimy dystans z cyklu "100+" :). W niedzielny wieczór zarzuciłem prosty plan- Piechcin i tamtejszy kamieniołom, na który Kuba przystał w ciągu jakichś trzech sekund :D. Do spółki z mapą udało mi się obmyślić alternatywny wariant trasy z dość sporą ilością terenowych ścieżek, jej koncept wysłałem kompanowi, on z kolei wyrysował go i wgrał w GPS i drogę mieliśmy już w całości przygotowaną. W poniedziałek krótko po 10:00 podjechałem do Kuby i wyruszyliśmy na podbój Pałuk. Początkowy etap to standardowe i znane rejony- Lasy Królewskie, Gołąbki i długi dojazd asfaltowym dywanem wśród lasu do Gąsawki. Przy wjeżdzie na samą dolinę Gąsawki mieliśmy dylemat czy zjeżdżać do niej, ale zgodnie uznaliśmy, że nie ma to większego sensu gdyż prawie na pewno utknęlibyśmy w sporym błocie. Z Gąsawki znaną i lubianą leśną drogą dotarliśmy do Chomiąży Szlacheckiej, gdzie właściwie rozpoczęliśmy owy alternatywną część trasy. Przebijaliśmy się zupełnie nieznanymi okolicami przez takie miejscowości jak Laski Wielkie, Annowo, Szczepankowo- skąd trochę bardziej wymagającym traktem pośród lasów i pól przebiliśmy się do wsi Szeroki Kamień. Tutaj Kuba stwierdził, że coś miękko mu się jedzie- jak się okazało w oponie zastaliśmy przebitą dętkę- więc mieliśmy 20 minut serwisu z widokiem wprost na hałdę :). Po załataniu myknęliśmy do samego Piechcina zahaczając market w miasteczku i od razu udaliśmy się do celu wyprawy- kamieniołom. Nie odbiegając od standardowej kolejności zwiedzania najpierw pojechaliśmy nad zalaną część i dalej na wyeksploatowany teren z wielką dziurą. Jadąc ten kawałek nieźle uwaliliśmy i rowery i buty mokrym wapieniem. Nad nieczynną częścią zorganizowaliśmy przerwę na napełnienie żołądków i oczywiście podziwianie krajobrazu. Latem wygląda to zdecydowanie lepiej, aczkolwiek dzisiejsza szaruga i mgiełka unosząca się w powietrzu rownież dawały niezły klimat ;). Po popasie pora "na koń" i do domu. Trasa powrotna to dzieło Kuby. Wyrysowana przez Radłowo, Rezerwat Mierucinek i Boguchwałę- ten odcinek to w zasadzie większość leśnych traktów i kręciło się przednio. Po drodze trafiliśmy na jakieś opuszczony dom pośrodku lasu. Ponowny wyjazd na asfaltowy dywan nastąpił w okolicy Broniewiczek i nim dojechaliśmy do Wszedzienia. Tutaj wypatrzyliśmy zupełnie przypadkiem budynek byłej stacji kolejowej- jak się okazało biegła tędy nieistniejąca już linia Barcin- Mogilno. Po obfoceniu ruszyliśmy przez Chałupska, Chwałowo jadąc obok jeziora Wiecanowskiego wyjechaliśmy na znane tereny w Wieńcu. Tamże ponownie złapaliśmy całkiem przyjemne leśne dukty i przebijając się przez Palędzie oraz Przyjmę dotarliśmy do ostatniej już atrakcji dzisiejszego tripu- wieży widokowej w Dusznie. Podjazd na szczyt Wału Wydartowskiego naprawdę konkretnie nas wypompował, więc pod wieżą obowiązkowa przerwa na herbatę z termosu, ciasteczka i nie zabrakło tradycyjnego wejścia na górę. Po postoju, z nowym zapasem sił skierowaliśmy się już w stronę Gniezna- przez Wydartowo, Kruchowo, Pasiekę oraz trzy Strzyżewa. A z Gniezna już rzut beretem do domu- dojechałem na resztkach sił po takim kilometrażu. 






































    50.69 Km 0.00 Km teren
    02:15 H 22.53 km/h
  • 32.13 km/h Max
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Dziekanowice, Fałkowo

    Czwartek, 3 marca 2016 · dodano: 03.03.2016 | Komentarze 0

    Szybki trip po pracy z Kubą. Trasa jak to zwykle u nas bywa wymyślana na bieżąco i padło na Dziekanowice i Fałkowo. We Fałkowie stwierdziliśmy że kręcimy gdzieś dalej, żeby stuknąć więcej dystansu. I tak zajechaliśmy serwisówką do Wierzyc, dalej Czerniejewo i Pawłowo. Przyjemna jazda przez znikomy wiatr i przyzwoitą temperaturę jak na wczesnomarcowy wieczór.