Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

100- 150 Km

Dystans całkowity:10827.50 km (w terenie 3969.00 km; 36.66%)
Czas w ruchu:502:11
Średnia prędkość:21.56 km/h
Maksymalna prędkość:70.28 km/h
Suma podjazdów:16315 m
Maks. tętno maksymalne:184 (94 %)
Maks. tętno średnie:142 (73 %)
Suma kalorii:78296 kcal
Liczba aktywności:91
Średnio na aktywność:118.98 km i 5h 31m
Więcej statystyk
132.30 Km 80.00 Km teren
06:15 H 21.17 km/h
  • 43.01 km/h Max
  • HRmax 183 ( 94%)
  • HRavg 142 ( 73%)
  • Kalorie 3967
  • W górę 816 m
  • Bike: Lawinka

    Poniedziałkowe 100+

    Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 · dodano: 04.04.2017 | Komentarze 4

    Tak jak w poprzedniej pracy, tak i w obecnej złożyło się, że poniedziałki mam wolne. Tak więc dziś postanowiłem reaktywować tripy z cyklu "poniedziałkowa stówa". Na pierwszy ogień obrałem (a jakże) tereny Dziewiczej i Puszczy Zielonki. Dojazd przez Mnichowo i moją standardową trasą na Promno czyli Przyborowo, Wierzyce, Gołuń oraz Starą i Kocią Górkę. Oczywiście pomykałem trasą Kostrzyńskiego maratonu po super pagórach, wąwozach i singlach. Następnie asfaltem Promno- Biskupice i następny standard przez Uzarzewo do Kobylnicy. Stąd już kawałek do celu wyjazdu, gdzie docieram przez Wierzenicę i Kicin. A na Dziewiczej tradycyjnie wjazd żółtym, przerwa na szczycie i mix podjazdowo- zjazdowy i kolejna dawka sporej zabawy. Po tym to skierowałem się na Zielonkę czerwonym szlakiem rozkoszując się pięknymi okolicznościami równie pięknej Puszczy Zielonki. Po wyjeździe na asfalt w Pławnie zaliczam pit stop w lokalnym spożywczaku- skończyły się płyny w bidonach jak i głód dawał o sobie znać, więc przerwa jak najbardziej się przydała. Po uzupełnieniu energii dalsza trasa przez Zielonkę, Bednary, Wronczyn i nowo odkrytą drogą przez Jerzyn do Pobiedzisk. Tu już zmęczenie dawało o sobie znać, więc pomknąłem prosto do Gniezna i w całości asfaltem. Na szczęście końcówkę jechało się bardzo przyjemnie i szybko z wiatrem w plecy. Podsumowując to ekstra wykorzystany wolny dzień :).











    122.88 Km 50.00 Km teren
    05:33 H 22.14 km/h
  • 36.69 km/h Max
  • W górę 543 m
  • Bike: Lawinka

    Ponad setka po Powidzkim Parku Krajobrazowym

    Niedziela, 2 października 2016 · dodano: 27.11.2016 | Komentarze 0

    Kategoria 100- 150 Km


    118.68 Km 90.00 Km teren
    05:29 H 21.64 km/h
  • 41.73 km/h Max
  • HRmax 179 ( 92%)
  • HRavg 131 ( 67%)
  • Kalorie 2914
  • W górę 762 m
  • Bike: Lawinka

    Poniedziałkowa stówka

    Poniedziałek, 1 sierpnia 2016 · dodano: 02.08.2016 | Komentarze 3

    Wyjazd w tereny Dziewiczej i Puszczy Zielonki miałem w planach już jakiś czas, ale jakoś ostatnio zawsze coś stawało na przeszkodzie. Wreszcie nadszedł dzień, gdy wszystko pozwoliło tam zawitać. Wyjazd w okolicach 15 i założenie proste i tradycyjne już dla mnie- omijać asfalty jak tylko się da. Już po ruszeniu byłem pewien, że w pierwszą stronę będzie ciężko przez wiatr centralnie w twarz- trudno, za to powrót będzie przyjemny ;). Zgodnie z terenowym planem na Dziewiczą dojechałem przez Promno, Uzarzewo, Kobylnicę i Kicin. Przy wieży chwila przerwy i myk na terenowe szaleństwa- dwukrotny zjazd Killerem, podjazdy od parkingu i jakiś szybki, trochę korzenisty zjazd (którego jeszcze nie jechałem) wleciały- radość MTB była przy tym :). Po tym jazda w dół czerwonym szlakiem (po drodze zaliczyłem jeszcze przyjemny zjazd po korzeniach) w kierunku Zielonki. Stamtąd kręcenie śladem Poznańskiego Ringu do Wronczyna- gdzie wstąpiłem do sklepu jak i chwilę pogadałem z lokalsami. Jeden- jak się okazało były leśnik- nie wierzył, że pojechałem tyle kaemów na Dziewiczą i jeszcze wracam do domu :D. Wolne dni trzeba wykorzystywać! Po rozmowach dalsza jazda już w kierunku PK Promno i dalej przez Gołuń i Wierzyce do domu. Wyszło dobre ponad 100 km i do tego sporo w pionie- idealnie spędzony dzień.










    138.45 Km 80.00 Km teren
    06:02 H 22.95 km/h
  • 45.24 km/h Max
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 128 ( 63%)
  • Kalorie 3121
  • W górę 574 m
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Szturm na stolicę Wielkopolski

    Wtorek, 28 czerwca 2016 · dodano: 28.06.2016 | Komentarze 3

    Spontaniczny trip wraz z Kubą do Poznania- dogadaliśmy się poprzedniego wieczoru. Jeden postawiony warunek- sporo terenu ;). Dojazd przez Promno, Biskupice, Swarzędz. W samym Poznaniu zawitaliśmy na Malcie, rynku i trochę pokręciliśmy się po mieście. Powrót natomiast zarządziliśmy przez Puszczę Zielonkę, Krześlice, Lednogórę i Dziekanowice. Przy okazji dziś udało się zaliczyć czerwcowe Grand Fondo na Stravie.










    129.43 Km 50.00 Km teren
    05:42 H 22.71 km/h
  • 49.19 km/h Max
  • HRmax 172 ( 85%)
  • HRavg 121 ( 60%)
  • Kalorie 2608
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Gąsawka, Barcin, Wenecja

    Piątek, 6 maja 2016 · dodano: 06.05.2016 | Komentarze 4

    Całkowicie spontaniczna uastawka z Kubą. Tylko na szybko rzuciłem hasło "Jedziemy do Barcina"- przyjemny dojazd z dużą ilością terenu znam, pogoda wyśmienita to jedziemy! Kubę zgarnąłem spod jego domu krótko przed 10 i we dwójkę udaliśmy się do celu tripu. Pierwsze kilometry standardowo przez Dębówiec, Lasy Królewskie, z których to wyjechaliśmy na Gołąbkach. Stamtąd czekała nas długa i nudna "Leśnostrada" do Doliny rzeki Gąsawki. Oczywiście nie odmówiliśmy sobie przyjemności przejazdu przez ową dolinę- ostatni raz byłem tu 2 lata temu i już zdążyłem zapomnieć jak tutaj jest pięknie. Krajobraz prawie jak w górach- korzenie, pagórki, przejazdy przez mostki, potok płynący w dole- cudnie ;). Można byłoby tu posiedzieć wuchtę czasu i napawać się pięknem otaczającej przyrody. Z doliny ruszyliśmy w większości terenowymi drogami do Barcina, po drodze mijając Chomiążę i tamtejszy "Gród Piasta", Jezioro Foluskie, Pniewy oraz Wójcin. W mieście zgodnie z tradycją zajechaliśmy na promenadę nad Notecią i rozsiedliśmy się na dłuższą chwilę na ławeczce. Miło, miło, ale trzeba było zbierać się do powrotu. A ten zarządziliśmy przez Wenecję- gdzie dojechaliśmy przez Wójcin i Pniewy. W samej Wenecji krótki postój przy zamku i stacji kolejki wąskotorowej. Stąd powrót znanymi już drogami przez Marcinkowo, Szelejewo, Lasy Królewskie do Gniezna. Z kompanem żegnam się na Winiarach i mykam do domu obok Wenecji (tej gnieźnieńskiej) i przez Dalki.










    Podjazd w Gąsawce






    96.61 Km 45.00 Km teren
    04:16 H 22.64 km/h
  • 36.50 km/h Max
  • HRmax 174 ( 86%)
  • HRavg 127 ( 63%)
  • Kalorie 2016
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Powidz, Skorzęcin

    Czwartek, 5 maja 2016 · dodano: 05.05.2016 | Komentarze 0

    Dzisiaj  rano ustawka z Kubą na jakiś dłuższy trip. Zaproponowałem wypad do Powidza na co kompan przystał z chęcią. Zbiórka o 10 na Wenecji i w drogę. I już po kilkuset metrach dopadł nas pech. No, w zasadzie Kubę- jakieś szkło wbiło mu się w oponę i przebiło dętkę. Trochę czasu zleciało na łataniu, wydawało się, że wszystko w porządku i ruszyliśmy dalej. Z miasta przebiliśmy się na Osiniec a dalej Szcytniki i Kędzierzyn. Tu Kuba stwierdził, że powietrze ponownie uchodzi. Zmuszeni byliśmy zorganizować kolejny Pit-stop. Ponowne podklejenie łatki nie przyniosło żadnego efektu i kompan zawinął się do Gniezna. Ja natomiast postanowiłem zrealizować mój dzisiejszy plan do końca. Samotnie ruszyłem więc na podbój powidzkich terenów. Trasa przebiegła sprawnie i dość szybko przez NWN, Trzuskołoń, Witkowo i Wiekowo. W samym Powidzu od razu pojechałem na "Dziką plażę" by pobawić się nieco na korzenistych podjazdach i zjazdach :). Oj, sporo czasu mi tu zleciało na szaleństwach zjazdowych i fun z jazdy miałem przedni ;). I przy okazji jakiś tam trening techniki też wleciał. Po tym standardowo udałem się na lody i objazd masteczka- przyjemnie było, bo tu czas płynie duuuużo wolniej niż w zabieganym mieście. Żeby nie wracać tą samą trasą i nabić jeszcze kilometraż, drogę powrotną ułożyłem znanym i lubianym terenowym wariantem przez Przybrodzin, Wylatkowo, Skorzęcin, Piaski, Krzyżówkę. Odbiłem jeszcze na singielek na Kujawkach, dalej Wola Skorzęcka, Szczytniki, Osiniec, Las miejski i Kokoszki. Podsumowując- dobry trip z wyśmienitą pogodą ;).


    Widok na jezioro Niedzięgiel



    Korzenny zjazd- tu miałem sporo zabawy :)



    Korzenny zjazd w Powidzu

    Taki spadek na korzeniu



    115.90 Km 65.00 Km teren
    05:28 H 21.20 km/h
  • 44.67 km/h Max
  • HRmax 184 ( 91%)
  • HRavg 125 ( 62%)
  • Kalorie 2428
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Poznań- Gniezno

    Poniedziałek, 18 kwietnia 2016 · dodano: 18.04.2016 | Komentarze 4

    Następny poniedziałek to i wypadało trzasnąć kolejny trip z  serii "100+"- zwłaszcza, że poprzedni tydzień skończył się bez żadnej "setki". Drogą telefoniczną zarzuciłem Kubie prosty plan- Dziewicza Góra. Kuba przemyślał temat i zmodyfikował trasę i chylę czoła przed jego wersją tripu, bo wyszedł naprawdę fantastyczny i ciekawy przelot ;). Tak więc idea zakładała dojazd do Poznania pociągiem i powrót na rowerach do Gniezna. 
    Z rana na dworzec, gdzie ustaliliśmy miejsce zbiórki, kupowanie biletów i ładujemy się do bany prosto w wygodny przedział dla rowerzystów. Podróż minęła bardzo przyjemnie na pogawędkach między sobą jak i z bardzo miłym konduktorem, także było spoko. Wysiadka na Garbarach i tu zaczynamy nasze pomykanie. Na pierwszy ogień wzięliśmy Cytadelę, na której byłem pierwszy raz i przyznaję, że mega mi się tam podobało. Pokręciliśmy się po terenie zwiedzając czołgi, transportery itp., naprawdę fajna okolica, kolejny raz Poznań zaskoczył mnie na bardzo duży plus. Z Cytadeli przebiliśmy się w zasadzie jedną długą prostą w kierunku Moraska. Tu też zdobywamy Górę Moraską- nieźle trzeba podeptać w korby, by dostać się na szczyt, ale widoki w całości rekomoensują trudy wspinaczki. Następnie zjazd terenem, kawałek asfaltu i ponownie wbijamy się na terenowe ścieżki. Tym razem nieźle rozryte przez wojskowe pojazdy, na szczęście obok nich wiedzie bardziej przejezdny wariant. Praktycznie cały czas lasem docieramy do Radojewa i dalej do Biedruska. Focimy pałac i ruszamy dalej przez Promnice do Bolechowa i Annowa- czyli znany nam wariant z niedawnego wypadu do Owińsk. Z Annowa kierujemy się sporą ilością terenu na Dziewiczą Górę. Właściwie docieramy do niej wariantem, którym jeszcze nie jechałem, ale było w porządku. Natomiast na sam szczyt wjeżdżamy korzennym podjazdem od strony parkingu- lubię go, idzie się spompować ;). Przy wieży organizujemy dłuższą przerwę na odpoczynek i konsumpcję izobronika ;). Po odsapnięciu pojechałem jeszcze zaliczyć 'killera'. Zjechałem środkiem bez zająknięcia- frajda przednia, tego potrzebowałem- czysta radość i zabawa jazdą ;). Na dole pomyślałem "W sumie dlaczego by go nie podjechać?" Jak pomyślałem tak zrobiłem i zabrałem się za podjeżdżanie. Tu także poszło bez problemu- dobra przyczepność na zmoczonym podłożu była. Siła w nodze jest- dobry znak na Chodzież ;). Dalej zjazd z Dziewiczej jakimś pokręconym wariantem przez wszechobecną wycinkę drzez i poryte ścieżki. Dotarliśmy do Kicina i skierowaliśmy się na Wierzenicę. Wyjechaliśmy w Kobylnicy i ruszyliśmy do kolejnego celu- doliny Cybiny. Tutaj Kuba przeszedł samego siebie i poprowadził trasę przy samej rzece, więc znów mieliśmy atrakcje w postaci porytych ścieżek, błota, gałęzi itp. Fajnie się pomykało ;). Z rozlewisk Cybiny pojechaliśmy w kierunku Promna przez Gortatowo, Jankowo, Górę i Kociałkową. Wbijamy się do lasu i obowiązkowo zaliczamy podjazd wąwozem w Nowej Górce. Dalej Zbierkowo, Gołuń, Wierzyce i serwisówką do Gniezna. W mieście zawitaliśmy do jadłodajni przy mojej dawnej szkole na prawdziwy domowy obiad- po takim tripie jak znalazł ;). Porządnie najedzeni żegnamy się i rozjeżdżamy do domów. 

    Trasa z dzisiaj godna powtórki, powtórzę się któryś raz ale dzięki Kubolsky za poprowadzenie zajebistego śladu- szefu ;D



















    Pałac Biedrusko











    Wieża na Dziewiczej Gorze

    Na postoju








    129.49 Km 35.00 Km teren
    05:52 H 22.07 km/h
  • 40.65 km/h Max
  • HRmax 174 ( 86%)
  • HRavg 118 ( 58%)
  • Kalorie 2441
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Wągrowiec, Skoki- wybitnie nudna, prosta setka

    Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 · dodano: 06.04.2016 | Komentarze 3

    Kolejny poniedziałek nastał, więc tradycyjnie trzeba było machnąć słuszny kilometraż na ten dzień czyli 100+. Padło na Wągrowiec i Skoki. Swoją drogą to doszło do tego, że aby jechać w jakieś ciekawsze miejsce, gdzie jeszcze nie byliśmy musimy już nieżle pogłówkować. Start jak zawsze z Wenecji o 10- kolejna tradycja ;). Nad pokonaną trasą nie ma się co zbytnio rozpisywać, gdyż w znakomitej większości wyglądała tak: prosto, prosto, prosto, zakręt, znów dłuuugo prosto i płasko jak na stole, czyli mega nudno. W Kłecku wstępujemy na rynek oraz zajeżdżamy nad most kolejowy i dalej do Wągrowca, Do miasta docieramy w iście ekspresowym tempie, w czym poniekąd pomógł w zasadzie brak wiatru. Pierwszy wągrowiecki checkpoint to skrzyżowanie rzek Nielby i Wełny, tutaj organizujemy krótkę posiadówkę na mały popas po czym przemieszczamy się nad jezioro Durowskie. Tu też chciałem wykonać jeden zjazd znany z wyścigu XC, zaliczyłem przy tym niezłe OTB i tyle z tego było. Kuba miał z pewnością niezłe widowisko. Stwierdzam, że szybciej zjadę "Drwala" w Żerkowie niż tą ściankę w Wągrowcu. Z Wągrowca skierowaliśmy się na Skoki, do których dojazd to właściwie jedna długa i nudna prosta ;). W samej mieścinie rozsiadamy się na jakiś czas w parku przy domu studenckim. Po kilku(nastu) minutach udaliśmy się jeszcze do sklepu celem uzupełnienia bidonów i jedzenia i ruszyliśmy w drogę powrotną. Ta poszła również po nudnej prostej z dosłownie jednym fajnym terenowym fragmentem między Łagiewnikami a Dębnicą- trzeba będzie tu wrócić i dokładniej je obadać. Do Gniezna dojeżdżamy przez Dębnicę i Piekary, pożegnanie z Kubą przy Poznańskiej i do domu.


















    121.03 Km 30.00 Km teren
    05:48 H 20.87 km/h
  • 44.23 km/h Max
  • HRmax 172 ( 85%)
  • HRavg 124 ( 61%)
  • Kalorie 2809
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Wolność dla łydek! Owińska, Bolechowo

    Poniedziałek, 28 marca 2016 · dodano: 30.03.2016 | Komentarze 1

    Kolejny poniedziałek, kolejna tradycyjna już "setka" :). Tym razem Kuba zaproponował kierunek Owińska. Zbiórka na Wenecji o 10 i jazda w ekipie Marcin, Kuba i Micor. Pogoda już od rana była iście wiosenna- 9 kresek na termometrze i pięknie przygrzewające słońce. Taka aura sprawiła, że pierwszy raz w tym roku można a nawet należało jechać w krótkich spodenkach, jak oczywiście uczyniłem ;). Start tripu to dojazd możliwie najkrótszym wariantem do Lednogóry chodnikem wzdłuż dawnej krajówki. Najkrócej ze względu na ostatnio częste jazdy w tych okolicach i co za tym idzie- nuuuuda :D. Stąd przez Rybitwy, Latalice, Łagiewniki. W Łagiewnikach chwyciliśmy nieco terenowej nawierzchni, którą to przez Stęszewice dotarliśmy do szosy i dalej do Tuczna. Tutaj również wstąpiliśmy do otwartego sklepu i urządziliśmy krótką przerwę. Od Tuczna do samych Owińsk przyszło pomykać ponownie leśnymi traktami, z jedną wybitnie wyboistą długą prostą. Pierwsza miejscówka na mapie to budynek opuszczonego szpitala psychiatrycznego. Niestety eksploracja utrudniona- ogrodzony, więc obfociliśmy z zewnątrz i ruszyliśmy na kolejny dziś checkpoint. Tym był równiez opuszczony pałac. Tu zarządziliśmy dłuższy postój na jedzenie i ogólnie pojęty odpoczynek w wiosennym słońcu :). Po przerwie hop na siodło i kawałeczek cofki pod klasztor cysterek i dalej w kierunku Promnic. Tu dotarliśmy mieszanym wariantem asfakt/ teren przez Bolechowo. Po drodze mieliśmy piękne widoki na okoliczne pola, lasy itp. Naprawdę ładny krajobraz. Promnice- zaliczone i myk w drogę powrotną. Z początku przebijanie się przez osiedlowe uliczki  Trzaskowa i Potasza. Kolejno Kamińsko i znany nam terenowy odcinek do Zielonki. Tu standardowo dłuższy odpoczynek w miejscu postojowym. Z Zielonki jazda leśnymi duktami, Traktem Bednarskim do Krześlic, Łagiewnik i przez Rybitwy do Lednogóry i dalej do Łubowa- czyli identycznie jak w pierwszą stronę. W Łubowie odłączam się od kompanów i zmierzam do domu przez Baranowo.

    Leśny trakt

    Szpital w Owińskach

    Pałac Owińska

    Pałac Owińska

    Klasztor Cysterek

    Owiński klasztor cysterek

    Bolechowo

    Wielkopolski krajobraz

    Strumyk w lesie

    Pierwszy raz na krótko



    128.62 Km 20.00 Km teren
    05:59 H 21.50 km/h
  • 54.20 km/h Max
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Wenecja, Żnin

    Poniedziałek, 21 marca 2016 · dodano: 22.03.2016 | Komentarze 4

    Dzisiaj kolejny poniedziałek i zaliczony kolejny dystans z cyklu "100+". Już w sobotę ustaliliśmy, że ponownie odwiedzamy Pałuki, a za właściwy cel tripu obraliśmy Żnin, w którym to jeszcze nie miałem okazji być. Wyjazd z domu przed 9:00, Kubę zgarniam przed jego domem i we dwójkę ruszamy. Początek przez Pyszczyn, Modliszewko, Dębłowo do Nowaszyc. Na odcinku Modliszewko- Dębłowo chcąc nie chcąc musieliśmy skręcić na zachód, a co za tym idzie kręcić centralnie pod wiatr- co za tym idzie zorientowaliśmy się, że choć niedużo będzie takich odcinków, to będą one na maksa upierdliwe. W Nowaszycach myk w las, skąd przez Dziadkowo i Rzym dotarliśmy do Rogowa. Z miasta kawałek do Łazisk i tu mieliśmy niezłą przygodę. Garmin Kuby wskazywał drogę poprowadzoną przez łąkę, zresztą oznakowanie szlaku na drzewach również było. Wpadamy na ową łąkę a tam z jednej strony zaorane, z drugiej mokradła i strumyk. Zdecydowaliśmy się na ten drugi wariant, lecz po kilkuset metrach byliśmy zmuszeni zawrócić- okazało się, że ta droga jest nie do pokonania. Trochę nadłożyliśmy i straciliśmy czasu, ale nic to. Wracając spytaliśmy rolników w gospodarstwie i jednak po zaoranym szło przejechać a zaorane było "bo to droga rolnika i koniec" :D. Więc nawrotka i rozrytym fragmentem i ponownie na szagę polanką dotarliśmy do normalniejszej polnej drogi, która zaprowadziła nas do Grochowisk Szlacheckich. Dalej przez Złotniki do Biskupina a same muzeum archeologiczne zostawiliśmy z prawej strony. Stamtąd do Wenecji i krótki acz obowiązkowa pauza na fotki Muzeum Kolejki Wąskotorowej. Z Wenecji do Żnina mieliśmy znów nieco terenu a do samego miasta wjechaliśmy szosą Żnin- Gąsawa. Pierwszy punkt to stacja Żnińskiej Kolei Powiatowej- oczywiście focimy dalej Biedroka, by zrobić małe zakupy prowiantu i dalej na rynek. Szybka fotka baszty i ruszyliśmy w drogę powrotną. Rozsiadać się nie chcieliśmy, bo jednak wiatr by nas wychłodził skutecznie a i miejscowość niezbyt okazała. Start tą samą trasą Żnin- Gąsawa i odbicie na Folusz. Tam przy jeziorze robimy zwrot w kierunku Łysinina i dalej na Komratowo i Oćwiekę. Stąd już w miarę znanymi drogami przez Bełki, Drewno, Niestronno, Palędzia- z wypompowującym podjazdem pod kościół, Huta Palędzka- focimy kawernowy magazyn gazu. Dalej Ławki i fotki domu, w którym urodził się Hipolit Cegielski i nudnymi asfaltami poprzez Kruchowo do Jastrzębowa. Na przystanku urządziliśmy pauzę na szamunek, w czasie której przyszedł do nas lokalny pies ;). Z Jastrzębowa do Strzyżewa, gdzie aura zmusiła nas do postoju na przystanku, gdyż załapaliśmy się na pierwszy tegoroczny wiosenny deszczyk ;). Przeczekaliśmy jakies 20 minut, po czym przestało zacinać i przejaśniło się więc ruszyliśmy dalej. Do Gniezna dojechaliśmy przez Jankowo i Jankówko, mała rundka po mieście i pożegnałem kompana dzisiejszego tripu pod katedrą. Dalej samotnie przez Dalki do domu. Także tego- kolejny poniedziałek za stówką zaliczony- seria trwa ;)