Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Po Wielkopolsce

Dystans całkowity:9530.90 km (w terenie 3513.00 km; 36.86%)
Czas w ruchu:440:36
Średnia prędkość:21.63 km/h
Maksymalna prędkość:70.94 km/h
Suma podjazdów:17024 m
Maks. tętno maksymalne:188 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (82 %)
Suma kalorii:76225 kcal
Liczba aktywności:75
Średnio na aktywność:127.08 km i 5h 52m
Więcej statystyk
107.32 Km 65.00 Km teren
04:43 H 22.75 km/h
  • 38.72 km/h Max
  • HRmax 168 ( 86%)
  • HRavg 132 ( 68%)
  • Kalorie 2665
  • W górę 483 m
  • Bike: Lawinka

    Poniedziałkowa stówka

    Poniedziałek, 15 maja 2017 · dodano: 15.05.2017 | Komentarze 2

    Po wczorajszym komunijnym obżarstwie jak również z racji świetnej pogody i wolnego dnia postanowiłem wykręcić następny trip z cyklu "poniedziałkowe 100+". Trochę rozmyślałem gdzie by jechać- ostatecznie wybrałem cieszące oko krajobrazami szlaki Powidzkiego Parku Krajobrazowego. Początkowe 20 km dojazd na początek szlaku "Trakt Słowikowski" poszło bardzo przyjemnie znanymi drogami i co ważne- wreszcie na full krótkim stroju ;). Cała trasa to przeplatanka asfaltu ze spoko leśnymi duktami (z przewagą tych drugich). Od Kinna do Orchowa pomykałem spoko oznaczonym czerwonym szlakiem a w Orchowie następuje zmiana na niebieski- znany mi bardzo dobrze i również odpowiednio oznakowany na całej długości. Po przejechaniu ok. 26 km (tyleż liczy owy szlak) ponownie zawitałem w Orchowie mając nadzieję wrócić drugą częścią czerwonego przez Skubarczewo i Piłkę. Niestety nie widziałem dokładnie oznakowania (wcześniej dało się zauważyć je bardzo wyblaknięte) i w efekcie wracałem identyczną drogą jak wcześniej. Także czerwony szlak zostawiam do przejechania w drugą stronę by zobaczyć gdzie go zgubiłem. Na powrocie przy ok. 80 km lekki spadek mocy, a kolejny 10 km później (na drogę wziąłem jedynie 3 banany czyli niewiele), mimo tego prądu nie odcięło zupełnie i dojechałem do Gniezna w miarę przyzwoitym tempem. 3 ostatnie dni uważam za wykorzystane na 100%, teraz to odpoczynek girom się należy bez wątpienia ;).















    132.30 Km 80.00 Km teren
    06:15 H 21.17 km/h
  • 43.01 km/h Max
  • HRmax 183 ( 94%)
  • HRavg 142 ( 73%)
  • Kalorie 3967
  • W górę 816 m
  • Bike: Lawinka

    Poniedziałkowe 100+

    Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 · dodano: 04.04.2017 | Komentarze 4

    Tak jak w poprzedniej pracy, tak i w obecnej złożyło się, że poniedziałki mam wolne. Tak więc dziś postanowiłem reaktywować tripy z cyklu "poniedziałkowa stówa". Na pierwszy ogień obrałem (a jakże) tereny Dziewiczej i Puszczy Zielonki. Dojazd przez Mnichowo i moją standardową trasą na Promno czyli Przyborowo, Wierzyce, Gołuń oraz Starą i Kocią Górkę. Oczywiście pomykałem trasą Kostrzyńskiego maratonu po super pagórach, wąwozach i singlach. Następnie asfaltem Promno- Biskupice i następny standard przez Uzarzewo do Kobylnicy. Stąd już kawałek do celu wyjazdu, gdzie docieram przez Wierzenicę i Kicin. A na Dziewiczej tradycyjnie wjazd żółtym, przerwa na szczycie i mix podjazdowo- zjazdowy i kolejna dawka sporej zabawy. Po tym to skierowałem się na Zielonkę czerwonym szlakiem rozkoszując się pięknymi okolicznościami równie pięknej Puszczy Zielonki. Po wyjeździe na asfalt w Pławnie zaliczam pit stop w lokalnym spożywczaku- skończyły się płyny w bidonach jak i głód dawał o sobie znać, więc przerwa jak najbardziej się przydała. Po uzupełnieniu energii dalsza trasa przez Zielonkę, Bednary, Wronczyn i nowo odkrytą drogą przez Jerzyn do Pobiedzisk. Tu już zmęczenie dawało o sobie znać, więc pomknąłem prosto do Gniezna i w całości asfaltem. Na szczęście końcówkę jechało się bardzo przyjemnie i szybko z wiatrem w plecy. Podsumowując to ekstra wykorzystany wolny dzień :).











    56.69 Km 30.00 Km teren
    03:05 H 18.39 km/h
  • 41.73 km/h Max
  • HRmax 186 ( 95%)
  • HRavg 139 ( 71%)
  • Kalorie 1555
  • W górę 464 m
  • Bike: Lawinka

    Kolejowo- rowerowa wyrypa

    Poniedziałek, 20 marca 2017 · dodano: 21.03.2017 | Komentarze 1

    Wczoraj w mojej głowie zrodził się plan odwiedzenia stolicy naszego pięknego województwa. Pomysł troszkę zmieniał się z czasem, ostatecznie założyłem dojazd pociągiem, pokręcenie się po mieście a później- jakby inaczej- zdobycie Dziewiczej Góry. Jak postanowiłem tak uczyniłem. Dworzec kupno biletu i przed 10 siedziałem już w banie- spoko się trafiło z miejscem do powieszenia bika. Wysiadka na głównym w Poznaniu, szybka kawa z automatu i w drogę. Jakimiś mało reprezentacyjnymi uliczkami, następnie Półwiejską na rynek i później na Maltę. Stąd trochę błądząc dotarłem w końcu na ulicę Gdyńską, którą (nowym ciągiem pieszo-rowerowym) pokręciłem do Koziegłów i dalej długą asfaltówką do Kicina. I tu już zacząłem się cieszyć, mając w perspektywie terenowe szaleństwa na Dziewiczej. Podjazd żółtym, przerwa na posilenie się na szcycie, kolejno zjazd do parkingu, podjazd od niego, zjazd- podjazd- zjazd killerem, podjazd szutrówką, skręt w prawo, zjazd i kolejny podjazd szutrówką. Nie powiem- wycisk był, choć myślałem, że z obecną formą będzie duuużo gorzej. No i szczerze potrzebowałem takiej jazdy, mocno odzyskałem przez to radość terenowej jazdy. Na szczycie trochę się rozpadało więc chwilę odpocząłem i kiedy przestało ruszyłem w drogę powrotną. Zjazd żółtym, do Kicina i ponownie długą prostą asfaltu przez Mielno do Wierzonki. Pozdrawiam Grigora ;). Stąd terenowym skrótem i przecinając szosę dotarłem do Uzarzewa. Tutaj z minuty na minutę padało coraz mocniej. Postanowiłem udać się na najbliższą stację PKP do Biskupic i przeczekać opad. Przestało w sumie po jakichś 30 minutach, ale jako że byłem już przemoczony i trochę zziębnęty postojem, więc władowałem rower i siebie w najbliższą banę do Gniezna. Mega udanie wykorzystany dzień wolny :).









    118.68 Km 90.00 Km teren
    05:29 H 21.64 km/h
  • 41.73 km/h Max
  • HRmax 179 ( 92%)
  • HRavg 131 ( 67%)
  • Kalorie 2914
  • W górę 762 m
  • Bike: Lawinka

    Poniedziałkowa stówka

    Poniedziałek, 1 sierpnia 2016 · dodano: 02.08.2016 | Komentarze 3

    Wyjazd w tereny Dziewiczej i Puszczy Zielonki miałem w planach już jakiś czas, ale jakoś ostatnio zawsze coś stawało na przeszkodzie. Wreszcie nadszedł dzień, gdy wszystko pozwoliło tam zawitać. Wyjazd w okolicach 15 i założenie proste i tradycyjne już dla mnie- omijać asfalty jak tylko się da. Już po ruszeniu byłem pewien, że w pierwszą stronę będzie ciężko przez wiatr centralnie w twarz- trudno, za to powrót będzie przyjemny ;). Zgodnie z terenowym planem na Dziewiczą dojechałem przez Promno, Uzarzewo, Kobylnicę i Kicin. Przy wieży chwila przerwy i myk na terenowe szaleństwa- dwukrotny zjazd Killerem, podjazdy od parkingu i jakiś szybki, trochę korzenisty zjazd (którego jeszcze nie jechałem) wleciały- radość MTB była przy tym :). Po tym jazda w dół czerwonym szlakiem (po drodze zaliczyłem jeszcze przyjemny zjazd po korzeniach) w kierunku Zielonki. Stamtąd kręcenie śladem Poznańskiego Ringu do Wronczyna- gdzie wstąpiłem do sklepu jak i chwilę pogadałem z lokalsami. Jeden- jak się okazało były leśnik- nie wierzył, że pojechałem tyle kaemów na Dziewiczą i jeszcze wracam do domu :D. Wolne dni trzeba wykorzystywać! Po rozmowach dalsza jazda już w kierunku PK Promno i dalej przez Gołuń i Wierzyce do domu. Wyszło dobre ponad 100 km i do tego sporo w pionie- idealnie spędzony dzień.










    138.45 Km 80.00 Km teren
    06:02 H 22.95 km/h
  • 45.24 km/h Max
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 128 ( 63%)
  • Kalorie 3121
  • W górę 574 m
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Szturm na stolicę Wielkopolski

    Wtorek, 28 czerwca 2016 · dodano: 28.06.2016 | Komentarze 3

    Spontaniczny trip wraz z Kubą do Poznania- dogadaliśmy się poprzedniego wieczoru. Jeden postawiony warunek- sporo terenu ;). Dojazd przez Promno, Biskupice, Swarzędz. W samym Poznaniu zawitaliśmy na Malcie, rynku i trochę pokręciliśmy się po mieście. Powrót natomiast zarządziliśmy przez Puszczę Zielonkę, Krześlice, Lednogórę i Dziekanowice. Przy okazji dziś udało się zaliczyć czerwcowe Grand Fondo na Stravie.










    70.16 Km 55.00 Km teren
    03:12 H 21.92 km/h
  • 38.72 km/h Max
  • HRmax 182 ( 90%)
  • HRavg 140 ( 69%)
  • Kalorie 1742
  • W górę 524 m
  • Bike: Lawinka

    Kierunek- Dziewicza Góra!

    Czwartek, 16 czerwca 2016 · dodano: 16.06.2016 | Komentarze 4

    Plan na dzisiejszy trip siedział mi w głowie chyba już od weekendu. W zasadzie czekałem tylko na dobrą pogodę, a ta nastała dzisiaj. Tak więc pakowanie plecaka i już o 9:40 byłem w drodze do celu. Dojazd ułożyłem tak, by był w znakomitej większości terenowy. Wyszło tak, że z domu do Wierzyc ciągłe terenowe napieranie, odcinek Wierzyce- Gołuń to z musu asfalt i w Gołuniu wjazd w leśne tereny PK Promno. Tu standardowo zaliczony wąwóz, podjazd do Kociałkowej i trasą kostrzyńskiego maratonu po super singlach, zawijasach, zjazdach i podjazdach ;). Wyjechałem wprost na szosę do Promna i kierując się najpierw nią a później nieco terenem dotarłem do Kobylnicy. Stąd na Dziewiczą w całości poprowadził mnie żółty szlak- bardzo przyjemna alternatywa dla obcykanej na pamięć szosy Kobylnica- Wierzonka- Kicin. Podjazd na szczyt sprawnie wszedł, chwila odpoczynku i nadszedł czas, by zażyć czystej zabawy MTB :). Na początek korzenisty zjazd na parking, następnie podjazd killerem (sprawnie i lekko ;) ), ponownie killer- tym razem w dół, podjazd korzeniami od parkingu i drugi zjazd po killerku. No uwielbiam go i zdecydowanie za rzadko tam bywam. Po zjeździe podjazd szeroką szutrówką i dalsza część zabawy nieco zapomnianym przeze mnie zjazdem (przed wieżą odbija się na niego w prawo). Tu też był niezły fun- wyboiście, korzeniście i szybko- Pure MTB! :). Oczywiście wszystko elegancko wchodziło i rzecz jasna z szerokim uśmiechem na twarzy. Po konkretnej dawce zabawy i endorfin ponownie chwyciłem żółty szlak, którym dojechałem do odwiedzonej już dziś Kobylnicy. Stąd zgodnie z dzisiejszym założeniem powrót pociągiem- wyrobiłem się idealnie, bo czekałem tylko ok.15 min za baną. Wysiadka w Pierzyskach i jazda do domu. To był idealnie wykorzystany rowerowo dzień.










    176.84 Km 80.00 Km teren
    08:14 H 21.48 km/h
  • 57.84 km/h Max
  • HRmax 165 ( 82%)
  • HRavg 114 ( 56%)
  • Kalorie 3050
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Ring Poznański

    Czwartek, 26 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0

    Z racji całkowicie wolnego dnia postanowiliśmy gnieźnieńską ekipą objechać Pierścień Dookoła Poznania. Czyli dla mnie znana trasa i połykanie kilometrów. Dojazd do Dąbrówki Kościelnej zarządziliśmy autami, by nie nabijać bez sensu kolejnych kaemów. Kierunek Ringu identyczny jak ten sprzed 3 lat- gdy jechałem z Marcinem. Czyli z Dąbrówki przez Puszczę Zielonkę do Murowanej Gośliny, dalej Biedrusko, Kiekrz (szybka fotka wiatraka), Stęszew i przez WPN do Mosiny. Tu tradycyjne wejście na wieżę, z której widoki dziś były w zasadzie żadne. Z Mosiny przebiliśmy się do Rogalina, gdzie w miejscowej restauracji wszamaliśmy obiad i w dalszą drogę. Kolejne kilometry to dla mnie wybitne nudziarstwo po asfaltowym dywanie mijając Kórnik, Tulce, Kostrzyn. Stamtąd do Góry, gdzie zaczął sie ciekawszy terenowy odcinek wiodący wzdłuż jeziora i dalej przez Promno. Kolejno Wronczyn, Bednary i powrót na start czyli do Dąbrówki Kościelnej. Tak oto mam rekord dystansu w tym roku- kolejne kilometry nabite.








    Jurek mknący w lesie

    Kuba i Marcin

    Oznakowanie Ringu

    Wjazd do WPN

    Pałac w Rogalinie

    Zamek w Kórniku

    W PK Promno


    115.90 Km 65.00 Km teren
    05:28 H 21.20 km/h
  • 44.67 km/h Max
  • HRmax 184 ( 91%)
  • HRavg 125 ( 62%)
  • Kalorie 2428
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Poznań- Gniezno

    Poniedziałek, 18 kwietnia 2016 · dodano: 18.04.2016 | Komentarze 4

    Następny poniedziałek to i wypadało trzasnąć kolejny trip z  serii "100+"- zwłaszcza, że poprzedni tydzień skończył się bez żadnej "setki". Drogą telefoniczną zarzuciłem Kubie prosty plan- Dziewicza Góra. Kuba przemyślał temat i zmodyfikował trasę i chylę czoła przed jego wersją tripu, bo wyszedł naprawdę fantastyczny i ciekawy przelot ;). Tak więc idea zakładała dojazd do Poznania pociągiem i powrót na rowerach do Gniezna. 
    Z rana na dworzec, gdzie ustaliliśmy miejsce zbiórki, kupowanie biletów i ładujemy się do bany prosto w wygodny przedział dla rowerzystów. Podróż minęła bardzo przyjemnie na pogawędkach między sobą jak i z bardzo miłym konduktorem, także było spoko. Wysiadka na Garbarach i tu zaczynamy nasze pomykanie. Na pierwszy ogień wzięliśmy Cytadelę, na której byłem pierwszy raz i przyznaję, że mega mi się tam podobało. Pokręciliśmy się po terenie zwiedzając czołgi, transportery itp., naprawdę fajna okolica, kolejny raz Poznań zaskoczył mnie na bardzo duży plus. Z Cytadeli przebiliśmy się w zasadzie jedną długą prostą w kierunku Moraska. Tu też zdobywamy Górę Moraską- nieźle trzeba podeptać w korby, by dostać się na szczyt, ale widoki w całości rekomoensują trudy wspinaczki. Następnie zjazd terenem, kawałek asfaltu i ponownie wbijamy się na terenowe ścieżki. Tym razem nieźle rozryte przez wojskowe pojazdy, na szczęście obok nich wiedzie bardziej przejezdny wariant. Praktycznie cały czas lasem docieramy do Radojewa i dalej do Biedruska. Focimy pałac i ruszamy dalej przez Promnice do Bolechowa i Annowa- czyli znany nam wariant z niedawnego wypadu do Owińsk. Z Annowa kierujemy się sporą ilością terenu na Dziewiczą Górę. Właściwie docieramy do niej wariantem, którym jeszcze nie jechałem, ale było w porządku. Natomiast na sam szczyt wjeżdżamy korzennym podjazdem od strony parkingu- lubię go, idzie się spompować ;). Przy wieży organizujemy dłuższą przerwę na odpoczynek i konsumpcję izobronika ;). Po odsapnięciu pojechałem jeszcze zaliczyć 'killera'. Zjechałem środkiem bez zająknięcia- frajda przednia, tego potrzebowałem- czysta radość i zabawa jazdą ;). Na dole pomyślałem "W sumie dlaczego by go nie podjechać?" Jak pomyślałem tak zrobiłem i zabrałem się za podjeżdżanie. Tu także poszło bez problemu- dobra przyczepność na zmoczonym podłożu była. Siła w nodze jest- dobry znak na Chodzież ;). Dalej zjazd z Dziewiczej jakimś pokręconym wariantem przez wszechobecną wycinkę drzez i poryte ścieżki. Dotarliśmy do Kicina i skierowaliśmy się na Wierzenicę. Wyjechaliśmy w Kobylnicy i ruszyliśmy do kolejnego celu- doliny Cybiny. Tutaj Kuba przeszedł samego siebie i poprowadził trasę przy samej rzece, więc znów mieliśmy atrakcje w postaci porytych ścieżek, błota, gałęzi itp. Fajnie się pomykało ;). Z rozlewisk Cybiny pojechaliśmy w kierunku Promna przez Gortatowo, Jankowo, Górę i Kociałkową. Wbijamy się do lasu i obowiązkowo zaliczamy podjazd wąwozem w Nowej Górce. Dalej Zbierkowo, Gołuń, Wierzyce i serwisówką do Gniezna. W mieście zawitaliśmy do jadłodajni przy mojej dawnej szkole na prawdziwy domowy obiad- po takim tripie jak znalazł ;). Porządnie najedzeni żegnamy się i rozjeżdżamy do domów. 

    Trasa z dzisiaj godna powtórki, powtórzę się któryś raz ale dzięki Kubolsky za poprowadzenie zajebistego śladu- szefu ;D



















    Pałac Biedrusko











    Wieża na Dziewiczej Gorze

    Na postoju








    129.49 Km 35.00 Km teren
    05:52 H 22.07 km/h
  • 40.65 km/h Max
  • HRmax 174 ( 86%)
  • HRavg 118 ( 58%)
  • Kalorie 2441
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Wągrowiec, Skoki- wybitnie nudna, prosta setka

    Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 · dodano: 06.04.2016 | Komentarze 3

    Kolejny poniedziałek nastał, więc tradycyjnie trzeba było machnąć słuszny kilometraż na ten dzień czyli 100+. Padło na Wągrowiec i Skoki. Swoją drogą to doszło do tego, że aby jechać w jakieś ciekawsze miejsce, gdzie jeszcze nie byliśmy musimy już nieżle pogłówkować. Start jak zawsze z Wenecji o 10- kolejna tradycja ;). Nad pokonaną trasą nie ma się co zbytnio rozpisywać, gdyż w znakomitej większości wyglądała tak: prosto, prosto, prosto, zakręt, znów dłuuugo prosto i płasko jak na stole, czyli mega nudno. W Kłecku wstępujemy na rynek oraz zajeżdżamy nad most kolejowy i dalej do Wągrowca, Do miasta docieramy w iście ekspresowym tempie, w czym poniekąd pomógł w zasadzie brak wiatru. Pierwszy wągrowiecki checkpoint to skrzyżowanie rzek Nielby i Wełny, tutaj organizujemy krótkę posiadówkę na mały popas po czym przemieszczamy się nad jezioro Durowskie. Tu też chciałem wykonać jeden zjazd znany z wyścigu XC, zaliczyłem przy tym niezłe OTB i tyle z tego było. Kuba miał z pewnością niezłe widowisko. Stwierdzam, że szybciej zjadę "Drwala" w Żerkowie niż tą ściankę w Wągrowcu. Z Wągrowca skierowaliśmy się na Skoki, do których dojazd to właściwie jedna długa i nudna prosta ;). W samej mieścinie rozsiadamy się na jakiś czas w parku przy domu studenckim. Po kilku(nastu) minutach udaliśmy się jeszcze do sklepu celem uzupełnienia bidonów i jedzenia i ruszyliśmy w drogę powrotną. Ta poszła również po nudnej prostej z dosłownie jednym fajnym terenowym fragmentem między Łagiewnikami a Dębnicą- trzeba będzie tu wrócić i dokładniej je obadać. Do Gniezna dojeżdżamy przez Dębnicę i Piekary, pożegnanie z Kubą przy Poznańskiej i do domu.


















    121.03 Km 30.00 Km teren
    05:48 H 20.87 km/h
  • 44.23 km/h Max
  • HRmax 172 ( 85%)
  • HRavg 124 ( 61%)
  • Kalorie 2809
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Wolność dla łydek! Owińska, Bolechowo

    Poniedziałek, 28 marca 2016 · dodano: 30.03.2016 | Komentarze 1

    Kolejny poniedziałek, kolejna tradycyjna już "setka" :). Tym razem Kuba zaproponował kierunek Owińska. Zbiórka na Wenecji o 10 i jazda w ekipie Marcin, Kuba i Micor. Pogoda już od rana była iście wiosenna- 9 kresek na termometrze i pięknie przygrzewające słońce. Taka aura sprawiła, że pierwszy raz w tym roku można a nawet należało jechać w krótkich spodenkach, jak oczywiście uczyniłem ;). Start tripu to dojazd możliwie najkrótszym wariantem do Lednogóry chodnikem wzdłuż dawnej krajówki. Najkrócej ze względu na ostatnio częste jazdy w tych okolicach i co za tym idzie- nuuuuda :D. Stąd przez Rybitwy, Latalice, Łagiewniki. W Łagiewnikach chwyciliśmy nieco terenowej nawierzchni, którą to przez Stęszewice dotarliśmy do szosy i dalej do Tuczna. Tutaj również wstąpiliśmy do otwartego sklepu i urządziliśmy krótką przerwę. Od Tuczna do samych Owińsk przyszło pomykać ponownie leśnymi traktami, z jedną wybitnie wyboistą długą prostą. Pierwsza miejscówka na mapie to budynek opuszczonego szpitala psychiatrycznego. Niestety eksploracja utrudniona- ogrodzony, więc obfociliśmy z zewnątrz i ruszyliśmy na kolejny dziś checkpoint. Tym był równiez opuszczony pałac. Tu zarządziliśmy dłuższy postój na jedzenie i ogólnie pojęty odpoczynek w wiosennym słońcu :). Po przerwie hop na siodło i kawałeczek cofki pod klasztor cysterek i dalej w kierunku Promnic. Tu dotarliśmy mieszanym wariantem asfakt/ teren przez Bolechowo. Po drodze mieliśmy piękne widoki na okoliczne pola, lasy itp. Naprawdę ładny krajobraz. Promnice- zaliczone i myk w drogę powrotną. Z początku przebijanie się przez osiedlowe uliczki  Trzaskowa i Potasza. Kolejno Kamińsko i znany nam terenowy odcinek do Zielonki. Tu standardowo dłuższy odpoczynek w miejscu postojowym. Z Zielonki jazda leśnymi duktami, Traktem Bednarskim do Krześlic, Łagiewnik i przez Rybitwy do Lednogóry i dalej do Łubowa- czyli identycznie jak w pierwszą stronę. W Łubowie odłączam się od kompanów i zmierzam do domu przez Baranowo.

    Leśny trakt

    Szpital w Owińskach

    Pałac Owińska

    Pałac Owińska

    Klasztor Cysterek

    Owiński klasztor cysterek

    Bolechowo

    Wielkopolski krajobraz

    Strumyk w lesie

    Pierwszy raz na krótko