Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

XC

Dystans całkowity:136.32 km (w terenie 136.32 km; 100.00%)
Czas w ruchu:07:56
Średnia prędkość:17.18 km/h
Maksymalna prędkość:47.42 km/h
Suma podjazdów:556 m
Maks. tętno maksymalne:194 (96 %)
Maks. tętno średnie:180 (89 %)
Suma kalorii:2352 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:19.47 km i 1h 08m
Więcej statystyk
26.72 Km 26.72 Km teren
01:34 H 17.06 km/h
  • 37.55 km/h Max
  • W górę 556 m
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    XC Pniewy

    Niedziela, 3 lipca 2016 · dodano: 04.07.2016 | Komentarze 0

    No, nadszedł czas ostatniego (niestety) wyścigu XC w tym roku. Miejscówka to znane już Pniewy, gdzie jest jedna z lepszych tras XC w naszej okolicy. Po dojeździe na miejsce wraz z Danielem szybkie załatwianie formalności w biurze zawodów i ekspresowe przebieranie. Daniel pojechał na start swojego wyścigu Mastersów,  natomiast ja udałem się na rekonesans pętli. A ta zbytnio nie różniła się od tej, którą jechaliśmy w maju (dołożony jeden zawijasowy fragment i zlikwidowany super zjazd po palecie). W oczekiwaniu na swój start pooglądałem nieco ze ścigu Mastersów, pogadałem i jakoś czas zleciał.

    Przyszła pora ustawić się na starcie- przed tym jakaś jazda w kółko, odprawa, gadka sędziego.. Odliczanie. Ostre pociskanie na starcie jak zwykle średnio mi poszło, choć było i tak nieźle z racji bardzo małej jak na finał cyklu ilości osób. Czołówka to odjechała w moment i właściwie od razu wskoczyłem na swoje miejsce. Pierwsze kółka jak zwykle na XC to u mnie ogień, pociskanie i szalejące do granic tętno. Jakby nie było- później to przechodzi i dalej się ostro ciśnie. Początkowo to jechałem na kole juniora z Piły i mając za sobą dwie sztuki- oni w miarę szybko zostali dość daleko za nami. Pętelki mijały, niezła zabawa była cały czas a ja z kolegą z juniorów łeb w łeb i koło w koło. Do czasu- na stromej ściance obrałem zły tor jazdy, przednie koło zakopało się w piachu i trzeba było szybko wbiec na górę. Akurat na szczycie stał Jacek i uspokoił mnie mówiąc, że następni są daleko za mną. No to wsiadamy i gonimy juniorka ;). Ostro i szybko pociskając na trasie doszedłem go po chwili, aż sam się nieco zdziwiłem że tak krótko mi to zajęło ;). Na trzecim kółku udało mi się go wyprzedzić na kamienistej sekcji w lesie i odtąd to już miałem komfort pustej trasy przed sobą i coraz bardziej odjeżdżałem. Całkiem miło się tak jechało na swoje 100% i mając ogromną frajdę z tego. Teraz to już całkowicie bawiłem się jazdą- wybijałem się na sekcji z dropami i nieźle na nich latałem, szybko mykałem na zjazdach, ćwiczyłem pompowanie na wybojach a na drewnianej mega bandzie jechałem tak szybko i wysoko jak nigdy :). Na czwartym kółku zacząłem się zastanawiać gdzie też jest lider wyścigu- nie kto inny jak Bartek Mikler. Szybki wjazd na moją piątą pętelkę i nadal nikogo za mną- no to cały czas pomykamy! Przed ostatnim rockgardenem przy miasteczku słyszę redaktora Kurka, który mówi, że właśnie Bartek mnie dogania. Po przejeździe kamieni rozglądam się i faktycznie widzę go za sobą. Zdobyłem pokłady energii, przyspieszyłem i uciekłem. Na ostatniej rundzie to już na trasie było całkowicie pusto- nawet osoby zabezpieczające się zmyły :D. Także spędziłem na wyścigu najwięcej czasu ze wszystkich, ale skończyłem jako ostatni bez dubla od Miklera- więc spoko :).

    Wynik:
    8/14 Open (czekam za wynikami od orga)

    Fotki by JPbike










    Kategoria <50 Km, XC


    12.83 Km 12.83 Km teren
    00:46 H 16.73 km/h
  • 47.42 km/h Max
  • HRmax 189 ( 94%)
  • HRavg 168 ( 83%)
  • Kalorie 566
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    XC Duszniki Zdrój

    Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 3

    Pomysł na wyjazd do Dusznik na Gogolowe XC powstał z dwóch powodów: bardzo chciałem w końcu odwiedzić góry z rowerem, po drugie- postanowiłem po Kleczewie powalczyć o dekorowaną generalkę na koniec sezonu. Koniec końców udało się zgadać na wyjazd z Jackiem. Wyjazd z Poznania po 6 rano, na miejsce zajechaliśmy koło 11 więc spoko był czas na rozgrzewkę. Załatwianie w biurze zawodów poszło ekspresowo po czym udaliśmy się na objazd rundy. Na początek pętli zbyt dużo asfaltu i zaraz po nim podjeżdżalna jedynie do połowy ścianka 28%- obaj z Jackiem stwierdziliśmy, że to zdecydowanie najgorszy fragment pętli. Dalej przyjemne proste, podjazdy, zjazdy, generalnie spoko. Aż dojechaliśmy do technicznego zjazdu z kilkoma schodkami. Jak go zobaczyłem to zwątpiłem- wszak dla mnie to debiut w górskim ścigu i technika jeszcze nie jest na takie rzeczy idealna. Przed zjazdem była chwila na cenne rady Jacka i następnie obserwowanie jego linii przejazdu. Pomogło, przełamałem się i wcale nie było to takie trudne ;), a i frajda przednia była. Dalej to spoko singielek i po nim szybki zjazd na asfalt i dzida do mety. Po objeździe machnęliśmy jeszcze kilka kółek na torze wrotkarskim i pora się ustawić.

    Start mieliśmy wspólny dla kategorii elita, masters i junior. Mimo tego liczebność znów kameralna- w elicie 7 osób, wszystkich razem 21 osób. Do przejechania 4 rundy- od razu pomyślałem "co tak mało?", trudno, trzeba kręcić i tyle. Start średnio mi poszedł i znalazłem się gdzieś w ogonie elity i przed mastersami. Ścianka podjechana do połowy, dalej prowadzenie bika gdzie tętno skakało momentami pod 190 uderzeń, ciężko. Po ściance chwila odpoczynku na względnie płaskim fragmencie i po nim szybki zjazd, po którym mieliśmy od razu w prawo na podjazd. I na pierwszym kółku na owym zjeździe pojechałem zbyt szybko i nie wyrobiłem na skręt, hamowanie było. W tym miejscu wyprzedziło mnie paru- w tym Jacek. Nic to, jedziemy swoje do mety. Dalsze napieranie u mnie spoko wchodziło, nogi podawały bardzo dobrze, wszystkie elementy na pętli również przejechane w całości. Druga i trzecia runda bez fajerwerków i cały czas tasując się z Patrykiem Gogolewskim. Na podjazdach mu uciekałem, natomiast na prostych i na zjazdach mnie doganiał- i tak minęły te dwa kółka. Wjazd na ostatnie czwarte i na pierwszym asfaltowym podjeździe idziemy łeb w łeb. Nawet ucięliśmy krótką pogawędke :). Na ściankę wjechałem jako pierwszy i powiedziałem do Patryka "Spokojnie bo i tak na zjeździe mnie dojdziesz". Po ściance oglądam się i widzę, że został dosyć daleko z tyłu. Jak tak, no to wyrwałem do przodu ostro. Kolejny techniczny zjazd ze schodkami i po nim nadal nie widzę nikogo za sobą. Dobrze! Przydepnąłem jeszcze mocniej dla pewności ;). Wjazd na singiel i tu dalsze szybkie naparzanie- na ostatniej rundzie pokonałem go najszybciej, zjazd na asfalt również najszybciej mi poszedł na czwartej. Po nim odwracam się i Patryka ciągle nie ma. No to w takim razie szybkie przełożenie wrzucone i kręcimy prosto do mety! Po wynikach widzę, że wyrobiłem przewagę 8 sekund nad nim- spoko :). Po minięciu mety piątka przybita z Gogolem i podziękowaliśmy sobie nawzajem z Patrykiem walki na pętlach. 

    Po ścigu kilka okrążeń na torze wrotkarskim i wymiana wszelakich wrażeń z pętelki ze znajomymi. Przyszła pora na dekorację- Jacek 3 miejsce w mastersach. brawo. Po tym dekoracja elity i okazało się, że moja jazda starczyła na dekorowane 5 miejsce. Nieźle jak na debiut w górach- szerokie pudło i puchar zdobyty. Ekstra! Sastysfakcja i zadowolenie pełne z mojego górskiego debiutu :).

    Wynik:
    15/21
    Open mężczyźni (masters, junior, elita)
    5/7 Elita

    Fotki by JPbike

    Najtrudniejszy zjazd ścigu
    Najtrudniejszy zjazd ścigu


    Załapałem się na szerokie pudło ;)
    Załapałem się na szerokie pudło ;)

    Wspólna fotka po starcie
    Wspólna fotka po starcie

    Pucharowcy JPbike & micor :)
    Pucharowcy JPbike & micor :)

    Kategoria <50 Km, XC, Z towarzystwem


    20.37 Km 20.37 Km teren
    01:01 H 20.04 km/h
  • 35.81 km/h Max
  • HRmax 193 ( 96%)
  • HRavg 180 ( 89%)
  • Kalorie 848
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    XC Kleczew czyli...

    Niedziela, 22 maja 2016 · dodano: 23.05.2016 | Komentarze 3

    ...niby XC, ale nie do końca. Drugi ścig XC w tym roku- tym razem lokalizacja mi znana z turystycznych tripów- Kleczew i tamtejsza "Malta". Dojazd autem szybki i bezproblemowy, wizyta w biurze zawodów również. Ledwie co zacząłem się przebierać i przyjechał mój znakomity kompan Jacek (miejsca parkingowe mieliśmy obok siebie ;) ). Wspólnie udaliśmy się na pętelkę zapoznawczą, która okazała się jakaś nijaka- sama otwarta przestrzeń, może 3 podjazdy na krzyż, zjazdów tyle samo i piaszczysty fragment, gdzie bike tańcował na prawo i lewo. Czyli krótko mówiąc- zero atrakcji i zupełnie nie taka, jak lubię. Wszystko powyższe w połączeniu z wysoką temperaturą zwiastowało ciężką przeprawę i tak w istocie było. Jako, że do startu elity miałem sporo czasu Jacek dał mi swój aparat i pstrykałem fotki podczas ścigu mastersów. Opanowywałem również doping i podawanie bidonu (dobra współpraca bike braci perfekcyjna :) ), zresztą Jacek odwdzięczył się tym samym podczas mojego startu- dzięki!

    Sam wyścig przebiegł w bardzo kameralnym gronie- zjawiło się jedynie 8 zawodników elity. Pozytyw z tego taki, że sporo punktów wpadło do klasyfikacji. Start jak zwykle mega szybki i razem z kolegą z Pro Gogli pierwsze pętle jechaliśmy razem- przecinaki pouciekały do przodu. Pierwsza i druga pętla zleciały mega szybko a później to było u mnie coraz gorzej. Kolega z Gogli odjechał i zacząłem toczyć nierówną walkę z beznadziejnie nudną trasą- jechałem byle by ukończyć- dał znać uparty charakter- wystartowałem to do mety dojadę choćby nie wiem co! Na pocieszenie zostało to, że cała pętla wchodziła bez problemu, jedynie na jednym podjeździe byłem zmuszony podprowadzić- łańcuch spadł. Miałem zdecydowanie najlepszego fotografa, dopingującego i podającego bidon w jednym- wielkie dzięki raz jeszcze Jacek! :). Generalnie od piątej rundy czekałem tylko kiedy to pseudo XC dobiegnie końca, z każdym przejechanym kółkiem czułem się coraz gorzej, siły ubywały, po prostu męczyłem się bardzo. Zwycięzca- Bartek Mikler- zapodał mi dwa duble. A jakże ucieszyłem się z drugiego! Nigdy bym się nie spodziewał, że tak bardzo ucieszę się z podwójnego zdublowania- a tutaj była wyjątkowa sytuacja bo to oznaczało wreszcie wyczekiwany koniec tej męczarni! Musicie wybaczyć bardzo skromny i ogólnikowy opis startu, ale zaręczam, że ten Kleczew to nadaje się do turbo szybkiego puszczenia w niepamięć. Totalnie zero atrakcji na trasie i wybitnie nie dla mnie runda. Jedyne co mnie zadowala po tym starcie to jak wspominałem niezły zastrzyk punktowy do generalki. Tak więc zapominamy to i walczymy dalej na pewno na hiper ciekawszej pętli w Pniewach 3 lipca.

    Wynik:
    7/ 8 elita 

    Fotki (JPbike, MTBXCinfo)


    Takie kameralne grono elity

    Jeden z dwóch najciekawszych fragmentów
    Otwarta przestrzeń- standard

    Coś tam kręcimy

    Jeden z podjazdów

    Nuuuuda

    Tu szło się pobawić

    Najlepsze ujęcie ścigu- odrobina latania :)

    Lecę sobie :)

    A tak wyglądałem po minięciu mety
    Kategoria <50 Km, XC, Z towarzystwem


    18.19 Km 18.19 Km teren
    01:10 H 15.59 km/h
  • 35.81 km/h Max
  • HRmax 194 ( 96%)
  • HRavg 179 ( 89%)
  • Kalorie 938
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    XC Pniewy

    Niedziela, 8 maja 2016 · dodano: 10.05.2016 | Komentarze 5

    Ufff, no i zaliczyłem powrót do pomykania w XC. W dodatku od razu na ekstra pętelce w Pniewach i tegorocznych Mistrzostwach Wielkopolski. Trasa wyśmienita, wymagająca dobrej kondycji i techniki oraz dająca ogromną radość z jazdy ;).

    Po dojechaniu do Pniew od razu spotykam Daniela i Tomka z GKKG, idziemy załatwić papierkową robotę, przebieranie i już na kolarsko do miasteczka zawodów. Akurat trafiłem na ustawianie się na starcie Mastersów, spotkałem Jarka i Jacka, chwilkę pogawędziliśmy przed ich startem i ruszyłem na kółko zapoznawcze. Pętla fenomenalna, ekipa Odjechanych wykonała kawał dobrej roboty z trasą, było wszystko- szybkie zjazdy z uskokami, trzymające podjazdy, bandy, rockgardeny- Pure MTB ;). Jeszcze między dopingowaniem moich ziomali z Poznania a swoim startem wspólnie z Patrykiem (nieznajomy ;) ) udajemy się na pętlę. Dobry ruch, bo udało mi się przełamać i przejechać najazd z paletą i kamieniami za nią- w sumie nie taka całkiem dupa techniczna ze mnie :D.

    OK, pora ustawić się na starcie. No i poszli no i ogień. Start standardowo średnio mi wyszedł, choć i tak dużo lepiej niż podejrzewałem- ale nic to, niespecjalnie lubię to początkowe przebijanie się w XC- wolę robić swoje na trasie. Pierwsze kółko technicznie w porządku, wszystko spoko przejechane. No, oprócz trudnego rockgardenu w lesie, gdzie za każdym razem jechałem objazdem (jeszcze technika nie ta). Na pierwszej pętli nieźle się tam zakotłowała i sporo osób udało się minąć ;). Technika techniką, za to kondycyjnie masakrycznie przebrnąłem pierwsze okrążenie. Organizm dostał niezłego kopa, tętno szalało a płuca to piekły, nogi za to spoko kręciły ;). Spory czas jadę łeb w łeb z zawodnikiem z Wolsztyna i drugim z Poznania. Tak się wspólnie tasowaliśmy na rundach ;). OK, pierwsze kółko przetrwane, organizm i tętno nieco się uspokoiło, ten początkowy szok minął- no to napierałem swoje ile pary w łydzie! Druga pętla również elegancko wleciała, ciągle we trójkę jechaliśmy i tasowanie cały czas było ;). Cisnę cały czas swoje na 100% z turbo dopingiem Jacka i Hulaja- miło, dawało kopa ;). Trzecia runda spoko również- w zasadzie z każdą kolejną czułem się coraz lepiej- to mnie bardzo cieszyło. Na tym kółku odpadł kolega z Poznania a z kolei odjechał nieco z Wolsztyna- miejscami nawet go nie widziałem przed sobą. Na dodatek w jednym miejscu łańcuch spadł (na wyścig zdemontowałem blacik 44), szczęśliwie bez straty miejsca i błyskawicznie się uporałem z awarią. Hop na siodło i dalej konkretne napierdzielanie. Przed wjazdem na ostatnią dla mnie czwartą rundę dogoniłem tego co to mi odjechał wcześniej. No i widziałem, że on słabnie, a ja czuję się naprawdę dobrze pokonując kolejne okrążenia. Ciśniemy, ciągle blisko siebie i mniej więcej w połowie rundki kolega popełnia błąd i na skręcie zakopuje się w piachu. Taaak- miejsce wyżej dla mnie, świetnie ;). Resztę pętli to samotnie napierałem ile zachowałem sił- a jeszcze sporo miałem w zapasie i nawet nie czułem się bardzo zmęczony, super! ;). No i pozostał samotny wjazd na metę :).

    Trasa naprawdę świetna, miałem niezłą zabawę przy pokonywaniu tych uskoków na pełnej prędkości, bandach, mostkach, zawijasach. Czysta radość z jazdy, uwielbiam to. Powrót do ścigania w XC zaliczam do udanych, jestem mega zadowolony ze startu.

    Wynik:
    24/40 Elita
    (w tym 7 DNF)

    Fotki (Jacek Głowacki i JPbike)















    Na koniec świetny film z fragmentu pętli od JPbike'a

    Kategoria <50 Km, XC, Z towarzystwem


    19.21 Km 19.21 Km teren
    01:04 H 18.01 km/h
  • 37.91 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Thule Cup XC Wągrowiec

    Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 12

    I nadszedł ten moment. Po roku przerwy od wyścigów znów stanąłem na starcie- ostatni mój start to było mosińskie XC w 2012 roku- klik. Do końca zastanawiałem się czy startować, ale po przejechaniu większej części trasy, decyzja zapadła, że jadę :). Zapis też na ostatnią chwilę, kurtkę i plecak zostawiłem w biurze zawodów. Trasa wyglądała tak- super zawijasy między drzewami, parę szybkich zjazdów, kilka długich i szybkich prostych, dobre podjazdy- w tym jeden niepodjeżdżalny po piachu i jeden techniczny zjazd po korzeniach- tu też sprowadzałem rower. Krótki odcinek z błotem też się znalazł.
    Wyczytali mnie, start oczywiście z czarnej dupy, ale nic to :). Start! Kółko rozjazdowe szybkie, przy końcu kilku wyprzedziłem. I myk na właściwe pętelki. Zakręty, podjazd bez problemu. Na jednym podjeździe zostałem przyblokowany przez uślizg gościa tuż przed moim kołem. Po 5 min. Na szybkim zjeździe z piaskiem na końcu gleba :D. Później przez wszystkie kółka zastanawiałem się jak mogłem się tam wyglebić? :D Tej zagadki nawet Malanowski by nie rozwiązał :D. Nic to, piasek był i miękkie lądowanie- wstałem i jadę dalej. Cisnę tam na pętlach, podjazdy fajnie wchodzą, zjazdy też, Drogbas z Jackiem mi kibicują. Przejazd przez start i wjazd na drugą pętlę- zakręty po wyjeździe ze stadionu gładko przemykam i zaraz za nimi podjazd. Biorę go ze środkowej tarczy i słyszę, jak coś strzeliło. Pierwsze co patrzę to czy hak cały. Ulga, bo się nie urwał. Dokładniejsze spojrzenie- łańcuch zerwany, poszła spinka. Po chwili przyszli Jacek i Jarek i powiedzieli- Kurwa, ale pech i też się pośmialiśmy, że taka noga mocna i jadę na EPO :D. Nic nie poradzę na to, że łyda taka silna, że zrywam łańcuchy :). Jest moc! Przy trasie stał koleś, który miał akurat spinkę, zdemontował ze swojego łańcucha i założył do mojego. Dzięki wielki dla niego! Po naprawie ruszyłem dalej, teraz to już dla czystej zabawy, bo szansa na dobry wynik prysła. Wyprzedzili mnie wszyscy, co jechali. Każdy, kto był na trasie i widział awarię mówił- jedź dalej swoje. No i tak zrobiłem. Kolejne rundy to bezproblemowa jazda, jedynie na niepodjeżdzalnym podjazd i technicznej ściance z korzeniami prowadziłem rower- muszę popracować nad techniką na takich stromych zjazdach- i tak kiedyś przyjadę i policzę się z tym zjazdem :). Kolejno zleciało od startu 5 pętli z 7 przewidzianych dla elity. Wszystkie bez żadnych problemów i na luzie. Na przedostatnim Jarek krzyknął, że nie jestem ostatni! Pozytywne zaskoczenie haha :). Spokojnie miałem jeszcze siły na 2 kolejne- gdyby nie zerwany łańcuch. Defekty w tym sporcie się zdarzają- złośliwość rzeczy martwych. I tak bez fajerwerków przekraczam metę z dwoma dublami :D.

    Po skończeniu zawodów poszedłem na badanie tkanki tłuszczowej i wyszło, że jestem spaślak- 16,9%- norma 10-20%. ;)

    Wielkie dzięki dla Jacka i Jarka- za fotki i kibicowanie na rundach- bardzo podbudowaliście mi morale po defekcie!
    Pozostałym z Pro Gogli również dzięki, za udanie spędzoną niedzielę z rowerową pasją!

    Wynik nie ma znaczenia, ale wstawiam dla formalności
    36/38 kat. (+ 3 DNF)
    1:07:21
    2 duble
    Patrząc po czasach normalnie byłbym jakieś 10 miejsc wyżej. I z jazdy jestem zadowolony- większość nie sprawiała problemów i siły nie brakowało. Wynik to inna sprawa ;).

    Fotki z trasy od JPbike













    Fotki by Jacek Głowacki



    Kategoria <50 Km, XC


    21.03 Km 21.03 Km teren
    01:16 H 16.60 km/h
  • 42.28 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    XC Mosina

    Niedziela, 1 lipca 2012 · dodano: 03.07.2012 | Komentarze 5

    Nadszedł czas na drugie zawody XC w tym roku, tym razem miejscem zmagań była Mosina. Po przyjeździe zapis w biurze zawodów poszedł ekspresowo i ruszyłem trochę pojeździć. Na początek zjazd i podjazd Pożegowską- myślałem, że podjeżdżać będzie się ciężko, a tu nie było wcale tak źle ;). Po tych zabawach pojechałem pod wieżę i dalej na zapoznanie się z trasą. Pętla okazała się taka sobie- trochę mało technicznych odcinków, dwa niepodjeżdżalne podjazdy i długi singielek w lesie- tu było strasznie duszno. Zrobiłem jeszcze jedną pętlę, spotkałem Jacka, trochę odpocząłem i wspólnie z Jackiem udaliśmy się na pętlę. Po pokonaniu trasy okazało się, że ma ok. 100 m przewyższenia- czyli podobnie jak w Gnieźnie. W miasteczku zawodów spotykam dwójkę klubowych znajomych- Radka i Dawida- dzisiaj ekipa GKKG była skromna. W oczekiwaniu na swój start pooglądałem wyścig mastersów. Później zrobiłe rozgrzewkę w postaci dwukrotnego podjechania Pożegowską i pora się ustawić. Oczywiście mnie przypadł start z czarnej dupy :). Na kółku rozjazdowym byłem gdzieś przy końcu- aż się zacząłem zastanawiać co tu się w ogóle dzieje?? ;). Na pierwszej pętli szło mi w miarę OK, trochę mnie poblokowali na tych podjzdach, co trzeba było wprowadzać i trochę straciłem. Na prostej przy końcu pętli udało się kogoś wyprzedzić. Na drugim kółku miałem bliskie spotkanie z taśmą ;), na trzecim po piaskowym zjeździe przy wieży widokowej prawie wjechałem do jeziora- koło uciekło i zatrzymałem się w trzcinach :D. Na tymże okrążeniu zacząłem odczuwać trudy trasy i stwierdziłem, że się nie przemęczam i każdy podjazd wprowadzałem, i co najlepsze nic przy tym nie traciłem. Przy końcu pętli dostaję dubla od Swata. Czwarte i piąte kółko pokonywałem strasznie wolno, znów udało się nie stracić pozycji.

    Podsumowując- trasa mogłaby być lepsza- gdyby nie te dwa niepodjeżdżalne podjazdy podobałoby mi się bardziej. Ale było dosyć ciężko, chyba to były najcięższe zawody jakie do tej pory jechałem. Udało się dojechać do mety i ważne, że nie na końcu ;).
    Z wyniku jestem średnio zadowolony- pewnie mogłem pojechać trochę lepiej.
    No i ten upał- takie warunki do jazdy to nie dla mnie :).

    Dzięki dla Jacka za porobienie zdjęć na trasie- podczas moich przejazdów byłeś chyba wszędzie ;).

    Wynik:
    20/26 open
    17/22 kat.

    Śmiganie między drzewami © micor

    Ciężko było... © micor

    Takie coś było normalką © micor
    Kategoria <50 Km, XC


    17.97 Km 17.97 Km teren
    01:05 H 16.59 km/h
  • 38.05 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Fortuna Thule Cup XC Gniezno

    Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 8

    Wyjazd z domu już przed 8:00 zobaczyć jak poszło chłopakom przygotowanie trasy. Trochę pomogłem, trochę pościemniałem, zostałem wysłany na objazd trasy skontrolować stan taśm- wszystko OK. Oczywiście spotkałem wuchte kolegów z klubu :). Poszedłem się zapisać i spotkałem Jacka oraz Drogbasa, którzy też przyjechali się przepalić na gnieźnieńskim XC ;). Sporo czasu z nimi spędziłem na pogawędkach, obchodach trasy, kręceniu :). Nawet w aucie Jacka znalazło się miejsce na mój plecak- dzięki serdeczne za przechowanie :-). Czekając na start mojej kategorii pooglądałem wyścig Mastersów, w którym śmigali Jacek i Drogbas. No i w końcu doczekałem się startu mojej kategorii, a zarazem swojego debiutu w XC :-). Przed startem łyknąłem żela, wyczytali mnie i ustawiłem się w sektorze. 3,2,1 jazda. Kółko rozjazdowe i śmig na pętelki. Pierwsze kółko bez problemów, drugie tak samo, jechało mi się nadzwyczaj dobrze. Na trzecim kółku dubel od Konwy i to na podjeździe. No i kawałek dalej dopadła mnie potworna kolka, która rozprzestrzeniła się na całą szerokość brzucha. Masakra, w pewnym momencie myślałem nawet o wycofaniu się. Ale szybko wypędziłem tę myśl z głowy i powiedziałem: Mogę umrzeć , ale ukończę to i koniec :). Kolka trzymała mnie mniej więcej 1,5 pętli, przez ten czas jazda była dla mnie katorgą- każdą nierówność czułem 5 razy mocniej, nie mogłem kręcić swoim tempem. W końcu przeszła i mogłem jechać normalnie. Gdzieś na 5- tej pętli dostałem drugiego dubla od Konwy, poziom jego jazdy jest niesamowity, to chyba jakiś kosmos jest. Z piątego i szóstego kółka jestem zadowolony, udało mi się trochę powyprzedzać, na dwóch pierwszych też wyprzedzałem, więc tragicznie nie jest :). Po drodze JPbike trzaskał fotki i kibicowali mi razem z Drogbasem, zresztą nie tylko oni- koledzy z klubu również dopingowali. Naprawdę miło się robi widząc takie rzeczy, no i sił to także trochę daje :). Po zawodach pogawędki, czekanie na wyniki i jazda z rodzinką do domu.
    Podsumowując: nastawiałem się jedynie na dojechanie do mety z wynikiem 5 pętli i się udało. Co więcej przekręciłem 6- jak na debiut w XC jestem bardzo zadowolony :). I muszę przyznać że taka jazda bardzo mi się spodobała- pewnie zaliczę jeszcze takie zawody w tym roku.
    Wynik:
    46/69 open
    31/45 elita
    2 kółka straty do zwycięzcy (Konwa).
    Nie jest źle, choć mogłoby być lepiej gdyby nie problemy z kolką. No ale jak pisałem i tak jestem zadowolony. Dzięki spotkanym chłopakom za wspaniale spędzoną niedzielę :).
    Kategoria <50 Km, XC