Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

123.61 Km 50.00 Km teren
05:36 H 22.07 km/h
  • 56.90 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Dziewicza Góra

    Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 5

    W sobotę późnym wieczorem sms od Piotra z pytaniem o wspólny wyjazd. Zaproponowałem
    Dziewiczą Górę i w niedzielę przed 8 byliśmy już w drodze. Jechaliśmy i jechaliśmy, asfaltami, czasem fajnymi szerokimi szuterkami, nadając przy tym całkiem szybkie tempo. Jechało się sympatycznie, wiatr zbytnio nie przeszkadzał, słońce przygrzewało ;). W końcu zajechaliśmy do celu. Na sam początek obczajanie killera z dołu, wjazd na górę, zjazd wąskim i wyboistym singielkiem i podjazd ścieżką prowadzącą z parkingu. No i czas na killera :). Pierwszy raz obydwoje zjechaliśmy lewą stroną, trochę zabawy dając sobie na końcowym wyskoku :). Drugi raz wjazd na górę i ponownie killer. Tym razem Piotr pojechał lewą stroną a ja środkiem. No to tam dopiero są wyboje. Już myślałem, że zaraz wyląduje na drzewie, ale udało się przejechać dość szybko i płynnie (jakaś technika widać jest), chociaż bardzo mnie wytrzęsło. Zjazd środkiem spodobał mi się nawet bardziej niż lewą. O dziwo na Dziewiczej praktycznie nie było dzisiaj bikerów. Czas już gonił, więc musieliśmy wracać. Podjzad na szczyt i pomknęliśmy w dół jak szaleni :D. W drodze powrotnej przejeżdżaliśmy przez Wierzonkę. I ledwo co tam wjechaliśmy mieliśmy miłe spotkanie z Grigorem i Wojtasem, którzy zgadali się z Kenhillem na zwiedzanie okolic Kiszkowa. Ucięliśmy pogawędkę i w wyśmienitych nastrojach rozjechaliśmy się w swoje strony. Od Kobylnicy trasa przebiegała identycznie jak w pierwszą stronę czyli trochę szuterkami i asfaltami. Przy powrocie we znaki dawał się wmordewind, który nas trochę wymęczył i średnia stopniowo spadała. Jeszcze kawałek przed Mnichowem zauważyłem przejechaną sarnę leżącą przy drodze i zastanawialiśmy się, czy by jej nie wziąć na obiad, ale chyba trochę ciężko byłoby ją przewozić na rowerze ;). W takim wesołym nastroju dojechaliśmy do mojej wioski ok. 15:00 i pożegnaliśmy się na koniec wyjazdu.

    Trasa:
    Mnichowo> Czerniejewo> Wierzyce> Pobiedziska> Promno> Biskupice> Uzarzewo> Gruszczyn> Kobylnica> Wierzenica> Kicin> Mielno> Wierzonka> Kobylnica> Gruszczyn> Uzarzewo> Biskupice> Promno> Pobiedziska> Wierzyce> Czerniejewo> Mnichowo

    13.33 Km 0.00 Km teren
    00:36 H 22.22 km/h
  • 39.70 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Miasto

    Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 26.05.2012 | Komentarze 0

    Kategoria <50 Km


    40.97 Km 15.00 Km teren
    02:10 H 18.91 km/h
  • 39.36 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Pechowo

    Piątek, 25 maja 2012 · dodano: 25.05.2012 | Komentarze 3

    Dzisiejszy wyjazd był chyba najbardziej pechowy w tym roku. Chciałem pojeździć godzinkę na XC, co się udało, ale dalsze przygodu bardzo mnie zdenerwowały. Godzinka na XC, 5 pętli zaliczonych- forma poszła w dół przez to niejeżdżenie z powodu matur. Jadąc do babci zauważyłem, że tylna zmieniarka całkiem się rozregulowała. Zajechałem do babci i walczyłem z przerzutką dobrą godzinę, sporo się przy tym wkurzając. Jak się okazało walka była bezskuteczna, gdyż zmieniarka nie chciała ze mną współpracować. Później zauważyłem brak powietrza w przedniej dętce. Wyjmuję- dziura. No nic, łatki mam przy sobie, więc naklejam. Wszystko pięknie, łatka naklejona a powietrze ciągle ucieka. Dokładniejsze zbadanie wzrokowo- słuchowe i druga dziura znaleziona i załatana. Patrzę w oponę a tam siedzą dwa piękne kolce. Musiałem je złapać na XC, bo był jeden fragment na którym trochę podrapałem sobie ręce. Po zajechaniu do domu wymieniłem linkę i końcowy odcinek pancerza zmieniarki- trochę krótki ostatnio przyciąłem. Regulacja i wszystko zaczęło działać przyzwoicie :).
    Kategoria <50 Km


    62.35 Km 30.00 Km teren
    02:49 H 22.14 km/h
  • 43.90 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Gołąbki

    Czwartek, 24 maja 2012 · dodano: 25.05.2012 | Komentarze 0

    Po 11 rano wypad na Gołąbki zobaczyć czy coś się dzieje. Na plaży pustki, a woda już ciepła się zrobiła- idealna na kąpiel :). Dojazd i powrót przez Dębówiec. Przy powrocie na Wenecji spotkałem chłopaków z klubu, trochę się polansowaliśmy na mieście i do domu.

    22.62 Km 2.00 Km teren
    01:02 H 21.89 km/h
  • 40.40 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Miasto

    Wtorek, 22 maja 2012 · dodano: 22.05.2012 | Komentarze 0

    Kategoria <50 Km


    36.39 Km 15.00 Km teren
    01:40 H 21.83 km/h
  • 36.58 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Rozjazd

    Poniedziałek, 21 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 0

    Kategoria <50 Km


    35.00 Km 0.00 Km teren
    01:40 H 21.00 km/h
    Bike: Lawinka

    Dojazd/ powrót z maratonu

    Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 0

    Kategoria <50 Km


    63.55 Km 55.00 Km teren
    02:43 H 23.39 km/h
  • 44.76 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Skoda Maraton MTB Gniezno

    Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 8

    Przed dzisiejszym maratonem miałem trochę obaw o formę- połowa miesiąca nie jeżdżenia przez matury. No ale w końcu mój teren więc wszystkie ścieżki znam jak własną kieszeń :). Na miejsce startu dojechałem ok. 9, spotkałem Sebastiana, Mateusza i oczywiście chłopaków z klubu. Dostałem klubowy strój, pojechałem się przebrać i na rozgrzewkę oprowadziłem Mateusza po trasie XC. Pora ustawić się w sektorze, ustawiłem się w miarę na początku, żeby nie męczyć się z wyprzedzaniem zaraz po starcie ;). 3, 2, 1 Start. Czołówka nadawała tempo 30 km/h, sporo kurzu robili- dobrze, że nie ustawiłem się dalej. Cała trasa do Jankowa to nic ciekawego- szerokie szuterki przeplatane kawałkami asfaltowymi, trochę piachu. Dopiero w Jankowie nad jeziorem były jakieś tam górki. Pierwszy podjazd wszedł bez problemu i przyszła pora na fajny zjeździk pokonany z tyłkiem za siodłem. Akurat w tym miejscu ustawił się Sebastian z aparatem, będę chyba miał fajną fotkę ;). Drugi podjazd pokonałem również bez zająknięcia i znów zaczeły się szerokie drogi, tym razem ze sporą ilością piachu. Jechałem dość szybko, pociągi łapałem tylko na krótkie chwilę, żeby toszkę odpocząć od wiatru. Za piachami dość długi odcinek asfaltowy, gdzie gnałem po 35- 40 km/h. Później szybki i długi piaszczysty zjazd, gdzie pojechałem gorszą stroną i rzucało mną na lewo i prawo, ale opanowałem GieTka. Skręt w lewo i zaczął się powrót na start, gdzie zaczynała się druga pętla dla megowców. Na powrocie znowu nudne, szerokie drogi. No i na końcu pierwszej pętli stało się coś, co pozbawiło mnie dobrego wyniku- złapałem snejka na dość wysokim krawężniku. Koledzy z klubu mieli dętkę, podjechałem i zaczęło się wymienianie.
    Trochę odpocząłem, patrzę na licznik a tam średnia ponad 24 km/h- nieźle :). Copaki uwijali się jak mogli ( za co serdeczne dzięki), straciłem przy tym ok. 5-6 minut, wyprzedziło mnie sporo osób, no ale nic. Koniec wymiany, wskoczyłem na Lawinkę i pognałem odrabiać stracony czas. Miałem lekki opór, żeby jechać tak szybko jak do tej pory- dętka napompowana dość mało, nawet nie wiem czy 2 bary tam były, więc bardzo mocno uważałem, żeby nie przebić. Cała druga pętla to niekończące się wyprzedzanie. Grupki, pojedyńczy maratończycy- nieważne, gnałem jak poparzony, nieraz ponad 30 km/h w terenie, o prędkości na asfaltach nie wspominając :D. Powyprzedzałem tak dużo osób, że nawet nie liczyłem ilu ich tam za mną zostało. Wyprzedzałem wszędzie, gdzie się dało. Na drugim bufecie wziąłem kubek wody i wodę do bidonu. Na trasie od bufetu do mety wyprzedzania nie było aż tak dużo, zdarzali się pojedynczy zawodnicy, którzy byli wolniejsi. Około 2 km przed metą zacząłem bardzo mocno odczuwać trudy ponad 30 kilometrowej pogoni, opadałem już z sił. Przed metą wyprzedza mnie dwóch kolesi, nawet nie próbowałem gonić. Na pechowym krawężniku zwolniłem, elegancko przerzuciłem przód i tył i do mety. Wyjazd z ostatniego zakrętu i widzę przede mną dosyć wolno jadącego gościa. Więc nie pozostało mi nic innego, jak poprawić swój wynik o jeszcze jedną pozycję. Rozbujałem się GieTekiem i wspomniany gość mógł tylko patrzeć, jak mijam go tuż przed metą ;).

    Wynik od orgów:
    92/ 141 open+ 10 osób DNF
    27/ 29 M2
    2:48:37

    Gdybym nie snejk byłbym co najmniej 75 w open, no ale nic- następnym razem będzie lepiej. Ze swojej jazdy jestem zadowolony- przeziębienie jeszcze trochę mnie trzyma, ale dałem radę. No i byłem wyraźnie szybszy od połowy startujących, forma się trzyma od początku sezonu :). Jedynie wynik mnie nie zadowala przez tę dętkę.

    Foto by Sebekfireman
    Lans przed startem :) © micor

    Czekanie na start © micor


    Foto by Matii
    Koniec pierwszej pętli, zjeżdżam do pit stopu ;) © micor

    Serwismeni pierwsza klasa :) © micor
    Kategoria 50-100 Km, Maraton


    37.40 Km 5.00 Km teren
    01:43 H 21.79 km/h
  • 40.05 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Rozjazd

    Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 19.05.2012 | Komentarze 1

    Lekki rozjazd przed jutrzejszym maratonem. Pętla przez Pawłowo, Pierzyska, Woźniki, trochę kręcenia po mieście i do domu.
    Kategoria <50 Km


    163.16 Km 10.00 Km teren
    06:57 H 23.48 km/h
  • 49.78 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Powrót

    Piątek, 18 maja 2012 · dodano: 19.05.2012 | Komentarze 4

    No, już po maturze więc można trzaskać kilometry ile wlezie ;). Rano zadzwonił Pan Jurek z pomysłem wyprawy do Kruszwicy. Miałem tam jechać w tym roku, więc spodobał mi się ten pomysł i za 2 godziny wyruszaliśmy. Najpierw do Trzemeszna, później w kierunku Orchowa, Ostrowa. Kawałek dalej Strzelno i już rzut beretem do celu wycieczki. Kawałek przed Kruszwicą złapał nas ładny zapach z miejscowych Zakładów Tłuszczowych (czy jakoś tak :D), gdzie wielkie banery mówią, że produkuje się tam m.in. olej Kujawski. Będąc w Kruszwicy trzeba oczywiście zobaczyć największą atrakcję miejscowości czyli Mysią Wieżę. Zajechaliśmy na miejsce, pozwiedzaliśmy okolicę pod wieżą i udaliśmy się do kasy po bilety. Dowiedzieliśmy się, że rowerzyści wchodzą na ulgowy (zawsze 1 zł mniej :D), kupiliśmy i zaczęła się długa wędrówka na szczyt. Idzie się i idzie i końca nie widać, chyba dobre 5 minut się wchodzi. No ale widok z góry rekompensuje cały trud wchodzenia. Widoki są przepiękne, polecam jechać :). Akurat trafiliśmy na szkolne wycieczki, więc nie było spokoju ;). Na górze fotki i czas zejść na dół. Porozmawialiśmy chwilkę z Panem i Panią z kasy, kupiłem pamiątki dla rodzinki. Pojechaliśmy jeszcze do baru na kawkę i trzeba było wyruszać w drogę powrotną. Droga powrotna przebiegała tak samo jak dojazd. Chociaż jechało się trochę przyjemniej, bo wiatr czasami fajnie zawiewał w plecy. Dzisiaj moja turystyczna nawigacja miała pierwszy długi test- spisała się idealnie. Prowadziła cały czas do celu i ani razu nie zgubiła satelit, czyli jest w porządku. Jedynie przydałby się uchwyt, żeby mieć mapę pod ręką- muszę się w takowy zaopatrzyć.

    Trasa:
    Mnichowo> Gniezno> Wymysłowo> Trzemeszno> Trzemżal> Słowikowo> Orchówek> Orchowo> Wólka Orchowska> Bielsko> Ostrowo> Ciencisko> Strzelno> Sławsk Wielki> Kruszwica> Sławsk Wielki> Strzelno> Ciencisko> Ostrowo> Bielsko> Wólka Orchowska> Orchowo> Orchówek> Słowikowo> Trzemżal> Trzemeszno> Wymysłowo> Gniezno> Mnichowo

    Cel wyprawy © micor

    Widok na Kruszwicę © micor

    Wieża ciśnień w Krusziwcy © micor

    Widok na jezioro Gopło © micor

    Rowerki czekają na dole © micor

    Na tle Gopła © micor

    Mysia wieża w całej okazałości © micor

    Piastowski orzełek © micor