Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

51.10 Km 35.00 Km teren
02:12 H 23.23 km/h
  • 35.40 km/h Max
  • HRmax 136 ( 67%)
  • HRavg 113 ( 56%)
  • Kalorie 752
  • W górę 92 m
  • Bike: Lawinka

    Oesy po lesie Czerniejewskim

    Wtorek, 7 czerwca 2016 · dodano: 07.06.2016 | Komentarze 6

    O 13 dojazd do paczkomatu odebrać zamówiony licznik- nowiutką Sigmę BC 14.12 z kilkoma fajnymi bajerami (pomiar przewyższenia, termometr, podświetlenie). Po zmontowaniu i ustawieniu wszystkiego wypad do tytułowych lasów na testy. Bardzo przyjemny komputerek rowerowy, te kilka dodatkowych funkcji przydadzą się :).



    Kategoria 50-100 Km


    54.00 Km 50.00 Km teren
    02:25 H 22.34 km/h
  • 44.60 km/h Max
  • HRmax 192 ( 95%)
  • HRavg 174 ( 86%)
  • Kalorie 1912
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Wyrzysk MTB Maraton 2016

    Niedziela, 5 czerwca 2016 · dodano: 06.06.2016 | Komentarze 3

    Kolejny- trzeci tegoroczny start u Gogola. Miejsce zmagań to Wyrzysk- po spoko odjechanym maratonie w Chodzieży, trzech majowych wyścigach XC (Pniewy, Kleczew, Duszniki) oraz ubiegłoweekendowym pomykaniu po górach zapowiadało się dobre napieranie z konkretnym jak na Wielkopolskę przewyższeniem- ok 1000 m. Nastawienie przed startem miałem bardzo dobre- wiedziałem, że kondycja jest idealna, a i noga na podjazdach podaje jak trzeba- znaczy z formą w porządku. Dojazd na miejsce z kolegami z GKKG, chwila kręcenia się po miasteczku zawodów, przebieranie i jazda obadać początek trasy. Rozgrzewkę miałem słabą i nerwową- a to przez zgubiony licznik, którego bezskutecznie szukałem 15 min a start się zbliżał. Trudno- decyzja jedyna możliwa- szybka kalkulacja dystansu i jadę na czas z pulsaka. Swoją drogą ostatnio coś tam myślałem nad zmianą licznika i pretekst do wymiany sam się znalazł ;). Na dokładkę endomondo nie bardzo chciało złapać sygnał GPS i zapisało niecałe 40 km. Także przed startem dziwne i nieciekawe przygody, ale nic to- jechać swoje trzeba!

    Start i od razu coś idealnego dla mnie- długi asfaltowy podjazd. Na nim sporo osób powyprzedzałem :), dalej wjazd w teren i kolejne podjazdy- ekstra. Tutaj był ciąg dalszy wyprzedzania i rozciągania stawki- znalazłem się na swoim odpowiednim miejscu. Ostre terenowe napieranie wchodziło cały czas bardzo dobrze a i co ważne nikt nie blokował, przez co można było kręcić nie tracąc rytmu. Praktycznie cała pierwsza pętla przebiegała na przemian z trzymaniem się jednego pociągu, zostawianiu go na podjeździe daleko z tyłu i łapaniem kolejnego szybszego. Mniej więcej w połowie kółka udało mi się dojść Hulaja i tak sporo czasu razem naparzaliśmy- raz po raz ciągnąc grupę i jej uciekająć (udanie :) ). Co ciekawe zauważyłem, że Radek mocno odjeżdżał mi na leśnych zawijasach- element do poprawy! Natomiast na kolejnych wszelakich podjazdach doganiałem dzielnie. Dalej wspólnie napieramy i w pewnym momencie dogoniliśmy Sebę- sam się zdziwiłem (kryzys, odcięcie?). Na jednym z leśnych podjazdów chciałem Sebę złapać za koło- nieudanie, bo przód ślizgnął się na koleinie i pierwsza maratonowa glebka w roku zaliczona :). Seba odjechał, Hulaj odjechał- generalnie kaszana. Ale nie ma tego złego- upadek dodał sportowej złości i zabrałem się za odrabianie strat. Udało się- na drugiej pętli dogoniłem Radka na podjeździe i znów zaczęliśmy wspólne napieranie- miło. Nawet nie czułem się zbytnio zmęczony- spoko znak. Na pokonywanym drugi raz brukowym podjeździe kubek z wodą wzięty i wylany na głowę- przyniosło dobre orzeźwienie :). Dalsza jazda to ciąg dalszy Pure MTB w Wielkopolskim wydaniu- zjazdy, podjazdy, leśne zawijasy- elegancko to wchodziło. Na jednym z takich zawijasów Radek już mi uciekł i jakoś nie miałem powera gonić- trudno, jadę swoje. Na ostatnie zjazdy przed metą wpadam samotnie- spoko, bo nikt nie blokował i pokonałem je na swoje 100%. Na ostatniej prostej tradycyjnie przydepnąłem i niezagrożony wpadam na metę z małym skokiem :). 

    Maraton jako kolejny zaliczam do udanych- wypad w góry zrobił swoje, noga i technika poprawiły się- jest spory progres od Chodzieży. Forma wystrzeliła w górę- to mnie bardzo cieszy :). Warto zaznaczyć, że na metę dotarłem jako trzeci z GKKG- za Łukaszem i Hulajem :). 

    Wynik:
    66/ 165 Open Mega
    16/ 28 M2








    32.35 Km 25.00 Km teren
    01:23 H 23.39 km/h
  • 32.41 km/h Max
  • HRmax 153 ( 76%)
  • HRavg 122 ( 60%)
  • Kalorie 643
  • Bike: Lawinka

    Na spokojnie przed Wyrzyskiem

    Sobota, 4 czerwca 2016 · dodano: 04.06.2016 | Komentarze 0

    Kategoria <50 Km


    57.39 Km 30.00 Km teren
    02:23 H 24.08 km/h
  • 41.02 km/h Max
  • HRmax 181 ( 90%)
  • HRavg 137 ( 68%)
  • Kalorie 1345
  • Bike: Lawinka

    Singlowy trening

    Piątek, 3 czerwca 2016 · dodano: 04.06.2016 | Komentarze 0

    Wyjazd dość późny, bo o 19. Założenie proste- mocne naparzanie przed Wyrzyskiem z jak największą ilością pagórów. Pętla to mój terenowy Jankowsko- Wierzbiczański klasyk. W końcu wleciało nieco więcej przewyższeń- dobre to ;).


    Kategoria 50-100 Km


    38.90 Km 15.00 Km teren
    01:40 H 23.34 km/h
  • 44.23 km/h Max
  • HRmax 163 ( 81%)
  • HRavg 132 ( 65%)
  • Kalorie 889
  • Bike: Lawinka

    Dotlenianie po pracy

    Środa, 1 czerwca 2016 · dodano: 01.06.2016 | Komentarze 0

    Szybka pętelka po pracy. Dla zabawy pozaliczane większość górek i hopek po drodze ;).


    Kategoria <50 Km


    53.96 Km 5.00 Km teren
    02:06 H 25.70 km/h
  • 39.23 km/h Max
  • HRmax 171 ( 85%)
  • HRavg 127 ( 63%)
  • Kalorie 1055
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Po okolicy z Kubą

    Wtorek, 31 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 2

    Kręcenie po pracy między okolicznymi wioskami. W Pierzyskach przymusowy postój na przystanku przez padający deszcz. Jedyne co mi przychodzi na myśl to jedno " Ja pierdziele, jak płasko!", jak tu teraz jeździć? ;).




    56.50 Km 40.00 Km teren
    03:21 H 16.87 km/h
  • 54.69 km/h Max
  • HRmax 181 ( 90%)
  • HRavg 132 ( 65%)
  • Kalorie 1852
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Niedzielne górskie pomykanie

    Niedziela, 29 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 2

    Po odespaniu sobotnich wrażeń musieliśmy obowiązkowo pokręcić po okolicznych górach. Ugadaliśmy się ze zanjomym z Erki Teamu Rafałem Przybylskim i wspólnie o 10 wyruszyliśmy ujarzmiać pagóry. Trasa to dzieło Jacka- mix rowerowego szlaku ER-2 i żółtego rowerowego. Na początek czekała nas wspinaczka na zamek w Szczytniku- który to wypatrzyliśmy podczas dojazdu autem i zgodnie strwierdziliśmy, że musimy go zdobyć. Przy zamku chwila przerwy na tarasie widokowym i fotki pięknych widoków. Z zamku przyjemny zjazd do miasteczka i mix zjazdów/ podjazdów żółtym szlakiem. Dalej czekał nas stromy podjazd do schroniska "Pod Muflonem"- 700 m.n.p.m (sprawnie poszedł ;) ). Przy schronisku przerwa na kawę/ ciastka na tarasie z epickimi widoczkami na góry. Po coffe breaku trochę błądziliśmy po szerokich i przyjemnych górskich szuterkach jak i zdarzały się fragmenty, gdzie musieliśmy prowadzić rowery (małe przełaje). Po szuterkach obraliśmy kurs spowrotem do Dusznik, gdzie dotarliśmy bardzo fajnym zjazdem i postanowiliśmy jeszcze zawitać na biathlonową polanę- tu sesja zdjęciowa wpadła. Dalej to chwila kręcenia po mieście, pakowanie rowerów w auto i powrót do Wielkopolski.

    Podsumowując górski weekend: było ekstra. Udany wyścig XC i pomykanie po szlakach w doborowym towarzystwie przysporzyły mi dużą dawkę frajdy i endorfin na długi czas. 2 dni spędzone w górach to była ciekawa i pożyteczna lekcja MTB w najczystszej postaci i to z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Szczerze to naprawdę zakochałem się w tamtych rejonach i wróce tu jeszcze nie jeden raz.





    Górskie ektsrawidoczki
    Górskie ekstrawidoczki



    Widać radość z jazdy po górach ;)





    Jacek napiera pod górkę
    Jacek napiera pod górkę





    Coffee break
    Coffee break

    Maszyny na wysokości 700 m.n.p.m
    Maszyny na wysokości 700 m.n.p.m


    "Pod Muflonem"








    A może by tak biathlon? :D






    12.94 Km 10.00 Km teren
    01:02 H 12.52 km/h
  • 52.12 km/h Max
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Pure MTB wieczorową porą

    Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 0

    Po zawodach obaj z Jackiem nie byliśmy wogóle zmęczeni i zarządziliśmy jeszcze kręcenie po okolicy. Po zgarnięciu pucharków mieliśmy czas na obowiązkowe zakupy (oczywiste nabycie prowiantu i kilku izobroników ;) ) i udaliśmy się do zaklepanej w drodze do Dusznik kwatery w Studziennej. Noclegownia położona z daleka od wszelkiej cywilizacji no i nawet był problem ze złapaniem zasięgu w telefonie. Mi to bardzo pasowało- pełny odpoczynek od wszystkiego, spokój i cisza- ekstra! Po rozpakowaniu rzeczy na niestety dość mocno się rozpoadało jak i wokoło było słychać nadciągającą burzę. Nic to- uczciliśmy zdobyte pucharki złocistym napojem i sporo czasu przegadaliśmy o wrażeniach ze ścigu oraz przeróżnych okołorowerowych sprawach. W końcu około 19 deszcz ustał i z miejsca wskoczyliśmy w kolarskie ciuchy i myk na rower. Postanowiliśmy obadać nieco czerwonego szlaku, który mieliśmy rzut beretem od naszej noclegowni. Pokręciliśmy super ścieżkami na Rogacza i Skalne Grzyby. Dla mnie było to zupełnie nowe doświadczenie i mega mi się spodobało. Jazda rowerem po górskich szlakach to coś pięknego- tego trzeba po prostu doświadczyć na własnej skórze. Techniczna jazda po tych wszystkich korzeniach, kamieniach i szuterkach daje gigantyczną frajdę z jazdy rowerem. Zaliczyłem nawet pierwsze OTB w górach- Uwaga: na szyszce hehe :D, a podjazdy wchodziły bardzo gładko i szybko. Z tripu wróciliśmy mokrzy, brudni ale niesamowicie zadowoleni. Bo to właśnie było PURE MTB- czyli coś dla nas!









    12.83 Km 12.83 Km teren
    00:46 H 16.73 km/h
  • 47.42 km/h Max
  • HRmax 189 ( 94%)
  • HRavg 168 ( 83%)
  • Kalorie 566
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    XC Duszniki Zdrój

    Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 3

    Pomysł na wyjazd do Dusznik na Gogolowe XC powstał z dwóch powodów: bardzo chciałem w końcu odwiedzić góry z rowerem, po drugie- postanowiłem po Kleczewie powalczyć o dekorowaną generalkę na koniec sezonu. Koniec końców udało się zgadać na wyjazd z Jackiem. Wyjazd z Poznania po 6 rano, na miejsce zajechaliśmy koło 11 więc spoko był czas na rozgrzewkę. Załatwianie w biurze zawodów poszło ekspresowo po czym udaliśmy się na objazd rundy. Na początek pętli zbyt dużo asfaltu i zaraz po nim podjeżdżalna jedynie do połowy ścianka 28%- obaj z Jackiem stwierdziliśmy, że to zdecydowanie najgorszy fragment pętli. Dalej przyjemne proste, podjazdy, zjazdy, generalnie spoko. Aż dojechaliśmy do technicznego zjazdu z kilkoma schodkami. Jak go zobaczyłem to zwątpiłem- wszak dla mnie to debiut w górskim ścigu i technika jeszcze nie jest na takie rzeczy idealna. Przed zjazdem była chwila na cenne rady Jacka i następnie obserwowanie jego linii przejazdu. Pomogło, przełamałem się i wcale nie było to takie trudne ;), a i frajda przednia była. Dalej to spoko singielek i po nim szybki zjazd na asfalt i dzida do mety. Po objeździe machnęliśmy jeszcze kilka kółek na torze wrotkarskim i pora się ustawić.

    Start mieliśmy wspólny dla kategorii elita, masters i junior. Mimo tego liczebność znów kameralna- w elicie 7 osób, wszystkich razem 21 osób. Do przejechania 4 rundy- od razu pomyślałem "co tak mało?", trudno, trzeba kręcić i tyle. Start średnio mi poszedł i znalazłem się gdzieś w ogonie elity i przed mastersami. Ścianka podjechana do połowy, dalej prowadzenie bika gdzie tętno skakało momentami pod 190 uderzeń, ciężko. Po ściance chwila odpoczynku na względnie płaskim fragmencie i po nim szybki zjazd, po którym mieliśmy od razu w prawo na podjazd. I na pierwszym kółku na owym zjeździe pojechałem zbyt szybko i nie wyrobiłem na skręt, hamowanie było. W tym miejscu wyprzedziło mnie paru- w tym Jacek. Nic to, jedziemy swoje do mety. Dalsze napieranie u mnie spoko wchodziło, nogi podawały bardzo dobrze, wszystkie elementy na pętli również przejechane w całości. Druga i trzecia runda bez fajerwerków i cały czas tasując się z Patrykiem Gogolewskim. Na podjazdach mu uciekałem, natomiast na prostych i na zjazdach mnie doganiał- i tak minęły te dwa kółka. Wjazd na ostatnie czwarte i na pierwszym asfaltowym podjeździe idziemy łeb w łeb. Nawet ucięliśmy krótką pogawędke :). Na ściankę wjechałem jako pierwszy i powiedziałem do Patryka "Spokojnie bo i tak na zjeździe mnie dojdziesz". Po ściance oglądam się i widzę, że został dosyć daleko z tyłu. Jak tak, no to wyrwałem do przodu ostro. Kolejny techniczny zjazd ze schodkami i po nim nadal nie widzę nikogo za sobą. Dobrze! Przydepnąłem jeszcze mocniej dla pewności ;). Wjazd na singiel i tu dalsze szybkie naparzanie- na ostatniej rundzie pokonałem go najszybciej, zjazd na asfalt również najszybciej mi poszedł na czwartej. Po nim odwracam się i Patryka ciągle nie ma. No to w takim razie szybkie przełożenie wrzucone i kręcimy prosto do mety! Po wynikach widzę, że wyrobiłem przewagę 8 sekund nad nim- spoko :). Po minięciu mety piątka przybita z Gogolem i podziękowaliśmy sobie nawzajem z Patrykiem walki na pętlach. 

    Po ścigu kilka okrążeń na torze wrotkarskim i wymiana wszelakich wrażeń z pętelki ze znajomymi. Przyszła pora na dekorację- Jacek 3 miejsce w mastersach. brawo. Po tym dekoracja elity i okazało się, że moja jazda starczyła na dekorowane 5 miejsce. Nieźle jak na debiut w górach- szerokie pudło i puchar zdobyty. Ekstra! Sastysfakcja i zadowolenie pełne z mojego górskiego debiutu :).

    Wynik:
    15/21
    Open mężczyźni (masters, junior, elita)
    5/7 Elita

    Fotki by JPbike

    Najtrudniejszy zjazd ścigu
    Najtrudniejszy zjazd ścigu


    Załapałem się na szerokie pudło ;)
    Załapałem się na szerokie pudło ;)

    Wspólna fotka po starcie
    Wspólna fotka po starcie

    Pucharowcy JPbike & micor :)
    Pucharowcy JPbike & micor :)

    Kategoria <50 Km, XC, Z towarzystwem


    176.84 Km 80.00 Km teren
    08:14 H 21.48 km/h
  • 57.84 km/h Max
  • HRmax 165 ( 82%)
  • HRavg 114 ( 56%)
  • Kalorie 3050
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Ring Poznański

    Czwartek, 26 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0

    Z racji całkowicie wolnego dnia postanowiliśmy gnieźnieńską ekipą objechać Pierścień Dookoła Poznania. Czyli dla mnie znana trasa i połykanie kilometrów. Dojazd do Dąbrówki Kościelnej zarządziliśmy autami, by nie nabijać bez sensu kolejnych kaemów. Kierunek Ringu identyczny jak ten sprzed 3 lat- gdy jechałem z Marcinem. Czyli z Dąbrówki przez Puszczę Zielonkę do Murowanej Gośliny, dalej Biedrusko, Kiekrz (szybka fotka wiatraka), Stęszew i przez WPN do Mosiny. Tu tradycyjne wejście na wieżę, z której widoki dziś były w zasadzie żadne. Z Mosiny przebiliśmy się do Rogalina, gdzie w miejscowej restauracji wszamaliśmy obiad i w dalszą drogę. Kolejne kilometry to dla mnie wybitne nudziarstwo po asfaltowym dywanie mijając Kórnik, Tulce, Kostrzyn. Stamtąd do Góry, gdzie zaczął sie ciekawszy terenowy odcinek wiodący wzdłuż jeziora i dalej przez Promno. Kolejno Wronczyn, Bednary i powrót na start czyli do Dąbrówki Kościelnej. Tak oto mam rekord dystansu w tym roku- kolejne kilometry nabite.








    Jurek mknący w lesie

    Kuba i Marcin

    Oznakowanie Ringu

    Wjazd do WPN

    Pałac w Rogalinie

    Zamek w Kórniku

    W PK Promno