Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z towarzystwem

Dystans całkowity:25711.19 km (w terenie 8585.55 km; 33.39%)
Czas w ruchu:1209:14
Średnia prędkość:21.26 km/h
Maksymalna prędkość:70.94 km/h
Suma podjazdów:57262 m
Maks. tętno maksymalne:198 (99 %)
Maks. tętno średnie:180 (89 %)
Suma kalorii:177905 kcal
Liczba aktywności:330
Średnio na aktywność:77.91 km i 3h 39m
Więcej statystyk
30.30 Km 10.00 Km teren
01:25 H 21.39 km/h
  • 40.68 km/h Max
  • W górę 177 m
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Miasto

    Czwartek, 23 czerwca 2016 · dodano: 23.06.2016 | Komentarze 0

    Kręcenie się z Kubą po mieście.




    95.57 Km 60.00 Km teren
    04:02 H 23.70 km/h
  • 44.45 km/h Max
  • HRmax 172 ( 85%)
  • HRavg 123 ( 61%)
  • Kalorie 1936
  • W górę 295 m
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Do Powidza

    Wtorek, 21 czerwca 2016 · dodano: 21.06.2016 | Komentarze 0

    Dzisiaj od rana czas zleciał na czyszczeniu GieTka z mosińskiego błotka. Po ogarnięciu bike'a napisałem do Kuby z propozycją tripu, na co przystał. Z dwóch wymyślonych kierunków ostatecznie padło na Powidz. Dojazd w skrócie przez Wolę Skorzęcką, pożniej wbiliśmy się w jakiś nieznany las który zaprowadził nas do NWN a dalej przez Ćwierdzin i Skorzęcin bezpośrednio do Powidza. Szybki objazd promenady, postój na Dzikiej Plaży i zebraliśmy się do powrotu. A ten był na maksa terenowy i szybki przez Wylatkowo, Skubarczewo, Gaj, Piaski, NWN i Kędzierzyn. Generalnie wyszła dziś spoko szybka prawie setka :).




    55.59 Km 50.00 Km teren
    01:59 H 28.03 km/h
  • 47.38 km/h Max
  • HRmax 191 ( 95%)
  • HRavg 175 ( 87%)
  • Kalorie 1584
  • W górę 490 m
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Mosina MTB Maraton 2016

    Niedziela, 19 czerwca 2016 · dodano: 20.06.2016 | Komentarze 3

    Kolejna niedziela, kolejny start w Gogolowym cyklu. Tym razem Mosina- tamtejsze rejony zapowiadały płaską i bardzo szybką trasę- sprawdziło się. Po przyjeździe kręcenie się po miasteczku zawodów i w ramach jakiejś tam rozgrzewki podjazd Pożegowską- przed startem jakoś wybitnie ciężko wchodził i kilka początkowych kilometrów przejechane. Po rozgrzewce dostrzegam Jacka i czas na obadanie sektorów- praktycznie 80% zawodników miała przyznany pierwszy. Nieźle, będzie wspólny start :).
    Ustawianie i o 11 start. Na pierwszy ogień organizator przygotował szybki asfaltowy zjazd i po nim podjazd Pożegowską. Teraz napieranie pod górę poszło 100% lepiej- tak, że powyprzedzałem na nim wuchtę wiary. Po wspinaczce szybki zjazd z mieszaną nawierzchnią- kocie łby, później piach i błoto. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem za sobą Jacka- miło tak napierać w bikestatsowym szalonym duecie ;). Na błotnistym fragmencie mieliśmy ekstra momencik- obaj przejechaliśmy na pełnej prędkości centralnie przez środek wielkiej kałuży tworząc fontannę wody jak i zażywając konkretnego orzeźwienia. Po tym od razu spojrzeliśmy po sobie i reakcja jedyna możliwa- szerokie uśmechy na twarzach :). Dalsza jazda to bardzo szybkie odcinki, gdzie prędkość dochodziła do ponad 40 km/h, ależ szybko! Na 5- tym kilometrze Jacek już mi uciekł i odtąd jechałem na swoje 100%. Doszedłem grupkę przede mną i właściwie razem z nią pociskałem aż do mety. Przy takim konkretnie szybkim naparzaniu pojedyncze sztuki się do niej podczepiały jak i niektórzy odpadali. I tak w jednym momencie dogonił mnie klubowy kolega Daniel i od razu we dwójkę mocno rozkręciliśmy tempo w pociągu :). Na 15-tym km w czasie nieco kamienistego podjazdu widziałem za sobą upadek- Daniel przytarł upadającego kolegę i został z tyłu. Nic to, cisnę dalej. Ciągle szybko, na słusznym tętnie i z niezłym powerem w nogach. Przy Janosiku jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałem Daniela przed sobą :D. Sam przyznał, że wyszła jakaś pomyłka z trasą- choć na dobrą sprawę ucieszyłem się z tego, bo znów GKKG-owcy będą razem napierać. Na Janosiku zejście i butowanie na górę- widząc podprowadzających przed sobą nie było sensu próbować wjeżdżać. Reszta pierwszego kółka poszła dalej szybko i na drugą wjechałem z czasem lekko ponad godzinę. Druga runda to początkowe pomykanie z jednym kolegą, a na 5-tym km doszła nas grupka bodajże 6-osobowa, w której był znów niezawodny Daniel. Więc ponownie było mocne tempo narzucone i w miarę upływu dystansu pociąg rozrósł się do 10 bikerów. O dziwo jak na mnie jechało mi się całkiem przyjemnie- wysokie prędkości nie przeszkadzały, tak że na jednej drodze z płyt betonowych wychodzę na czoło grupy i podkręcam do ponad 40 km/h- oczywiście dla zabawy i z uśmiechem ;). Na tarce zauważam, że coś mi tam lata przy korbie- to pompka zsunięta z rozwalonego już uchwytu, po prostu odpinam ją i wyrzucam, czas na nową :D. Janosik drugi raz znów butowany- tu już czułem powolny ubytek mocy. Krótko po tym przepuściłem 6 sztuk przed siebie żeby odpocząć. Schowanie się na kole zrobiło swoje i na ostatnich podjazdach udało się 3-ech lub 4-ech z przepuszczonych załatwić. I tak na metę wpadam 2 sekundy przed goniącym mnie i 7 przed Danielem. Ufff, to był mój najszybszy ścig w życiu i w sumie jestem zaskoczony, że tak dobrze poszedł :).

    Wynik:
    47/ 124 Open Mega
    14/ 23 M2



    Fotki (Hania Marczak, strefasportu.pl)





    73.02 Km 45.00 Km teren
    03:06 H 23.55 km/h
  • 42.28 km/h Max
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 136 ( 67%)
  • Kalorie 1761
  • W górę 439 m
  • Bike: Lawinka

    Wierzbiczany/ Trzemeszno i mokry powrót

    Wtorek, 14 czerwca 2016 · dodano: 14.06.2016 | Komentarze 2

    Wczoraj odezwał się do mnie kumpel, którego nie widziałem parę dobrych lat (pracował za granicą)- ale kupił nowy rower, więc nie mogłem odmówić wspólnej jazdy. Na miejsce spotkania- plażę w Jankowie docieram standardowym wariantem terenowym. Na miejscu chwila gadki i w drogę. Objechaliśmy skarpę, leśne ścieżki, odwiedziliśmy też Trzemeszno i na koniec pojechaliśmy do Wymysłowa (gdzie się pożegnaliśmy). Na wyjeździe z Wymysłowa złapał mnie lekki deszcz, który jednak z każdą chwilą siąpił coraz mocniej. Jakoś dojechałem do Jankowa i tu już konkretnie się rozpadało. Schroniłem się przed deszczem pod zadaszonym kolejowym przystankiem i musiałem przeczekać, aż opad przejdzie. Czasu zleciało sporo, bo 1,5 godziny. Gdy przestało zarządziłem powrót- oczywiście terenem ;).





    62.74 Km 35.00 Km teren
    02:41 H 23.38 km/h
  • 45.29 km/h Max
  • HRmax 186 ( 92%)
  • HRavg 129 ( 64%)
  • Kalorie 1405
  • W górę 258 m
  • Bike: Lawinka

    Popołudniowy wypad do Promna

    Środa, 8 czerwca 2016 · dodano: 08.06.2016 | Komentarze 0

    Wczoraj odezwał się do mnie Piotr z pytaniem czy dzisiaj coś kręcimy. Zaproponowałem objazd PK Promno- pasowało więc jedziemy. Zbiórka na Skiereszewie, gdzie czekał już Kuba i we trójkę ruszyliśmy. W czasie jazdy do Wierzyc zaczęliśmy zbliżać się do ciemnych chmur, z których popadało jak i dało się zauważyć pioruny i usłyszeć grzmoty. Na szczęście im bliżej Wierzyc, tym bardziej się to wszystko oddalało. Wjazd do Parku w Gołuniu i stąd aż do Dębińca mieliśmy super błotny odcinek- wszystko brudne jak na MTB przystało ;). Z Dębińca przez Pobiedziska i Wierzyce do Pierzysk właściwie ciągle asfaltem. W Pierzyskach żegnam kompanów i odbijam do domu.








    54.00 Km 50.00 Km teren
    02:25 H 22.34 km/h
  • 44.60 km/h Max
  • HRmax 192 ( 95%)
  • HRavg 174 ( 86%)
  • Kalorie 1912
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Wyrzysk MTB Maraton 2016

    Niedziela, 5 czerwca 2016 · dodano: 06.06.2016 | Komentarze 3

    Kolejny- trzeci tegoroczny start u Gogola. Miejsce zmagań to Wyrzysk- po spoko odjechanym maratonie w Chodzieży, trzech majowych wyścigach XC (Pniewy, Kleczew, Duszniki) oraz ubiegłoweekendowym pomykaniu po górach zapowiadało się dobre napieranie z konkretnym jak na Wielkopolskę przewyższeniem- ok 1000 m. Nastawienie przed startem miałem bardzo dobre- wiedziałem, że kondycja jest idealna, a i noga na podjazdach podaje jak trzeba- znaczy z formą w porządku. Dojazd na miejsce z kolegami z GKKG, chwila kręcenia się po miasteczku zawodów, przebieranie i jazda obadać początek trasy. Rozgrzewkę miałem słabą i nerwową- a to przez zgubiony licznik, którego bezskutecznie szukałem 15 min a start się zbliżał. Trudno- decyzja jedyna możliwa- szybka kalkulacja dystansu i jadę na czas z pulsaka. Swoją drogą ostatnio coś tam myślałem nad zmianą licznika i pretekst do wymiany sam się znalazł ;). Na dokładkę endomondo nie bardzo chciało złapać sygnał GPS i zapisało niecałe 40 km. Także przed startem dziwne i nieciekawe przygody, ale nic to- jechać swoje trzeba!

    Start i od razu coś idealnego dla mnie- długi asfaltowy podjazd. Na nim sporo osób powyprzedzałem :), dalej wjazd w teren i kolejne podjazdy- ekstra. Tutaj był ciąg dalszy wyprzedzania i rozciągania stawki- znalazłem się na swoim odpowiednim miejscu. Ostre terenowe napieranie wchodziło cały czas bardzo dobrze a i co ważne nikt nie blokował, przez co można było kręcić nie tracąc rytmu. Praktycznie cała pierwsza pętla przebiegała na przemian z trzymaniem się jednego pociągu, zostawianiu go na podjeździe daleko z tyłu i łapaniem kolejnego szybszego. Mniej więcej w połowie kółka udało mi się dojść Hulaja i tak sporo czasu razem naparzaliśmy- raz po raz ciągnąc grupę i jej uciekająć (udanie :) ). Co ciekawe zauważyłem, że Radek mocno odjeżdżał mi na leśnych zawijasach- element do poprawy! Natomiast na kolejnych wszelakich podjazdach doganiałem dzielnie. Dalej wspólnie napieramy i w pewnym momencie dogoniliśmy Sebę- sam się zdziwiłem (kryzys, odcięcie?). Na jednym z leśnych podjazdów chciałem Sebę złapać za koło- nieudanie, bo przód ślizgnął się na koleinie i pierwsza maratonowa glebka w roku zaliczona :). Seba odjechał, Hulaj odjechał- generalnie kaszana. Ale nie ma tego złego- upadek dodał sportowej złości i zabrałem się za odrabianie strat. Udało się- na drugiej pętli dogoniłem Radka na podjeździe i znów zaczęliśmy wspólne napieranie- miło. Nawet nie czułem się zbytnio zmęczony- spoko znak. Na pokonywanym drugi raz brukowym podjeździe kubek z wodą wzięty i wylany na głowę- przyniosło dobre orzeźwienie :). Dalsza jazda to ciąg dalszy Pure MTB w Wielkopolskim wydaniu- zjazdy, podjazdy, leśne zawijasy- elegancko to wchodziło. Na jednym z takich zawijasów Radek już mi uciekł i jakoś nie miałem powera gonić- trudno, jadę swoje. Na ostatnie zjazdy przed metą wpadam samotnie- spoko, bo nikt nie blokował i pokonałem je na swoje 100%. Na ostatniej prostej tradycyjnie przydepnąłem i niezagrożony wpadam na metę z małym skokiem :). 

    Maraton jako kolejny zaliczam do udanych- wypad w góry zrobił swoje, noga i technika poprawiły się- jest spory progres od Chodzieży. Forma wystrzeliła w górę- to mnie bardzo cieszy :). Warto zaznaczyć, że na metę dotarłem jako trzeci z GKKG- za Łukaszem i Hulajem :). 

    Wynik:
    66/ 165 Open Mega
    16/ 28 M2








    53.96 Km 5.00 Km teren
    02:06 H 25.70 km/h
  • 39.23 km/h Max
  • HRmax 171 ( 85%)
  • HRavg 127 ( 63%)
  • Kalorie 1055
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Po okolicy z Kubą

    Wtorek, 31 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 2

    Kręcenie po pracy między okolicznymi wioskami. W Pierzyskach przymusowy postój na przystanku przez padający deszcz. Jedyne co mi przychodzi na myśl to jedno " Ja pierdziele, jak płasko!", jak tu teraz jeździć? ;).




    56.50 Km 40.00 Km teren
    03:21 H 16.87 km/h
  • 54.69 km/h Max
  • HRmax 181 ( 90%)
  • HRavg 132 ( 65%)
  • Kalorie 1852
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Niedzielne górskie pomykanie

    Niedziela, 29 maja 2016 · dodano: 31.05.2016 | Komentarze 2

    Po odespaniu sobotnich wrażeń musieliśmy obowiązkowo pokręcić po okolicznych górach. Ugadaliśmy się ze zanjomym z Erki Teamu Rafałem Przybylskim i wspólnie o 10 wyruszyliśmy ujarzmiać pagóry. Trasa to dzieło Jacka- mix rowerowego szlaku ER-2 i żółtego rowerowego. Na początek czekała nas wspinaczka na zamek w Szczytniku- który to wypatrzyliśmy podczas dojazdu autem i zgodnie strwierdziliśmy, że musimy go zdobyć. Przy zamku chwila przerwy na tarasie widokowym i fotki pięknych widoków. Z zamku przyjemny zjazd do miasteczka i mix zjazdów/ podjazdów żółtym szlakiem. Dalej czekał nas stromy podjazd do schroniska "Pod Muflonem"- 700 m.n.p.m (sprawnie poszedł ;) ). Przy schronisku przerwa na kawę/ ciastka na tarasie z epickimi widoczkami na góry. Po coffe breaku trochę błądziliśmy po szerokich i przyjemnych górskich szuterkach jak i zdarzały się fragmenty, gdzie musieliśmy prowadzić rowery (małe przełaje). Po szuterkach obraliśmy kurs spowrotem do Dusznik, gdzie dotarliśmy bardzo fajnym zjazdem i postanowiliśmy jeszcze zawitać na biathlonową polanę- tu sesja zdjęciowa wpadła. Dalej to chwila kręcenia po mieście, pakowanie rowerów w auto i powrót do Wielkopolski.

    Podsumowując górski weekend: było ekstra. Udany wyścig XC i pomykanie po szlakach w doborowym towarzystwie przysporzyły mi dużą dawkę frajdy i endorfin na długi czas. 2 dni spędzone w górach to była ciekawa i pożyteczna lekcja MTB w najczystszej postaci i to z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Szczerze to naprawdę zakochałem się w tamtych rejonach i wróce tu jeszcze nie jeden raz.





    Górskie ektsrawidoczki
    Górskie ekstrawidoczki



    Widać radość z jazdy po górach ;)





    Jacek napiera pod górkę
    Jacek napiera pod górkę





    Coffee break
    Coffee break

    Maszyny na wysokości 700 m.n.p.m
    Maszyny na wysokości 700 m.n.p.m


    "Pod Muflonem"








    A może by tak biathlon? :D






    12.83 Km 12.83 Km teren
    00:46 H 16.73 km/h
  • 47.42 km/h Max
  • HRmax 189 ( 94%)
  • HRavg 168 ( 83%)
  • Kalorie 566
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    XC Duszniki Zdrój

    Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 3

    Pomysł na wyjazd do Dusznik na Gogolowe XC powstał z dwóch powodów: bardzo chciałem w końcu odwiedzić góry z rowerem, po drugie- postanowiłem po Kleczewie powalczyć o dekorowaną generalkę na koniec sezonu. Koniec końców udało się zgadać na wyjazd z Jackiem. Wyjazd z Poznania po 6 rano, na miejsce zajechaliśmy koło 11 więc spoko był czas na rozgrzewkę. Załatwianie w biurze zawodów poszło ekspresowo po czym udaliśmy się na objazd rundy. Na początek pętli zbyt dużo asfaltu i zaraz po nim podjeżdżalna jedynie do połowy ścianka 28%- obaj z Jackiem stwierdziliśmy, że to zdecydowanie najgorszy fragment pętli. Dalej przyjemne proste, podjazdy, zjazdy, generalnie spoko. Aż dojechaliśmy do technicznego zjazdu z kilkoma schodkami. Jak go zobaczyłem to zwątpiłem- wszak dla mnie to debiut w górskim ścigu i technika jeszcze nie jest na takie rzeczy idealna. Przed zjazdem była chwila na cenne rady Jacka i następnie obserwowanie jego linii przejazdu. Pomogło, przełamałem się i wcale nie było to takie trudne ;), a i frajda przednia była. Dalej to spoko singielek i po nim szybki zjazd na asfalt i dzida do mety. Po objeździe machnęliśmy jeszcze kilka kółek na torze wrotkarskim i pora się ustawić.

    Start mieliśmy wspólny dla kategorii elita, masters i junior. Mimo tego liczebność znów kameralna- w elicie 7 osób, wszystkich razem 21 osób. Do przejechania 4 rundy- od razu pomyślałem "co tak mało?", trudno, trzeba kręcić i tyle. Start średnio mi poszedł i znalazłem się gdzieś w ogonie elity i przed mastersami. Ścianka podjechana do połowy, dalej prowadzenie bika gdzie tętno skakało momentami pod 190 uderzeń, ciężko. Po ściance chwila odpoczynku na względnie płaskim fragmencie i po nim szybki zjazd, po którym mieliśmy od razu w prawo na podjazd. I na pierwszym kółku na owym zjeździe pojechałem zbyt szybko i nie wyrobiłem na skręt, hamowanie było. W tym miejscu wyprzedziło mnie paru- w tym Jacek. Nic to, jedziemy swoje do mety. Dalsze napieranie u mnie spoko wchodziło, nogi podawały bardzo dobrze, wszystkie elementy na pętli również przejechane w całości. Druga i trzecia runda bez fajerwerków i cały czas tasując się z Patrykiem Gogolewskim. Na podjazdach mu uciekałem, natomiast na prostych i na zjazdach mnie doganiał- i tak minęły te dwa kółka. Wjazd na ostatnie czwarte i na pierwszym asfaltowym podjeździe idziemy łeb w łeb. Nawet ucięliśmy krótką pogawędke :). Na ściankę wjechałem jako pierwszy i powiedziałem do Patryka "Spokojnie bo i tak na zjeździe mnie dojdziesz". Po ściance oglądam się i widzę, że został dosyć daleko z tyłu. Jak tak, no to wyrwałem do przodu ostro. Kolejny techniczny zjazd ze schodkami i po nim nadal nie widzę nikogo za sobą. Dobrze! Przydepnąłem jeszcze mocniej dla pewności ;). Wjazd na singiel i tu dalsze szybkie naparzanie- na ostatniej rundzie pokonałem go najszybciej, zjazd na asfalt również najszybciej mi poszedł na czwartej. Po nim odwracam się i Patryka ciągle nie ma. No to w takim razie szybkie przełożenie wrzucone i kręcimy prosto do mety! Po wynikach widzę, że wyrobiłem przewagę 8 sekund nad nim- spoko :). Po minięciu mety piątka przybita z Gogolem i podziękowaliśmy sobie nawzajem z Patrykiem walki na pętlach. 

    Po ścigu kilka okrążeń na torze wrotkarskim i wymiana wszelakich wrażeń z pętelki ze znajomymi. Przyszła pora na dekorację- Jacek 3 miejsce w mastersach. brawo. Po tym dekoracja elity i okazało się, że moja jazda starczyła na dekorowane 5 miejsce. Nieźle jak na debiut w górach- szerokie pudło i puchar zdobyty. Ekstra! Sastysfakcja i zadowolenie pełne z mojego górskiego debiutu :).

    Wynik:
    15/21
    Open mężczyźni (masters, junior, elita)
    5/7 Elita

    Fotki by JPbike

    Najtrudniejszy zjazd ścigu
    Najtrudniejszy zjazd ścigu


    Załapałem się na szerokie pudło ;)
    Załapałem się na szerokie pudło ;)

    Wspólna fotka po starcie
    Wspólna fotka po starcie

    Pucharowcy JPbike & micor :)
    Pucharowcy JPbike & micor :)

    Kategoria <50 Km, XC, Z towarzystwem


    176.84 Km 80.00 Km teren
    08:14 H 21.48 km/h
  • 57.84 km/h Max
  • HRmax 165 ( 82%)
  • HRavg 114 ( 56%)
  • Kalorie 3050
  • Bike: Lawinka
      Uczestnicy

    Ring Poznański

    Czwartek, 26 maja 2016 · dodano: 30.05.2016 | Komentarze 0

    Z racji całkowicie wolnego dnia postanowiliśmy gnieźnieńską ekipą objechać Pierścień Dookoła Poznania. Czyli dla mnie znana trasa i połykanie kilometrów. Dojazd do Dąbrówki Kościelnej zarządziliśmy autami, by nie nabijać bez sensu kolejnych kaemów. Kierunek Ringu identyczny jak ten sprzed 3 lat- gdy jechałem z Marcinem. Czyli z Dąbrówki przez Puszczę Zielonkę do Murowanej Gośliny, dalej Biedrusko, Kiekrz (szybka fotka wiatraka), Stęszew i przez WPN do Mosiny. Tu tradycyjne wejście na wieżę, z której widoki dziś były w zasadzie żadne. Z Mosiny przebiliśmy się do Rogalina, gdzie w miejscowej restauracji wszamaliśmy obiad i w dalszą drogę. Kolejne kilometry to dla mnie wybitne nudziarstwo po asfaltowym dywanie mijając Kórnik, Tulce, Kostrzyn. Stamtąd do Góry, gdzie zaczął sie ciekawszy terenowy odcinek wiodący wzdłuż jeziora i dalej przez Promno. Kolejno Wronczyn, Bednary i powrót na start czyli do Dąbrówki Kościelnej. Tak oto mam rekord dystansu w tym roku- kolejne kilometry nabite.








    Jurek mknący w lesie

    Kuba i Marcin

    Oznakowanie Ringu

    Wjazd do WPN

    Pałac w Rogalinie

    Zamek w Kórniku

    W PK Promno