Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Po Wielkopolsce

Dystans całkowity:9530.90 km (w terenie 3513.00 km; 36.86%)
Czas w ruchu:440:36
Średnia prędkość:21.63 km/h
Maksymalna prędkość:70.94 km/h
Suma podjazdów:17024 m
Maks. tętno maksymalne:188 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (82 %)
Suma kalorii:76225 kcal
Liczba aktywności:75
Średnio na aktywność:127.08 km i 5h 52m
Więcej statystyk
250.31 Km 110.00 Km teren
11:33 H 21.67 km/h
  • 70.94 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Pierścień Poznański/ rekordowo

    Środa, 10 lipca 2013 · dodano: 11.07.2013 | Komentarze 11

    Pomysł na przejechanie Pierścienia Dookoła Poznania powstał już jakiś czas temu, gdy wspomniałem o nim na pewnej wycieczce rowerowej. Wstępnie zgadałem się na jego objechanie z Marcinem w niedzielę w Żerkowie. Ostatecznie zgadaliśmy się we wtorek, że ruszamy w środę- czyli praktycznie na spontanie :). Marcin podjechał po mnie krótko po 6 rano i wyruszyliśmy na długie Wielkopolskie pomykanie. Na miejsce rozpoczęcia Pierścienia - Promienko dojeżdżamy przez Czerniejewo, Wierzyce i Pobiedziska. W Promienku fotka na rozpoczęcie- dla mnie był to drugi przejazd Ringu, natomiast Marcin jechał go pierwszy raz. Z Promienka ruszamy trasą Ringu przez lasy najpierw do Wronczyna, później Bednary i już jesteśmy w Puszczy Zielonce. W Dąbrówce Kościelnej robimy pierwszy troszkę dłuższy postój. Dalej ruszamy do Zielonki, następnie do Murowanej Gośliny. Kawałek za Murowaną pierwszy raz dzisiaj przejeżdżamy nad Wartą i kierujemy się na Morasko, gdyż odcinkiem przez poligon w Biedrusku nie można przejeżdżać w tygodniu ;). Po drodze mamy widok na Dziewiczą Górę, który oczywiście uwieczniamy na zdjęciu. Z Moraska mykamy do Suchego Lasu, gdzie robimy zakupy w Biedronce, która mieści się w fajnym pasażu. Za Suchym Lasem, w którym jest zatrzęsienie salonów samochodowych, wjeżdżamy do miejscowości Jelonek :). Dalej to już Złotniki i powrót na właściwą trasę Ringu. Następnie przejazd przez Kiekrz, gdzie jedziemy ulicą o pięknej nazwie- Podjazdowa ;) i oglądamy zabytkowy wiatrak. Za Kiekrzem czeka nas jeden z najnudniejszych odcinków Ringu- jak wspólnie stwierdziliśmy- sam nużący asfalt. Taka nudna jazda jest praktycznie do źródełka w Żarnowcu, gdzie zaczynają się fajne leśne dukty i WPN. Po drodze mijamy jeszcze Stęszew i wbijamy do WPN-u, którym dojeżdżamy do punktu kulminacyjnego wyprawy- Mosiny i tamtejszej wieży widokowej. Na podjeździe do Mosiny mamy trochę walki z piachem i jedziemy na fragment pętli XC. Po tym zjeżdżamy na dół do sklepu i ponownie myk na górę Pożegowską. Przy wieży chwila dla Lawinki- smarowanie łańcucha i trzeba wejść na wieżę. Ale rowerów nie zostawimy bez opieki, żeby jeszcze ktoś sobie je bezczelnie przywłaszczył. No to GieTki pod pachę i wspinaczka na szczyt :D. Na szczęście nie było ludzi na wieży, bo na tych wąskich schodach byłby problem, żeby się spokojnie wyminąć. Ze szczytu wieży rozpościerają się piękne widoki- i na Poznań i na duże połacie okolicznych lasów. Na wieży oczywiście pamiątkowe zdjęcie i tułaczka z bikami w dół. Na ławkach pod daszkiem robimy drugą dłuższą przerwę na uzupełnienie kalorii, przy którym zauważamy, że mamy całkiem dobry czas przejazdu- było jeszcze przed 16:00. I przy okazji w tak pięknym miejscu i po tylu km wypijam izobronika ;). Po odpoczynku myk w dół Pożegowską, gdzie zarówno Marcin i ja poprawiamy swoje rekordy prędkości- oboje wyciągamy ponad 70 km/h :). Z Mosiny kierunek Rogalin- po drodze drugi raz dzisiejszego dnia przekraczamy Wartę. W Rogalinie odwiedzamy dęby, pałac oraz okazały kościół. Z Rogalina kolejny nudny asfaltowy odcinek trasy do Kórnika, gdzie robimy szybką fotkę zamku i śmigamy dalej przez Robakowo, Tulce i Gowarzewo. W Gowarzewie podrażniliśmy ambicję kierowcy szambiarki, którego wyprzedzamy a ten momentalnie przyspieszył. I w sumie bardzo dobrze, bo do Trzeku Małego trzymaliśmy się za nim i jechaliśmy ponad 30 km/h wogóle nie mając oporu powietrza i jednocześnie oszczędzając sporo sił ;). Dalej to już szutrowa droga do Kostrzyna, w którym robimy małą przerwę na rynku na batonika i ruszamy na ostatnie kilometry Pierścienia. Fajnym szuterkiem do miejscowości Góra, następnie wyboistą drogą z kamieniami wzdłuż jeziora Góra do Promienka i tym sposobem Pierścień Dookoła Poznania został przez nas zaliczony. Przybijamy piątkę i robimy zdjęcie na koniec Ringu w tym samym miejscu, w którym zaczynaliśmy. Powrót do Gniezna przez Pobiedziska, Wierzyce i Czerniejewo poszedł w miarę szybko- po grubo ponad 200 km były jeszcze siły, żeby pomykać z prędkością w okolicach 25- 28 km/h.Większa część powrotnej trasy minęła przy promieniach zachodzącego słońca- piękne zwieńczenie pięknego dnia. Zarówno Marcinowi jak i mnie trasa Ringu bardzo się podobała- cały dzień na rowerze i to w naszej pięknej Wielkopolskiej scenerii. Dzień dla mnie zakończył się rekordowo- ustanowiłem nowy rekord dziennych km, czasu w siodle i prędkości maksymalnej. Marcin- dzięki za wspaniałą całodzienną wyprawę, miło się kręciło w Twoim towarzystwie :).

    Fotorelacja z Ringu:

    Powiat Poznański wita :) © micor

    Promienko- wspólna fotka na rozpoczęcie Ringu © micor

    Przebijając się przez leśne ścieżki © micor

    Nasza dzisiejsza trasa :) © micor

    Za Bednarami- droga niczym z wyścigu Paryż- Roubaix ;) © micor

    Dąbrówka Kościelna- opis drogi św. Jakuba © micor

    Nawet daleko od Gniezna można trafić na takie naklejki :D © micor

    Sanktuarium Matki Bożej Dąbrowieckiej w Dąbrówce Kościelnej © micor

    Warta przed gminą Suchy Las © micor

    Witamy gminę Suchy Las © micor

    Szosa w kierunku Moraska © micor

    Dziewicza Góra w oddali © micor

    Przejeżdżamy przez Morasko © micor

    ...i wjeżdżamy do Suchego Lasu © micor

    Stadion poznańskiego Lecha © micor

    Galeria Sucholeska © micor

    Hala sportowa w Suchym Lesie © micor

    Szymon ma własną miejscowość :D © micor

    Piękna nazwa ulicy w Kiekrzu ;) © micor

    Takie oznaczenie towarzyszy nam przez cały dzień © micor

    Wiatrak holender w Kiekrzu © micor

    Rzecz jasna nie stosujemy się do tego znaku :D © micor

    Źródełko w Żarnowcu © micor

    Odpocząć również jest gdzie ;) © micor

    Ciąg dalszy leśnego pomykania © micor

    Pożegowska- tutaj później poprawiamy rekordy prędkości :) © micor

    Wieża widokowa w Mosinie © micor

    A z góry takie piękne widoczki © micor

    Widok z wieży © micor

    Plaża przy wieży :) © micor

    Kolejny krajobraz z góry © micor

    Marcin schodzący z wieży © micor

    Za Mosiną drugi raz przekraczamy Wartę © micor

    Dąb w Rogalinie 1 © micor

    Dąb w Rogalinie 2 © micor

    Dąb w Rogalinie 3 © micor

    Pałac w Rogalinie © micor

    Kościół w Rogalinie © micor

    Nudna szosa Rogalin- Kórnik © micor

    Zamek w Kórniku © micor

    Od Gowarzewa do Trzeku jechaliśmy za takim wehikułem :) © micor

    Kostrzyński rynek © micor

    Brama cechowa w Kostrzynie © micor

    Wspólna fotka w Promienku na koniec Ringu :) © micor

    Ostatnie dzisiejsza promienie słońca :) © micor


    155.00 Km 20.00 Km teren
    06:52 H 22.57 km/h
  • 65.71 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Żerków/ Mistrzostwa Polski XC

    Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 08.07.2013 | Komentarze 8

    Pomysł na dzisiejszy wyjazd zrodził się już jakiś czas temu, gdy dowiedziałem się, że w Żerkowie będą się odbywały Mistrzostwa Polski w XC. Zebrała się chętna na niego ekipa: Bobiko, Marcin no i ja. Marcin przyjechał po mnie po 8 rano i jedziemy. Drogą do Wrześni przez Czerniejewo, za Wrześnią dołącza Bobiko i już takim teamem wyruszamy do Żerkowa. Następnie odwiedzamy Miłosław i tamtejszy browar Fortuna, w którym powstaje moje ulubione piwo ;). Dalsza droga wiedzie do Czeszewa, gdzie przeprawiamy się promem na drugą stronę Warty. Przez lasy, pola i łąki dojeżdżamy do Żerkowa- głównego celu tripu. Po chwili zupełnie niespodziewanie spotykamy Jacka oraz Jarka, którzy także przyjechali kibicować i zobaczyć polską czołówkę MTB. Marcin, ja i Poznańskie Szaleńce wbijamy się na pętlę i przejeżdżamy kawałek, by znaleźć się przy samej wieży, skąd jest super widok na dzisiejsze zmagania. Gdy tak staliśmy i ucinaliśmy pogaduszki, znów niespodziewane spotkanie z kolejnym bikestatowiczem- Darkiem. W międzyczasie Jarek poczęstował wszystkich ogórasami :D. Fajne miejsca są, teraz tylko pozostało oglądać piękne zawody. Pierwsza startowała elita kobiet, oczywiście na czele z Mają Włoszczowską. To co ona wyprawiała na pętli to jest coś wspaniałego. Zjazdy podjazdy, kamienie, no słowem wszystko- jestem pod ogromnym wrażeniem! Po elicie kobiet startowali mężczyźni- z Markiem Konwą. Jego jazdę opiszę jednym słowem- kosmos. On nie jedzie, on płynie po trasie. Szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu widziałem na oczy tak niesamowity poziom jazdy, jego wyczyny zupełnie nie mieszczą mi się w głowie- nie wiedziałem, że tak da się rowerem jeździć ;). Po skończonych zawodach udaliśmy się kawałek z Jarkiem i Jackiem, dalej odbijamy. Dalej do sklepu w Żerkowie, na punkt widokowy. Fajnym zjazdem do Śmiełowa, na którym wyciągam V-max, dalej przez Pyzdry docieramy niedaleko Wrześni, gdzie żegnamy się z Bobiko i przez Grzybowo i Niechanowo dojeżdżamy do Gniezna. W Cielimowie żegnam się z Marcinem i jadę do domu przez Gębarzewo.
    Na podsumowanie napiszę tylko, że pewnie długo jeszcze będę pod wrażeniem tego, co widziałem na żerkowskiej trasie XC. Warto było jechać, żeby na żywo w akcji zobaczyć najlepszych polskich kolarzy górskich. No i serdeczne dzięki wszystkim za wspaniale spędzoną niedzielę w super bikestatsowym towarzystwie. :)

    Początek wyprawy- droga do Czerniejewa © micor

    Marcin :D © micor

    Browar Fortuna w Miłosławiu © micor

    Pomnik Juliusza Słowackiego w Miłosławiu © micor

    Miłosławski pałac © micor

    A to dla Grigora- hodowla danieli :D © micor

    Bobiko goniący skuter © micor

    Marcin i bobiko w trasie © micor

    Takim wehikułem przeprawiliśmy się na drugą stronę Warty ;) © micor

    Warta z promu © micor

    Kapitan ;) © micor

    Fotki na promie nie mogło zabraknąć ;) © micor

    Nasze rowerki © micor

    Kamień pamiątkowy H. Sienkiewicza © micor

    To już fragment trasy XC © micor

    Jest i nasza mistrzyni ;) © micor

    Weronika Rybarczyk © micor

    Maja i goniąca ją Katarzyna Solus- Miśkowicz © micor

    Paula Gorycka © micor

    Maja na 'Kamiennej Rzezi' © micor

    Skupienie i do przodu © micor

    Kolejny fajny zjazd w wykonaniu Mai :) © micor

    No i podjazd © micor

    To już totalny hardcore- 'Szalony drwal' © micor

    Jak widać- tyłek za tylnym kołem i w dół :) © micor

    Monika Żur © micor

    Paula Gorycka © micor

    W przerwie- pasikonik na rowerze Jacka :D © micor

    'Kamienna rzeź' © micor

    Elita mężczyzn- Kornel Osicki, za nim Marek Konwa © micor

    Tak zjeżdżali na 'Szalonym drwalu' © micor

    Ciąg dalszy zjazdu © micor

    Sprzęt nie ma tu lekko :) © micor

    Wyjazd z Żerkowa ekipą :) © micor

    Ciekawy stojak na rowery przy sklepie w Żerkowie © micor

    Ostatnie spojrzenie na wieżę i fragment pętli © micor

    Widoki z Łysej Góry © micor

    O Zamość też zahaczamy :D © micor

    W drodze powrotnej przejeżdżamy nad Wartą © micor


    158.87 Km 15.00 Km teren
    06:46 H 23.48 km/h
  • 39.23 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Wycieczka nad jezioro :)

    Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 26.06.2013 | Komentarze 0

    Dzisiaj zgadałem się z Marcinem na wypad nad jezioro. Udało namówić się jeszcze Pana Jurka i ruszyliśmy w drogę. Na początek kierunek Powidz, tam postój na rynku na lody. Dalej Marcin zaproponował jazdę nad jezioro Budzisławskie. Przez Przybrodzin, Anastazewo, Smolniki dojeżdżamy nad jezioro. Tam ja i Marcin wskakujemy do wody, która jest prawie że krystalicznie czysta i co równie ważne- cieplutka :). Dalsza jazda to kierunek Przyjezierze. Po drodze mijamy wieś Gaj- taka sama nazwa jak za Krzyżówką- a i krojobraz podobny :D. W Przyjezierzu dłuższy postój na uzupełnianie spalonych kalorii. Dalsza droga wiedzie przez Ostrowo, Orchowo, Trzemżal, Trzemeszno. Tam spotykamy Sebka, który akurat wracał z pracy. Tak stoimy na poboczu, gawędzimy a tu prawie potrąciłby nas jakiś pijany palant w golfie! Dosłownie jakieś 100 m za nami zjechał na pobocze i dalej również to samo. Dalej jazda przez Wymysłowo, Kalinę, Szczytniki do Gniezna. Towarzysze odprowadzili mnie jeszcze pod dom- byłem już wykończony takim kilometrażem totalnie. Ale było fajnie- zwiedziłem nowe miejsca w zacnym towarzystwie :).

    143.48 Km 40.00 Km teren
    06:48 H 21.10 km/h
  • 40.05 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Opuszczona wycieczka

    Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 4

    Wczoraj wieczorem dostałem telefon od Pana Jurka, że jutro śmigamy, no to OK . O 10 spotkaliśmy się ja, Jurek i Mateusz obok przejazdu kolejowego na Dalkach, dowiedziałem się, że plan wycieczki uległ zmianie- zamiast do Puszczy Zielonki- razem z Sebastianem pojedziemy szlakiem opuszczonych dworków, pałaców, gospodarstw . Kawałek dalej zgarniamy kolejnego uczestnika wyjazdu- Marcina i ruszamy na spotkanie z Sebkiem, który to czekał za nami w Krzyżówce. Stamtąd ruszamy do Witkowa, gdzie byli Niradhara, Kajman, Jasiep46 oraz Jurek57. W takim oto 9- cio osobowym składzie jedziemy do Arcugowa, gdzie oglądamy dworek i rozjeżdżamy się. Dalej jedziemy przez mniejsze lub większe wioski, by po długiej jeździe dotrzeć do Unii i eksplorować opuszczony pałac (a właściwie to, co z niego zostało). Dalej przebijamy się przez łąki i pola, mostki i kierujemy się w stronę Strzałkowa. Po drodze zahaczamy o wiatrak w Pospólnie. Dalsze atrakcje dnia to dąb i opuszczony dworek w Radłowie, który również eksplorujemy od piwnic aż po dach :). Z Radłowa jedziemy drogą z betonowych płyt w okolice Powidza, gdzie zwiedzamy gospodarstwo- uwaga, również opuszczone :D. Kolejny punkt na mapie to Powidz, gdzie robimy przerwę na lody i kupno rybek- Panie Jurku, Sebek- smakowały? ;). Z Powidza jedziemy do Przybrodzina, dalej kolejno Wylatkowo i Skorzęcin. Po drodze zaliczam glebę przy baaardzo wolnym skręcie w piachu :D. W Skorzęcinie ludzi tyle, że przejechać nie idzie, w dodatku jakieś penery szpanujące Corvettą, więc po chwili wyjeżdżamy. Ze Skorzęcina już lasami przez Gaj i Krzyżówkę docieramy do Gniezna, a stąd już do domu.

    143.69 Km 45.00 Km teren
    06:28 H 22.22 km/h
  • 38.37 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Wągrowiec

    Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 4

    Z rana musiałem jechać do babci po moje ciuchy. Podczas leniuchowania zacząłem obdzwaniać znajomych z bikestats, niestety nikt nie chciał jechać- jeden w pracy, drugi odpoczywa, trzeci już umówiony. Już chciałem rezygnować, ale udało się zgadać z Kenhillem. No to szybka jazda do domu spakować plecak i w drogę do Kłecka. Na miejsce dojechałem w godzinę, zrobiliśmy małe zakupy i podjechaliśmy do Andrzeja na herbatkę :). Wymyśliliśmy, że pojedziemy do Wągrowca i jazda. Jechaliśmy przez jakieś wioski typu Mieścisko, Rgielsko, pola, łąki, lasy po drodze mając kupę śmiechu. W pewnym momencie oboje zaczęliśmy narzekać, że nie chce nam się jechać :D. Po mega męczących kilometrach w końcu dojechaliśmy do Wągrowca, gdzie Andrzej chciał wyciągnąć na rower swojego znajomego- niejakiego „Papcia”, ale nie było go w domu. Pojechaliśmy nad jezioro, gdzie zaliczyłem upadek. Z mojej perspektywy wyglądało to tak: jadę, Kenhill mówi: uważaj tutaj. Na zjeździe lewy but mi się wypiął- myślę no nic- sekundę później wyrósł przede mną 1,5 metrowy spadek. Jedyna myśl jaka przemknęła mi przez głowę to wypinaj prawy but i zeskakuj. Cała szczęście udało się wypiąć, zeskoczyłem prosto na nogi, rower poleciał za mną, spadł na koła i obalił się na lewą stronę kierownicy. Szybkie oględziny strat- lekko rozdarte siodło i trochę wgięta kierownica- na szcęście akurat przy końcu, więc się przytnie. Później zrobiliśmy dłuższą przerwą na uzupełnianie energii, Andrzej zaproponował pętlę wokół jeziora, ale robiło się późno i stwierdziliśmy, że kiedy indziej przyjedziemy. Z Wągrowca jechaliśmy przez Ochodzę, Popowo Kościelne, Jabłkowo do Sławna, gdzie się żegnamy i dalej przez Komorowo, Owieczki, Pierzyska i Woźniki docieram do domu. Ogólnie po tak długiej przerwie kręciło mi się nie za dobrze- noga ciężka, nastawienie do jazdy jakieś negatywne- no ja nie wiem. W tym tygodniu mam nadzieję, że to minie i będę już elegancko śmigał.

    120.84 Km 80.00 Km teren
    05:50 H 20.72 km/h
  • 38.69 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    PK Promno

    Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 23.07.2012 | Komentarze 3

    Dzisiaj udało się poznać kolejnego bikestatowicza- Sebastiana, z którym zgadałem się na objazd terenów Parku Krajobrazowego Promno. Na miejsca spotkania wyznaczyliśmy Czerniejewo godzina 7 rano. Przywitanie i kierunek Wierzyce, Zbierkowo, przerwa nad jeziorem i kierunek sklep w Pobiedziskach Letnisku. Dalej na super singielek nad jeziorem Kowalskim i powrót do Pobiedzisk na lodzika ;). Później Seba odprowadził mnie do Gołunia, pożegnaliśmy się i pognałem w stronę domu. Przez Wierzyce, Brzózki i lasem do Pawłowa, Gębarzewko, las miejski i do babci na kawkę. Powrót również przez las miejski i Gębarzewko. Wycieczka mega fajna, poznałem nowe tereny i fajnie się kręciło. Dzięki Seba za wspólny trip i zapraszam na objazd moich terenów :).

    Z Sebą nad jeziorem Dębiniec © micor


    126.94 Km 30.00 Km teren
    05:47 H 21.95 km/h
  • 52.74 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Objazd Jeziora Powidzkiego

    Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 5

    Dzisiaj zdecydowałem się pojechać w dawno nie odwiedzane tereny- na objazd Jeziora Powidzkiego. Razem ze mną wyruszyli Grzegorz, brat Grigora- Wojtas i Jurek. Wyjazd spod katedry z małym opóźnieniem, gdyż Grigor złapał gumę i musiał pojechać kupić nową ;). Na początek omijamy ruchliwą wojewódzką 260- tkę. Jedziemy przez Wierzbiczany, Szczytniki Duchowne, Kędzierzyn, Nową Wieś Niechanowską, Witkówko. W Witkowie odwiedzamy piekarnię, kupujemy różne słodkości typu pączki, drożdżówki itp. itd. Wcinamy od razu bez przerwy atakowani przez pszczoły i jedziemy dalej. Jeszcze szybkie focenie samolotu i ruszamy do Powidza przez Wiekowo. Na wjeździe do Powidza sesyjka przy znaku, ledwo co ruszyliśmy i okazało się, że Wojtas zgubił licznik. Wracamy się, szukamy i po jakichś 5 minutach patrzymy a tu szukamy pod zupełnie innym znakiem haha :D. Podjechaliśmy pod właściwy znak i zguba szybko się znalazła :). No to ruszamy dalej. W Powidzu szybki postój pod sklepem i dalej do Przybrodzina. Tam trochę dłuższa przerwa na miejscu postojowym, na którym jakieś palanty zrobiły mega burdel- śmietnik całe 3 metry obok ale widocznie za był za daleko… Najedzeni ruszamy dalej do Ostrowa, gdzie zjeżdzamy na pole namiotowe z plażą i robimy fotki jeziorka. Oczywiście sprawdzamy cennik pola- drogo nie jest, więc można się wybrać w jakiś weekend pod namiot ;) (jak są chętni to dawać znać). Dalej Anastazewo, Salomonowo, Skrzynka, Naprusewo. I tu jak zawsze okazało się, że pomyliłem trochę drogę między Skrzynką a Naprusewem- w sumie wyjeżdża się w tym samym miejscu, ale trochę się nadrabia. Muszę przejechać ten szlak w drugą stronę i zobaczyć gdzie go gubię, bo za każdym razem się wkurzam w tym miejscu. Po krótkim postoju kierujemy się do Giewartowa i dalej już do Powidza. Długa odpoczynek przy lodach i czas ruszać w kierunku Gniezna. Z Powidza do Wiekowa na miejsce postojowe, gdzie czekał na nas i Sebek, z którym zgadaliśmy się przez telefon jakieś 40 minut wcześniej :). Chwilę podziwiamy piękny widok na Jezioro Niedzięgiel i jedziemy dalej. A dalej to już Skorzęcin, Sokołowo, Gaj, Krzyżówka i lasem w kierunku Lubochni. W lesie żegnamy się z Sebkiem i gnamy do Gniezna przez Lubochnię i Arkuszewo. Na Poznańskiej żegnamy się z Panem Jurkiem, ja odprowadzam Grigora i Wojtasa trochę dalej, pożegnaliśmy się dziękując za fajną wycieczkę i przez Skiereszewo wracam do domu.

    144.50 Km 30.00 Km teren
    06:25 H 22.52 km/h
  • 44.33 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Poznań

    Środa, 18 lipca 2012 · dodano: 18.07.2012 | Komentarze 2

    Dzisiaj wybraliśmy się trzyosobową ekipą- Ja, Jurek i Tomek na dalszą wycieczkę. Pogoda nieciekawa, ale było w miarę znośnie no i nie padało. Na początek ruszyliśmy w kierunku Nekli przez Czerniejewo. W Nekli postój i debata gdzie dalej jedziemy, ostatecznie wybraliśmy jazdę do Poznania na Maltę. Dalsza trasa przebiegała przez różne wioski, w jednej na polu był prawdziwy wysyp bocianów- chyba z 50 ich było :). W końcu dojechaliśmy do znanych mi okolic Trzeka, które odwiedziłem przy objeździe Poznańskiego Ringu. Dalej przez Swarzędz i na Maltę. Dojazd poszedł przez lasek i fajne szybkie szuterki- przyznaję, że to całkiem ciekawy wariant dojazdu ;). Na Malcie dłuższa przerwa na uzupełnianie kalorii- wcinam gofra z bitą śmietaną i owocami i energia odzyskana ;). Objeżdżamy jezioro i kierujemy się w stronę Czerwonaka. W Koziegłowach skręcamy na Kicin. No a jak Kicin to nie mogło zabraknąć Dziewiczej Góry :). Żółtym szlakiem na szczyt i oczywiście pognałem na Killera. Zjechałem 3 razy i coś mi zaczęło stukać. Pomyślałem, że to coś w widelcu- patrzę a tu zacisk przedniego koła się otworzył. Dobrze, że mi koło nie wyleciało na Killerze, bo byłoby nieciekawie. Podjazd na szczyt, przerwa na izobronika i pomknęliśmy żółtym w dół. Przy szlabanie znaleźliśmy parasol, który nie wiedzieć po co zabraliśmy ze sobą :D. Dalej do Wierzonki, gdzie odwiedzamy sklep i zostawiamy parasol Pani w sklepie ;). Z Wierzonki jedziemy przez Kobylnicę, Uzarzewo, Biskupice, Promno, Pobiedziska, Lednogórę, Łubowo, Woźniki. Na Skiereszewie rozstajemy się i dalej szuterkiem jadę do domu.

    221.76 Km 150.00 Km teren
    10:09 H 21.85 km/h
  • 64.01 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Pierścień Poznański

    Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 15.04.2012 | Komentarze 13

    Dzisiaj udało się zgadać na objazd Pierścienia dookoła Poznania. Zebrała się chętna ekipa w składzie: mikadarek, kkkrajek18, basergor i ja. Na miejsce spotkania wyznaczyliśmy Kostrzyn. Wyjechałem już ok. 6:30 i miałem dojechać na miejsce przez las czerniejewski. Droga do Kostrzyna nie była zbyt przyjemna- mgła, mokro i za Rakowem co chwila gubiłem się w lesie. Jakoś udało mi się wyjechać w Iwnie, ale w efekcie na miejsce spotkania dotarłem z ok. godzinnym spóźnieniem. Towarzysze na mnie cierpliwie poczekali i za chwilę byliśmy już w drodze. Z Kostrzyna przez Promienko, Wronczyn, Bednary do Puszczy Zielonki. Po drodze mijaliśmy oznakowanie maratonu Powerade’a. Na postoju przed Bednarami
    zauważyłem, że nie mam tylnej lampki- musiała wypaść na wyboistym zjeździe kawałek wcześniej. No nic, będzie trzeba kupić nową. Najbardziej mi szkoda akumulatorków, a nie samej lampki hehe. Dalej spory terenowy kawałek przez Zielonkę aż do Murowanej Gośliny, gdzie wstępujemy do sklepu na małe zakupy ;). Z Murowanej dojeżdżamy do Biedruska i jedziemy przez poligon po drodze podziwiając ruiny kościoła. Kawałek dalej pomagamy Darkowi i Mateuszowi w poszukiwaniu kesza, co zakończyło się sukcesem :). Musiałem też nasmarować łańcuch, gdyż przez poranną wilgoć już zaczął skrzypieć. Dalsza droga wiedzie przez Złotniki, Kiekrz, Lusowo, Zborowo. Gdzieś po drodze poszukujemu kolejnego kesza, również skutecznie :). Przejazd nad austostradą A2 i przez Tomice i Stęszew do WPN-u. Trasa ze Stęszewa do Mosiny przebiegła ze sporą ilością terenowej jazdy i mordęgą w postaci męczenia się z piachem przed Osową Górą. Była męczarnia to musi być i nagroda. A ta była nie byle jaka- zjazd ulicą Pożegowską, gdzie cisnąłem ile się dało. Tam osiągam swój V-Max i zarazem swój rekord prędkości- 64 km/h- po tym uśmiech nie schodził mi z twarzy przez dobre 30 min :). W Mosinie przerwa na zakupy i dalej przez Rogalin, Bnin i Kórnik do Gądek. Tam odprowadziłem Darka, Mateusza i Jakuba na dworzec kolejowy. Jako, że robiło się ciemno a przede mną było jeszcze trochę drogi, Mateusz pożyczył mi lampkę (wielkie dzięki, bardzo się przydała- oddam na maratonie w Czerwonaku :) ), pożegnałem się i pognałem dokończyć Ring. Przez Robakowo, Tulce, Gowarzewo i Trzek docieram do Kostrzyna. Ostatnie kilka kilometrów Pierścienia ominięte- było ciemno i już nie widziałem oznakowania, poza tym spieszyłem się, bo rodzinka czekała na mnie autem. Do domu zajechałem w ciepłym wnętrzu samochodu ok. 21:30 ;). Dzień zakończyłem z rekordem dziennego dystansu, czasu w siodle oraz rekordem prędkości :). No i co najważniejsze ani razu nie odczuwałem większego zmęczenia- widać, że wytrzymałość jest na dobrym poziomie.
    Dzięki całej ekipie wycieczkowej za bardzo udaną sobotę i do następnego ;).

    129.96 Km 45.00 Km teren
    06:28 H 20.10 km/h
  • 43.48 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Puszcza Zielonka, Dziewicza Góra

    Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 12

    Rano zadzwonił do mnie Jerzyp1956 i zaproponował wspólną wycieczkę w rejony Zielonki. Ciekawa opcja, więc się zgodziłem i za godzinę byliśmy już w siodłach. Trasa jak zawsze wiodła przez większe i mniejsze wiochy- Braciszewo, Owieczki, Imiołki, Latalice, Łagiewniki, Stęszewko, Tuczno. Za Tucznem zaczęło się to co lubię najbardziej- terenowe ścieżki :). Przejechaliśmy Puszczą spory kawałek drogi, w zasadzie aż do Dziewiczej przez Mielno i Kicin. Na Dziewiczej Górze sporo podjazdów i zjazdów zaliczyłem, podjazd z parkingu bez problemów. Na szczycie odpoczynek i zaraz wypytałem napotkanych bikerów gdzie jest osławiony Kiler. Swoją drogą dużo rowerzystów śmigało, no ale co się dziwić- w końcu dobry teren na treningi. No i w końcu pojechałem pobawić się na Kilerze. Ten zjazd jest totalnie ZAJEBISTY :). Tak mi się spodobał, że zjechałem 4 czy 5 razy. Dojazd do niego singielkiem też spoko ;). Jeszcze jestem pod wrażeniem- a ten uskok na końcu masakra. Kilka razy widziałem siebie na drzewie, ale udało się przejechać bez gleby i za każdym razem pewniej i szybciej ;). Po szaleństwach chwila odpoczynku i ruszamy w drogę powrotną. Jedziemy przez Kicin, Wierzonkę, Kobylnicę, Uzarzewo, Biskupice, Promno, Pobiedziska. Pan Jurek miał gorszy dzień i nogi mu nie kręciły, chcieliśmy nawet z Pobiedzisk wrócić pociągiem, ale najbliższy jechał za godzinę, więc daliśmy spokój i skierowaliśmy się do Gniezna przez Lednogórę i Łubowo. Oczywiście ostatnie kilka kilometrów jadąc równiutkim jak stół asfaltem na budowanej trasie S-5. W Gnieźnie odbiłem na Skiereszewo, trochę terenu i asfaltu, dojechałem domu i mam nowy rekord kilometrażu dziennego w tym roku ;)