Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z towarzystwem

Dystans całkowity:25711.19 km (w terenie 8585.55 km; 33.39%)
Czas w ruchu:1209:14
Średnia prędkość:21.26 km/h
Maksymalna prędkość:70.94 km/h
Suma podjazdów:57262 m
Maks. tętno maksymalne:198 (99 %)
Maks. tętno średnie:180 (89 %)
Suma kalorii:177905 kcal
Liczba aktywności:330
Średnio na aktywność:77.91 km i 3h 39m
Więcej statystyk
57.34 Km 10.00 Km teren
02:53 H 19.89 km/h
  • 40.28 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Niechanowo i okolica

    Piątek, 9 maja 2014 · dodano: 09.05.2014 | Komentarze 0

    Dzisiaj w sumie nie miałem w planach wyjścia na rower, ale Marcin zadzwonił, że razem z Mr Jerrym stoją obok mojego domu. Szybko się uszykowałem i w drogę. Jazda była zupełnie bez obranego celu- początek w kierunku Gniezna jadąc polną drogą z Mnichowa. Podjechaliśmy po Mateusza i taką ekipą ruszyliśmy w kierunku Niechanowa. Tak sobie jedziemy przez tę uroczą mieścinkę a tu naprzeciw jedzie sobie Anetka :). Dołączyliśmy do niej i pojechaliśmy z powrotem do Gniezna. Tu postój pod PSP u Sebka i znów 'na koń'. Przez rynek na Wenecję i na tory, gdzie pożegnaliśmy Jurka i Mateusza. Marcin i ja odprowadziliśmy Anetkę do Goczałkowa- i niestety to był koniec jazdy w jej przemiłym towarzystwie ;). Do Gniezna to już naparzaliśmy ile sił w nogach, gdyż w oddali widać było błyski. Jak się okazało później, przeszło jakoś bokiem. Na wjeździe do miasta żegnam się z Marcinem i wracam przez Gębarzewo i Gębarzewko do domu.

    50.39 Km 0.00 Km teren
    02:20 H 21.60 km/h
  • 42.97 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Okolica

    Wtorek, 29 kwietnia 2014 · dodano: 30.04.2014 | Komentarze 4

    Szosowy objazd okolicznych wiosek z Hulkiem i Marcinem. Takie wioski jak Wierzbiczany, Jankowo, Strzyżewo, Goślinowo, Krzyszczewo, Zdziechowa. W Gnieźnie wstąpiliśmy na wielką pizzę ;).

    Fotka w Goślinowie



    61.56 Km 20.00 Km teren
    03:08 H 19.65 km/h
  • 43.80 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Jankowo/ Wierzbiczany

    Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 3

    Wczoraj niestety byłem przymusowo wykluczony z jazdy- a to przez złamaną śrubę w obejmie sztycy, która jak na złość poszła w takim miejscu, że ni huhu nie jestem w stanie jej wyjąć. Nic to. Zgadałem się z Marcinem na jakiś objazd okolic. Z domu do Gniezna musiałem kręcić na stojąco- strasznie nieprzyjemne uczucie, gdy wogóle nie można posadzić tyłka na siodle :D. W mieście wizyta w Atucie- obejmy brak, następnie w Green Biku- to samo. Dopiero kawałek dalej w Wikingu dostałem- obejma firmy Zoom(!) na imbus za całe 12 zł. Wyglądem praktycznie nie różni się od poprzedniej BBB ino napis inny :D. Skręciłem wszystko i mogliśmy ruszyć na podbój terenu. Na początek fragment pętli XC- nic się nie zmieniło czyli zapomniana i zarośnieta. Dalej poprowadziłem po trasie maratonu 2012. Zaraz po XC jakimś singlem obok ogródków działkowych i po chaszczach na polanie- takie rzeczy były 2 lata temu na zawodach :). Stąd szuterkiem do Jankowa, szybki zjazd asfaltem, dobry zjazd i podjazd w okolicach ośrodka i myk na Wierzbiczany i skarpę- podjazd wszedł bez problemu. Przejazd przez strumyk, na którym mało co bym wyglebił przez to, że jest on aktualnie rozryty przez krosowców. Kolejny podjazd i długa prosta jazda aż do drogi Lubochnia- Krzyżówka. Tu już postanowiliśmy udać się w kierunku Gniezna. Przez Lubochnię, Wolę Skorzęcką i Osiniec dojechaliśmy do miasta. Na koniec pojechaliśmy do Marcina w celu wymiany linki przedniej przerzutki. Chciałem też odkręcić kasetę, ale nakrętka wogóle nie chce drgnąć nawet o milimetr! Później jeszcze wizyta u babci i do domu omijając centrum i czerwone światła. Gdzieś jeszcze mignął mi Bobiko jadący autem :).

    92.78 Km 40.00 Km teren
    04:27 H 20.85 km/h
  • 39.58 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Rękawczyn, jezioro Kamienieckie

    Wtorek, 22 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 5

    Dzisiejszy dzień od samego rana zapowiadał się z piękną, słoneczną pogodą, więc postanowiliśmy to wykorzystać. Ustawka już zgodnie z tradycją na torach. Gdy zajechałem do ekipy w składzie Hulk Hogan, Marcin i Mateusz, wspomnieli oni, że chcą jechać w kierunku PK Promno i Pobiedzisk. Jednak ja wyszedłem z opcją odwiedzenia okolic Rękawczyna i jeziora Kamienieckiego. Jako, że dawno tam nie byłem, a reszta chyba w ogóle, to wszyscy przystali na mój pomysł ;). Dojazd bardzo przyjemny- przez Lubochnię, Krzyżówkę do Gaju. Jechało się naprawdę wyśmienicie, gdyż pomykaliśmy przez lasy, które dawały wytchnienie od słońca. W Gaju skręciliśmy na niebieski szlak PPK „Urokliwe doliny”, którym to jechaliśmy przez dłuższy czas. Po drodze minęliśmy Ostrowite Prymasowskie, w której to mieścinie rozciąga się ładny widok na jezioro Ostrowickie. Stąd cały czas niebieskim szlakiem aż do Kinna, gdzie wbiliśmy się w kolejny szlak PPK- tym razem czerwony „Trakt Słowikowski” Jechaliśmy też asfaltami, gdzie w ogóle nie było nawet najmniejszego ruchu samochodów- przyznaję, że jazda tymi szlakami bardzo mi pasuje ;). I tak czerwonym szlakiem dojechaliśmy do Słowikowa i następnie ruszyliśmy do Rękawczyna. Tu zadzwoniliśmy do Sebka, dowiedzieć się, gdzie znajdują się fajne pagórki w pobliskim lesie. No i znaleźliśmy je- niby takie nic, a rożnica poziomów jest spora. Szkoda jedynie, że o tej porze roku tego nie widać, gdyż wszystko zasłoniły liście drzew. Po obadaniu pagórków kręciliśmy zupełnie nieznanymi drogami i zupełnie nie wiedząc gdzie jesteśmy ;). W końcu wyjechaliśmy ponownie na znany mi czerwony szlak i skręciliśmy w stronę jeziora Kamienieckiego. Tu pokazałem chłopakom fajny, szybki singielek przy brzegu jeziora. Na końcu singla jest fajna miejscówka na ognisko i rozbicie namiotu- można coś pomyśleć latem :). I tutaj też zrobiliśmy dłuższą przerwę na popas. Przy okazji wyczailiśmy z Marcinem fajniutki zjazd- niestety podjechać się na da, więc wprowadziliśmy rowery na górę i heja w dół ;). Trochę poszaleliśmy na nim, po czym pojechaliśmy dalej w drogę. Przemknęliśmy przez plażę w Rękawczynie i dalej do Kamieńca i Szydłowa. Gdy jechaliśmy w kierunku Szydłowa zaczął padać prosto na nas deszcz, który z czasem zacinał coraz mocniej i byliśmy zmuszeni schronić się na przystanku. Najlepsze było to, że wszędzie dookoła było błękitne niebo i słońce, a deszcz padał tylko centralnie na nas :D. Gdy względnie przestało ruszyliśmy do Trzemżala, ale po chwili znów zaczęło padać :D. I w Trzemżalu musieliśmy przeczekać deszcz pod dachem zabytkowej kuźni. Przestało padać i skierowaliśmy się do Trzemeszna. A w Trzemesznie asfalt suchutki i deszczu w ogóle tu nie było- no ładnie :D. Plus tego był taki, że naprawdę szybko wyschnęliśmy ;). Z Trzemeszna do Miat następnie Wymysłowi, Kalina, Wierzbiczany, Gniezno i do domu.

    Trip wyszedł mega dobry. Takie bliskie tereny odwiedziliśmy, a tak rzadko tam bywamy. Trzeba tam częściej się wybierać. Pozdro!

    Fotki by Mr Jerry, Marcin & Mateusz ;)



    Chata szachulcowa z połowy XIX wieku w Ostrowite Prymasowskim


    Jezioro Ostrowickie


    Na rozstaju dróg




    Podjazd też się zdarzył :)




    Pagórki w lesie obok Rękawczyna






    Jezioro Kamieniecke




    Pajacowanie na zjeździe :D


    Kościół w Kamieńcu



    Przeczekujemy deszcz pod dachem zabytkowej kuźni



    81.72 Km 25.00 Km teren
    04:25 H 18.50 km/h
  • 45.12 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Poświąteczna spalara kalorii

    Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 4

    Wczoraj z racji świątecznego dnia tak się wszystkiego przez cały dzień najadłem, że dzisiaj trzeba było zrobić dłuższą wycieczkę żeby spalić te wszystkie sałatki, bigosy, serniki, czekolady itp. :). Zbiorka tradycyjnie na torach- ekipa Mr Jerry, Marcin i ja. Wymyśliliśmy kierunek jazdy na Rogowo. Dojazd pod silny wiatr, w sumie jak słońce wychodziło zza chmur to było całkiem ciepło, ale jak się chowało- masakrycznie zimno się w moment robiło. Do Rogowa jechaliśmy przez takie wioski jak Pyszczyn, Modliszewo, Modliszewko, Dębłowo, Nowaszyce, Dziadkowo, Rzym. Za Dziadkowem skręciliśmy w leśną ścieżkę, którą dojechaliśmy nad jezioro Zioło. Przy brzegu zorganizowaliśmy długą przerwę na popas i przy okazji słuchając opowieści Pana Jurka o tym, jak w tym jeziorze dawniej łowił ryby :). Po postoju do Rzymu i tu wbiliśmy się w singielek obok dawnych torów wąskotorówki. Wyjechaliśmy obok spalonego kościoła- przykry widok, bo był on jedną z wizytówek miasta. W Rogowie postój na rynku- sporo się wygrzaliśmy w słońcu, tak przyjemnie się grzało, że opornie szło ponowne wsiadanie na rowery ;). Z Rogowa do Mięcierzyna i dalej na Długi Bród. Tu stwierdziliśmy, że skręcamy w nieznaną, leśną ścieżkę. Sporo czasu nią pomykaliśmy i wyjechaliśmy w okolicach Sarnówka. Stąd już przez Ganinę do Gniezna. Zrobiliśmy jeszcze krótką pauzę nad jeziorem Strzyżewskim. W Gnieźnie standardowo przejazd przez rynek, Wenecję, pożegnanie na torach i do domu.

    Zdjęcia by Hulk ;)



    Nad jeziorem Zioło



    Spalony kościół w Rogowie


    Postój na rogowskim rynku


    Gdzieś w Dębówieckim lesie :)



    121.43 Km 35.00 Km teren
    05:59 H 20.29 km/h
  • 40.65 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Wielki trip wokół wielkiego jeziora w Wielki Piątek ;)

    Piątek, 18 kwietnia 2014 · dodano: 18.04.2014 | Komentarze 5

    Już wczoraj rzuciłem pomysł, żeby zrobić standardowy coroczny objazd jeziora Powidzkiego. Zbiórka o 10 na torach w ekipie: Mr Jerry, Marcin, Mateusz i ja. Dojazd do Powidza przez Niechanowo, Małachowo, Witkowo i Wiekowo. W Powidzu krótka przerwa i wizyta w sklepie. Po zakupach pojechaliśmy promenadą przy brzegu jeziora na dziką plażę. Oczywiście standardowo musiałem zaliczyć podjazd z korzeniami ;). Na plaży mega krótki postój na fotkę, gdyż nad głowami zebrało się tysiąc komarów i musieliśmy się szybko ewakuować. Z Powidza już dalej do Polanowa i Giewartowa. Stamtąd kawałek do Kosewa, gdzie urządziliśmy dłuższy postój na kanapki i czekolady ;). I nie da się nie zauważyć, że przybyło wody w jeziorze- zalało już nawet pomost. Z Kosewa piaszczystą drogą przez Lipnicę i Skrzynkę do Anastazewa. Szybka fotka dawnej stacji kolei wąskotorowej i dalej kręcimy. Kilka km dalej zjechaliśmy na plażę i dokładniej zwiedziliśmy okolice pola namiotowego. Z Anastazewa do Ostrowa- tu wbiliśmy się na ścieżkę przy torach wąskotorówki ;) i wyjechaliśmy w Przybrodzinie. I tutaj zrobiliśmy bardzo długą przerwę na miejscu postojowym przy jeziorze. Ławki, dach, słońce, las, jezioro- aż nie chciało się dalej jechać. Oczywiście wuchta śmiechu tu też była :). Przy okazji na mapie omówiliśmy plany na kolejne wyprawy- jest gdzie jeździć ;). Po popasie ruszyliśmy do Powidza. Tu tylko niedługi postój przy sklepie. Z Powidza dalej do Ruchocinka- odcinek przez las, Ruchocin i Mielżyn. Tam zrobiliśmy sesję zdjęciową koni, które były w zagrodzie przy szosie. Dalsza trasa wiodła przez Jaworowo, Czajki, Mierzewo, Karsewo, Niechanowo i do Gniezna. Stąd sam standardowo asfaltem przez Dalki do Mnichowa. Pod koniec tripu byliśmy tak wymęczeni, że noga nie chciała w ogóle kręcić grrr…

    Kościół w Giewartowie


    Plaża w Kosewie





    W drodze Kosewo- Anastazewo



    Stacja kolejki wąskotorowej w Anastazewie


    Wiatrak w Ostrowie


    Jezioro Powidzkie w Ostrowie



    Postój w Przybrodzinie



    Ścieżka przy torach


    Widok na jezioro Powidzkie


    Radary wojskowe w Ruchocinku


    Qnie w Mielżynie




    79.44 Km 10.00 Km teren
    03:28 H 22.92 km/h
  • 35.14 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Skorzęcin z Marcinem

    Czwartek, 17 kwietnia 2014 · dodano: 17.04.2014 | Komentarze 3

    Dzisiaj razem z Marcinem zaplanowaliśmy trip do Skorzęcina. Jazda od 14- podjechałem po Marcina i w drogę. Na początek postanowiliśmy pojechać pod gnieźnieńskie „3 mosty” obadać poniemieckie budynki kolejowe. Jeden z nich to budynek dawnego dworca towarowego. To pozostałość po okupacji hitlerowskiej. Został zbudowany w latach 1942-43, w ramach niemieckiego „programu Otto”., Drugi budynek to wieża kolejowa. Po eksploracji budowli skierowaliśmy się do Skoja. Trasa wiodła przez Szczytniki Duchowne, Kędzierzyn, NWN, Trzuskołoń, Ćwierdzin i Sokołowo. Gdzieś po drodze mijaliśmy kolesia, który cały czas jechał na tylnym kole, jak i dwóch gości na tandemie :D. Na szosie przed ośrodkiem jak i podczas postoju na molo mieliśmy atrakcję w postaci bardzo nisko latającego helikoptera wojskowego. Pewnie w Powidzu mieli ćwiczenia na wypadek wojny z Putinem :D. Na molo fajnie odpoczęliśmy w promieniach słońca. Były też gadki o rowerowych sprawach ;). Ze Skorzęcina postanowiliśmy nie wracać tą samą trasą, więc pojechaliśmy do Witkowa. Droga minęła ekspresowo- tu ostro przycisnęliśmy z prędkością. W Witkowie wizyta w Biedronce i dalej przez Małachowo i Niechanowo do Gniezna, a stąd już sam przez Dalki do domu.

    Poniemiecki dworzec towarowy



    Wieża kolejowa







    Niecodzienny widok- zazwyczaj przejeżdżamy tam na dole ;)


    Skorzęcin






    158.42 Km 25.00 Km teren
    07:34 H 20.94 km/h
  • 49.19 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Nadwarciańskie rewiry

    Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 13.04.2014 | Komentarze 7

    W końcu dłuższy trip. Razem z Mistrem Jerzym i Marcinem postanowiliśmy wybrać się w nieznane rejony, położone w dalszej odległości od Gniezna.
    Dwuosobową ekipą podjechali po mnie do Mnichowa i ruszyliśmy w kierunku celu wycieczki. Początek przez Czerniejewo do Wrześni. Dalej na Miłosław- bocznymi drogami m.in. przez takie wioski jak Chwalibogowo, Bardo i Murzynowo Kościelne. Po dotarciu do Miłosławia wstąpiliśmy do sklepu na małe zakupy i ruszyliśmy do Bażantarni- którą zwiedzaliśmy w ubiegłym roku razem z Bobikiem podczas wyjazdu na MP w Żerkowie. Tu mieliśmy fajne atrakcje- najpierw podczas ustawiania się do wspólnej fotki usłyszałem szelest- dokładnie taki, jak gdy powietrze ucieka z przebitej opony. Po chwili stwierdziłem, że to dźwięk owada machającego skrzydłami w trawie. Ja tu chciałem biedaczynę uwolnić, rozgrzebuję trawę butem i po chwili z trawy wyleciał bąk :D. Uwił sobie chyba gniazdo w tej trawie, na szczęście zdążyliśmy z Marcinem uciec przed nim ;). Druga atrakcja to spory samiec z ogromnymi rogami, który pięknie pozował nam do zdjęć, a gdy odeszliśmy to patrzył, że mamy przyjść ponownie :D. Po tych atrakcjach ruszyliśmy do Pyzdr, oczywiście omijając trasę wojewódzką. Tu dłuższy postój, bo Jerrego coś brzuch bolał i musiał wypić gorącą herbatę w miejscowym barze. W Pyzdrach skoczyliśmy jeszcze nad port nad Wartą. Fajny, kamienisty zjazd prowadzi do niego ;). Po przekroczeniu Warty zaczął się najlepszy odcinek dzisiejszego tripu- jazda wzdłuż Warty Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym po wale przeciwpowodziowym. Bardzo przyjemnie się nim jechało- trochę piasku po drodze się znalazło, ale przejezdne w całości. Widoki przyjemne dla oka rozciągają się po obydwu stronach szlaku. No i jadąc nim ma się wrażenie totalnej dziczy, gdyż tylko czasami spotyka się pojedyncze domy po bokach. Tak nam minęła droga NSR-em do Zagórowa. Tu nic ciekawego nie spotkaliśmy. Dalej skierowaliśmy się na Ląd, po kilku kilometrach jazdy dość ruchliwą szosą po prawej stronie ukazał nam się widok pocysterskiego opactwa w Lądzie. To jest kurczę kolos, wielkość robi wrażenie ;). Z Lądu do Ciążenia, gdzie robimy fotkę pałacu- niestety tylko sprzed bramy. Jest to dawna letnia rezydencja biskupia, obecnie w zarządzaniu biblioteki uniwersyteckiej Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z Ciążenia już skierowaliśmy się w kierunku Gniezna. Najpierw do Strzałkowa, następnie do Wólki. Po drodze przejazd nad A2-ką i obok słupów energetycznych i od razu przypomniała się wycieczka z Grigorem :D. Dalej Szemborowo i Jaworowo. Tu w czasie robienia fotki pamiątkowej tablicy zadzwonił Sebek z wiadomością, że razem z Anetką będą wracać do Niechanowa i zgadaliśmy się na spotkanie w okolicach Niechanowa. Z Jaworowa do Mierzewa, Karsewa i już byliśmy w Niechanowie. Na wjeździe do miasta urządziliśmy konkurs sprintów- prędkość dochodziła do 40 km/h :D. Po tym tętno nieźle podskoczyło ;). Na wjeździe dołączył do nas Mateusz i we trójkę ruszyliśmy na spotkanie Sebka i Anety. Spotkaliśmy się kawałek za Niechanowem. Czas minął nam na miłych pogawędkach :). Po gadkach i śmichach- chichach pojechaliśmy w kierunku Gniezna. Na koniec tripu były największe jaja :D. Sporo się naśmialiśmy :). W Gnieźnie rundka przez Wenecję, pożegnanie na torach i do domu.

    Kościół i figurka w Bardzie



    Murzynowo Kościelne




    Bażantarnia 






    Pyzdry





    Nowy statyw Jerrego :D


    Widok na Pyzdry z wału nad Wartą


    Widoki z jazdy NSR





    Po równiutkim asfalcie też zdarzyło się pomykać ;)



    Klasztor pocysterski w Lądzie






    Dom z Hollywood :D


    Marina w Lądzie



    Pałac w Ciążeniu


    Szlak nad Powidzkie


    Autostrada A2



    No i słupy :D



    Udało mi się uchwycić CASĘ


    Pamiątkowa tablica w Jaworowie


    Spotkanie wesołej ekipy Bikestats :)



    70.00 Km 15.00 Km teren
    03:22 H 20.79 km/h
  • 39.93 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Po fyrtlach

    Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 11.04.2014 | Komentarze 0

    Po zajęciach zgadałem się z Marcinem- praktycznie jak co piątek. Zbiórka na torach i jazda. Obraliśmy kierunek Jankowo, Wymysłowo do Trzemeszna. Przed Trzemesznem zadzwoniliśmy do Sebka, miał trochę wolnego czasu. Sebastian oprowadził nas po mniej znanych mi rejonach- Mijanowo i Popielewo. W pewnym momencie Marcin i ja nie mieliśmy pojęcia, gdzie jesteśmy ;). Przedzieraliśmy się przez terenowe ścieżki i wyjechaliśmy w Miatach. Jeszcze pogawędka, w czasie której zadzwonił Mr Jerry aka Hulk Hogan z informacją, że dotarł rower ze zmienoną ramą. No to czas było ruszyć mu naprzeciw. Z Miat przez Krzyżówkę do Lubochni- tu na leśnym parkingu poczekaliśmy na Jerrego. Przy okazji pogawędziliśmy o rozmiarach kół i wyszło na to, że nie ma rady- musi wpaść 27,5' :D. Póki co, to odleglejsza przyszłość ;). Nadjechał Pan Jurek, fotka i do Gniezna przez Wierzbiczany i Arkuszewo. Żegnamy się na torach i samotnie przez Dalki do domu.


    136.46 Km 30.00 Km teren
    06:21 H 21.49 km/h
  • 39.93 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Dojazd/ powrót XC Wągrowiec

    Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 7

    Dziś postanowiłem wybrać się do Wągrowca na rozpoczęcie sezonu wyścigów XC w Wielkopolsce. Pogoda od rana piękna, słońce i prawie bezwietrznie. Wyjazd z domu krótko przed 10 i trasa głównie asfaltami. Wiodła ona przez Pierzyska, Łubowo, Dziekanowice, Waliszewo, Kłecko, Wilkowyję, Jabłkowo, Kuszewo, Popowo Kościelne, Sarbię, Jankowo.Po drodze generalnie nic ciekawego się nie działo, czasami dla odmiany od asfaltu trafiłem jakąś leśną ścieżkę. Cała trasa pokonana praktycznie bez postoju i po ok. 3- ech godzinach byłem na miejscu. W Wągrowcu trochę pobłądziłem i sporo czasu szukałem miejsca startu :D. Na miejscu spotykam ekipę Pro Gogli, na czele z moimi serdecznymi kumplami z Poznania- Jackiem i Drogbasem. Także miłych pogawędek nie zabrakło :). Jacek użyczył mi swojego Scotta na pośrednim rozmiarze kół- przejechałem fragment pętli XC. No i powiem jedno- zakochałem się w 27,5”. Po zajęciu pozycji na siodle nie miałem takiego wrażenia jak na 29”- że przednie koło za chwilę zahaczy mi o zęby. Pośrednie koło ma znakomitą przyczepność i stabilność- na pętli tam gdzie tylne koło mojej 26” skakało jak kangur w Australii, pośrednie trzymało się jak przyklejone i nawet nie zająknęło, podjazdy również lepiej wchodzą. A i jeszcze z początku kierownica 700 mm i poczułem się jak na harleyu, ale na ostrych zawijasach świetnie się to sprawuje- rower bardzo ochoczo składa się w zakręty. Rozmiar ramy i geometria również idealne pod mój wzrost- M Scotta z podsiodłówką 430mm a GT- 466- była różnica. Także z dziewiczej jazdy na 27,5” jestem bardzo zadowolony, w przyszłości pewnie przejdę na taki rozmiar. Dzięki Jacek za możliwość przejechania się ;).

    Po zawodach droga powrotna prawie identyczna jak w pierwszą stronę, z małym jedynie wyjątkiem- za Popowem Kościelnym źle skręciłem i do Kłecka dojechałem przez Jaroszewo. Na rynku w Kłecku czekał na mnie Marcin i wspólnie dokręciliśmy do Gniezna przez Waliszewo, Dziekanowice, Łubowo i Pierzyska. Powrót był mega szybki- prędkość rzadko schodziła poniżej 25 km/h- i to po wyścigu XC! Tak lekko i świeżo mi się jechało, że byłem zaskoczony :D. I to na tyle z dojazdu i powrotu- wyścig w drugim wpisie :).

    Fotki z trasy