Info

avatar Tutaj swoje kilometry opisuje micor z Gniezna. Nakręciłem już 57537.78 km z Bikestats w tym 19559.98 km w terenie- co daje 34.00% poza asfaltami. Jeżdżę ze średnią prędkością 21.69 km/h. Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Bike kumple

Mój klub

Strava

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy micor.bikestats.pl

Archiwum bloga

104.70 Km 40.00 Km teren
04:54 H 21.37 km/h
  • 36.86 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Turystyczne walory Ziemi Pałuckiej

    Niedziela, 9 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 7

    Plan na dzisiejszy wypad siedział mi w głowie chyba od środy :). Rano telefon do Pana Jurka, czy ma ochotę kręcić ze mną. Przystał na propozycję tripu i o 10:30 spotkaliśmy się na torach. Z Gniezna wyjechaliśmy w kierunku Gołąbek, po drodze mijając Wełnicę i śmigając lasem Dębówieckim. Na plaży w Gołąbkach zrobiliśmy postój na kanapki i wygrzewając się w słońcu, które pięknie dzisiaj grzało już od samego rana ;). Z Gołąbek na Dolinę rzeki Gąsawki, po drodze mijając jeziora Przedwieśnia i Wieśniata. Po dotarciu do Doliny Gąsawki postanowiliśmy obadać, czy ścieżka turystyczna jest już przejezdna. Okazało się, że jest już całkowicie sucha- co mnie trochę zaskoczyło, no i można spokojnie ją objechać. Tak więc ruszyliśmy po ścieżce pełnej korzeni, wspinając się na podjeździe, przejeżdżając przez mostek. Wyjechaliśmy przy jeziorze Oćwieckim i stąd obraliśmy kierunek na Chomiążę Szlachecką, aby zobaczyć Ośrodek Wypoczynkowy "Gród Piasta". Byłem tu pierwszy raz w ubiegłym roku, Pan Jurek natomiast pierwszy raz był dzisiaj. Obfociliśmy "Gród Piasta" i skierowaliśmy się w dalszą drogę do Wenecji. Przez Wenecję tylko przelatujemy i jedziemy do kolejnego celu tripu- przystanek z tarasem widokowym przed Gąsawą, z którego rozciąga się widok na jezioro Godawskie. Tutaj focimy i robimy dłużsży postój na posilenie się. Dalej to Gąsawa i już kierunek na Dębówiec. Od Gąsawy aż do lasu jechaliśmy z wmordewindem, który nas wychładzał, a mnie już masakrycznie denerwował ;). Na skraju lasu robimy kolejny postój na popas. Patrzymy, a tu jedzie jakiś rowerzysta- powiedzieliśmy sobie 'Cześć' i pojechał. W oczy rzucił mi się coś znajomy rower i po chwili namysłu mówię do Mistra Jerrego, że to Hyluś jechał :). Uświadomiłem to sobie, gdy już odjechał od nas. Pozdro Hyluś! ;). Droga do Gniezna to już ukojenie po wmordewindzie. W dużej części przez las i Wełnicę. Przejazd obok katedry, Wenecja i pożegnanie na torach.

    Wyszła całkiem fajna trasa ze sporą ilością terenu i po ekstra Pałuckich rewirach. Piękne widoki i nawet niezłe wzniesienia są w tych okolicach. Trzeba odwiedzać! ;)

    Grób napoleońskiego żołnierza



    Gołąbki


    Dolina rzeki Gąsawki










    Mini "Szalony Drwal" w dolinie Gąsawki ;)




    Ośrodek wypoczynkowy "Gród Piasta"





    Przystanek z punktem widokowym...


    ...a z góry Pałuckie krajobrazy





    Gąsawa



    Polecam wszystkim! :)



    125.13 Km 45.00 Km teren
    05:57 H 21.03 km/h
  • 39.93 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Mostek nad Wełną, Puszcza Zielonka i PK Promno

    Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 08.03.2014 | Komentarze 7

    Plan na dzisiejszy trip powstał w mojej głowie już kilka dni temu, a pretekst dał Piotras, który to obfocił mostek nad rzeką Mała Wełna w okolicach Pawłowa Skockiego. W piątek wieczorem zgadałem się z Mistrem Jerrym na wspólny wypad w tamte okolice. Zbiórka o 10:00 na torach i jazda po Mateusza, który czekał na Poznańskiej. Stąd już we trójkę ruszyliśmy do Kiszkowa, a trasa była z początku mega nudna- przed nami było 30 km po asfalcie i w dodatku wiał wmordewind, który troszkę nas ochładzał. W Kiszkowie wstąpiliśmy na wieżę przy Stawach Kiszkowskich, gdzie znajduje się Ostoja Ptactwa Wodnego. No i rzeczywiście, dziś tego ptactwa było na stawach sporo. Dalej z Kiszkowa już rzut beretem do Pawłowa Skockiego i kawałek polną drogą w stronę Wysokiej. Dojechaliśmy do jakiegoś małego wiaduktu i dalej troszkę na czuja przez szuter, pola, łąki i nawet torami kolejowymi docieramy nad owy mostek nad Małą Wełną- cel wyjazdu osiągnięty ;). Focimy, przechodzimy na drugą stronę i z powrotem, nawet wynajdujemy zabawę w postaci rzucania kamieni do wody :D. Wracamy torami kolejowymi do pierwszego mini wiaduktu, na szuterek i powrót do Pawłowa. Dalej obieramy kurs na Dąbrówkę Kościelną, gdzie zrobiliśmy dłuższy postój na ławeczkach. Po najedzeniu się i wygrzaniu w marcowym słońcu ruszyliśmy w stronę Bednar, po drodze mijając głaz pamięci prof. Bogusława Fruzińskiego oraz zwiedzając Rezerwat "Klasztorne Modrzewie". Dalej to droga traktem Bednarskim do Bednar, Wronczyn i wyjeżdżamy na stacji w Promnie. Stąd skierowaliśmy się nad jezioro Dębiniec i postój na fotki. Przecinamy asfalt Pobiedziska- Kostrzyn i jedziemy fajnymi wąwozami obok jeziora Drążynek (chyba ;) ), kierujemy się na Kociałkową Górkę i myk w teren na podbój kolejnych wąwozów. Przejeżdżamy też obok fajnej górki, z której zjeżdżaliśmy w październiku razem z Kubą i Piotrasem- muszę tu zawitać ;). Z Kociałkowej na Zbierkowo i asfaltem do Wierzyc. Tutaj żegnam się z Panem Jurkiem i Mateuszem- oni pojechali na grochówkę, ja natomiast nie mogłem posiedzieć z nimi, gdyż obiecałem babci, że wpadnę na kawę i sernika- MNIAM! ;). Tak więc pożegnałem ekipę i samotnie ruszyłem do Gniezna. Lasem przez Przyborowo i Leśniewo do Pawłowa i dalej przez Gębarzewo do Gniezna. U babci miałem duży popas- barszcz ukraiński, kawa, pyszny sernik- energia od razu przyszła :). Po żarełku wyruszyłem do domu już przy zapadających ciemnościach- przez miasto i Dalki do domu. 

    Jeszcze w Promnie zaczęło mi uciekać powietrze z tylnego koła, na szczęście powoli i po dopompowaniu dało się dojechać do domu. Po zdjęciu dętki okazało się, że przetarła się przy wentylu, ale jakoś dziwnie, bo od strony felgi. Jako, że miałem nową to wymieniłem, bo stara miała już 5 łatek i pokrzywiony wentyl- urok Presty. Nowa dętka ma zawór samochodowy ;).

    Ostoja Ptactwa Wodnego "Stawy Kiszkowskie"








    Mostek nad rzeką Mała Wełna




    Dąb papieski w Dąbrówce Kościelnej





    Puszcza Zielonka









    Nad jeziorem Dębiniec




    Wygrzewając się w marcowym słońcu




    61.07 Km 30.00 Km teren
    02:41 H 22.76 km/h
  • 42.17 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Terenowa pętla Micora

    Piątek, 7 marca 2014 · dodano: 07.03.2014 | Komentarze 2

    Standardowa rundka przez Wierzbiczany i Jankowo. Przy powrocie odwiedziny u babci na kawę i ogórkową ;). Dojazd jak i powrót przez Gębarzewko i Las Miejski.
    Kategoria 50-100 Km


    76.72 Km 40.00 Km teren
    03:36 H 21.31 km/h
  • 31.86 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Skorzęcin z Marcinem

    Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 02.03.2014 | Komentarze 7

    Dzisiaj z rana miałem zajęcie w postaci doregulowania przerzutek w Marcina Authorku, którego zostawił w piątek u mnie- wymienił manetki i kasetę (przeszedł na 9 rzędów). Pojechałem Authorem na krótki test do Baranowa i przy powrocie do domu spotkałem Pana Jurka i Mateusza, którzy śmigali na las Czerniejewski. Normalnie ma Pan mega minusa za to, że mnie pan nie poznał! Chwilkę pogadaliśmy i wróciłem do domu na ciepłą herbatkę. Później zadzwonił Marcin z informacją, że dzisiaj jest wolny i przyjedzie po rower. Trzeba potestować nowe części, więc zgadaliśmy się na wypad do Skorzęcina. Chwila na ogarnięcie i jazda po Marcina. Dojazd do Skoja wybraliśmy wariantem terenowym przez Szczytniki, Lubochnię, Krzyżówkę, Gaj i piękne leśne dukty. W Skorzęcinie na molo urządziliśmy postój na fotki i banana. A wiary dzisiaj w Ośrodku wuchta- obydwoje stwierdziliśmy, że to przez otwartą budkę z goframi :). Zjechali się też motocykliści i był też mały, stary, narwany i zielony VW Polo, który miał kosmicznie głośny wydech i robił więcej hałasu niż prędkości :D. Drogę powrotną obraliśmy przez Sokołowo, Nową Wieś Niechanowską i Kędzierzyn. Marcina eskortowałem pod sam dom i dalej wzdłuż Wrzesińkiej i przez Gębarzewko do domu.







    I na koniec muszę się pochwalić- Marcin dzisiaj podarował mi koszulkę rowerową- firmową GT. Kiedyś na nią polowałem na allegro, aczkolwiek są one tak rzadkie, że pojawiają się raz na ruski rok. Dobry krój, eleganckie barwy i piękna włoska robota De Marchi- klasa sama w sobie. Dzięki wielkie raz jeszcze Marcin! ;)




    127.31 Km 60.00 Km teren
    06:12 H 20.53 km/h
  • 42.17 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Promno/ Puszcza Zielonka z BS Ziomalami

    Sobota, 1 marca 2014 · dodano: 01.03.2014 | Komentarze 9

    Wczoraj Grigor zarzucił pomysł na jazdę po Puszczy Zielonce i okolicach Dziewiczej Góry. Wieczorem zgadaliśmy się na kolejny wspólny trip. Z rana pobudka i po wyjrzeniu przez okno oraz zobaczeniu mega mgły i może 1*C na termometrze wiedziałem, że będzie się jechać ciężko z początku, ale mgła to znak dobrej pogody w dzień ;). I tak po ogarnięciu rzeczy wyruszyłem ok. 8:30 na spotkanie Grigora i Piotrasa. Punkt spotkania ustaliliśmy w okolicach Zbierkowa. Na dojazd wybrałem wariant terenowy przez Baranowo i Leśniewo do Wierzyc. Już po 2- óch km rękawice zrobiły się siwe od wilgotnej mgły, a okulary parowały i musiałem wrzucić je w kieszeń. Z Wierzyc już do miejsca zbiórki przez Gołunin i w las do Zbierkowa. Zajechałem, a chłopaków nie widać- po telefonie okazało się, że pojechali kawałek dalej- na szczęście niedaleko i po minucie zobaczyłem sylwetki Piotrasa i Grzecha na horyzoncie :). Po przywitaniu ruszyliśmy na podbój PK Promno, gdzie zażyliśmy odpowiedniej dawki terenowej zabawy na zjazdach i podjazdach, na jezdnym szybkim zjeździku solidnie podskoczył mi tył bika- opanowane ;). W końcu zajechaliśmy nad Jezioro Dębiniec, gdzie zrobiliśmy krótki postój na fotki i banany i dalej ruszyliśmy w kierunku Puszczy Zielonki. Przejechaliśmy przez Kołatę i wpadliśmy na singiel przy Jeziorze Kołatkowskim- przejezdny, ale w pewnych momentach trzeba wykazać się na nim dawką techniki. Singielkiem dojechaliśmy do Tuczna, gdzie Piotras odłączył się od nas i pognał odwiedzić rodzinkę, a ja wraz z Grigorem pognaliśmy w stronę Dziewiczej Góry. Po drodze przejeżdżając nieopodal takich wiosek jak np. Czernice czy Mielno. Na Dziewiczej stwierdziliśmy, że podejmujemy próbę podjechania na szczyt Killerem. Grigor ruszył pierwszy, ja za nim, patrząc jaką ścieżką jechać. W końcu Grzechu już nie raz Killera podjechał, to najlepiej wiedział, która ścieżka jest dobra, żeby podjechać. No i stało się! Pierwszy raz w życiu podjechałem Killerka od początku do końca! Było momentami ciężko, ale siła nóg i woli dała radę w 100%. No i po wjechaniu tętno skoczyło niesamowicie do góry, dawno nie miałem takiego uczucia, że serducho chciało wyskoczyć z klaty :D. Pod wieżą urządziliśmy dłuższą przerwą na drugie śniadanie. Przy okazji obadałem nowy licznik Grigora- wypaśną Sigmę ;). Po relaksie pora na zjazd. Ja oczywiście wybrałem myk Killerkiem, Grigor natomiast pognał inną ścieżką. Z Dziewiczej skierowaliśmy się najpierw do Zielonki przez Annowo i Potasze a następnie do Dąbrówki Kościelnej. Tu też chwilka na małe żarełko i dalej w drogę. W zasadzie od ładnych kilkunastu kilometrów kręciliśmy znanymi mi drogami, z Dąbrówki dojechaliśmy do Bednar, gdzie rozstałem się z Grigorem i pognałem dobrze znaną trasą Poznańskiego Ringu. Przez Wronczyn do Promienka, dalej Promno, Pobiedziska, Gołuń, Wierzyce, serwisówką S-5, Pierzyska i terenem przez Baranowo do domu. Odcinek od Promienka do domu jechałem już nieźle wymęczony i prawie na odcince prądu. Nogi już nie chciały kręcić, jechałem chyba tylko siłą woli :). 

    No i kolejny wspaniały trip w równie wspaniałym towarzystwie Piotrasa oraz Grigora wpadł pozytywnie. Oby tak dalej panowie, lubię z Wami kręcić kaemy, zawsze jest wesoło i w ogóle w towarzystwie nie czuć zmęczenia. Dzięki!









    54.48 Km 15.00 Km teren
    02:30 H 21.79 km/h
  • 42.56 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Na koniec lutego\ Tysiączek

    Piątek, 28 lutego 2014 · dodano: 28.02.2014 | Komentarze 2

    Po zajęciach. Standardowa pętla terenowa przez Wierzbiczany oczywiście z zahaczeniem o skarpę i Jankowo. Powrót przez Strzyżewo i Wełnicę- tym sposobem pękło mi tysiąc km w lutym- niezły wynik :). Dzisiaj GieTek dostał nowe chwyty, takie same piankowe jak poprzednio i od razu pewność chwytu i komfort nadgarstków poprawiły się znacząco. No i jest już tak ciepło, że już 3 raz jechałem w krótkich rękawiczkach i chustce pod kaskiem zamiast zimowej czapki i jest całkiem ciepło w takim ubraniu.
    Kategoria 50-100 Km


    59.54 Km 25.00 Km teren
    02:55 H 20.41 km/h
  • 39.58 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Wierzbiczany z Marcinem

    Wtorek, 25 lutego 2014 · dodano: 25.02.2014 | Komentarze 0

    Dzisiaj po zajęciach zgadałem się z Marcinem na wspólne terenowe kręcenie. Najpierw jazda po Marcina i dopompowanie Tory, na stację zmienić ciśnienie w oponach i dalej już jazda na Wierzbiczany. Tu oczywiście zjazdy, podjazdy, standardowo skarpa i dalej w kierunku Jankowa. Krótki postój na plaży, następnie pod górę i postanowiliśmy obadać najfajniejszy zjazd tutaj. O dziwo był suchy i nawet nie wyżłobiony przez wodę więc pokusiliśmy na zjazd. Następnie podjazd znany z maratonu, kierunek Jankówko i terenem do Gniezna. Odprowadziłem Marcina pod dom i sam pognałem do domu wzdłuż Wrzesińskiej i przez Gębarzewko. No i zarówno Marcin jak i ja jesteśmy zadowoleni z Race Kingów, oponki fajnie się toczą i w terenie lecą bardzo przyzwoicie. Jeszcze po zmniejszeniu ciśnienia- 2.2 przód i 2.4 tył idą jeszcze lepiej i amortyzują nierówności prawie jak full z niewielkim skokiem :).

    55.51 Km 15.00 Km teren
    02:26 H 22.81 km/h
  • 36.15 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Terenowe szaleństwa

    Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 3

    Dzisiaj pogoda idealna na jazdę- od rana słońce i ciepło. Jako, że w terenie już od kilku dni sucho, to znów obrałem kierunek Jankowo i Wierzbiczany, czyli mój teren :). Dojazd do Jankowa spoko asfaltem i myk na szuterek do ośrodka. Zaliczyłem zjazd przy plaży, ludzie mieli pewnie niezłą atrakcję ;). Dalej podjazd i kierunek na skarpę. 2 razy zrobiłem podjazd i 1 raz zjazd, singielek i w celu urozmaicenia przejazd przez strumyk. Pojawiła się woda i był fajny chlup jak przejeżdżałem ;). Krótki podjazd i odkryłem szary szlak. No nic, jeszcze nim nie jechałem to musiałem go sprawdzić. Jechałem spoko leśną ścieżką, ktora doprowadziła mnie do Miat. Stąd skierowałem się na Krzyżówkę i skręciłem w las do Lubochni. Tu trochę błota było, ale nie przeszkadzało mi to wogóle, bo rower i tak był do mycia ;). Z Lubochni do Gniezna przez Wierzbiczany, wizyta na stacji i do domu. Udana terenowa jazda ze słuszną dawką frajdy :). No i jeszcze slowo o nowych oponach- Race King 2.0. Pierwszy raz jechałem na nich wczoraj. Pierwsza myśl- to nie wydaje żadnego dźwięku na asfalcie i gładko się toczy. Obawiałem się jak to spisze się w terenie- wszak balon wąski, węższy nawet od Karmy. Po dzisiejszej jeździe mogę powiedzieć, że pozytywnie mnie zaskoczyły. Mimo, że są takie wąskie to w terenie także fajnie idą. Na ubitym tak samo jak po asfalcie, piasek też bez zarzutu, na lekkim błocie lepiej niż przypuszczałem. Podjazdy i zjazdy również bez zająknięcia. Jedyne co, to czeka mnie zabawa z dobieraniem ciśnienia i będzie OK jak znajdę właściwe.
    Kategoria 50-100 Km


    131.53 Km 35.00 Km teren
    06:09 H 21.39 km/h
  • 57.29 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Osowa Góra Bikestatowo

    Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 4

    Na początku tygodnia Piotras wpadł na pomysł wspólnego tripu w kierunku Mosiny i Osowej Góry. Ekipa się zebrała i mogliśmy pomykać. W sobotę rano wyjazd na dworzec, gdzie umówiłem się na spotkanie z Mistrem Jerrym. Kupowanie biletów na pociąg do Kobylnicy (za rower zapłaciłem więcej niż za siebie :D). Wysiadka na dworcu w Kobylnicy, gdzie czekał za nami Grigor i dalej jazda na spotkanie z Piotrasem. Chwilę czasu jeszcze mieliśmy, więc skoczyliśmy zobaczyć rozlewiska Cybiny- fajny klimat tu jest ;). Spotkanie z Piotrasem i dalej w czterech jazda nad Maltę, gdzie dołączył do nas Bobiko. Z Malty przedzieramy się kawałek miejską dżunglą Poznania, by po chwili wbić się na Nadwarciański Szlak Rowerowy. Z racji słonecznego tygodnia szlak był prawie całkowicie suchy i pomykało się bardzo przyjemnie. No i Poznań kolejny raz pozytywnie mnie zaskoczył, gdyż w życiu nie przeszłoby mi przez myśl, że prawie w środku miasta można śmigać pięknymi duktami i to przy samej Warcie ;). Tak minęła droga do Lubonia, gdzie jazda sprawiała mega frajdę. Singielki, korzenie, pomiędzy drzewami. Jechało się wyśmienicie- można było przycisnąć i dość szybko kręcić tędy ;). Wyjechaliśmy w Puszczykowie i dalej do celu- Osowej Góry. Pod wieżę podjechaliśmy inną drogą niż dotychczas tam przyjeżdżałem, z długim asfaltowym podjazdem- podjeżdżało się ciężko, w dodatku z Grigorem śmialiśmy się z byle czego, także nie ułatwiało nam to podjazdu :D. Przy wieży długi postój na posilenie, myk do góry, fotki. Po przerwie zjazd Pożegowską, z którego zjeżdżamy napędzani jedynie siłą grawitacji. Powrót obraliśmy asfaltami przez Rogalin i Mieczewo. Tu pożegnaliśmy się z Bobikiem a my dalej ruszamy na Kamionki i Koninko. Następnie Gądki, Trzek i Kostrzyn. Tu chwila przerwy. Kawałek dalej żegnamy się z Piotrasem i Grigorem i obieramy kierunek do Gniezna. Od Kostrzyna pomykaliśmy praktycznie całą drogę wzdzłuż S-5 m.in. przez Iwno i Wierzyce.

    Sobota spędzona na maksa rowerowo i znów w zajebistym towarzystwie! Dzięki!























    42.96 Km 8.00 Km teren
    01:56 H 22.22 km/h
  • 36.86 km/h Max
  • Bike: Lawinka

    Jankowo, Wierzbiczany

    Piątek, 21 lutego 2014 · dodano: 21.02.2014 | Komentarze 0

    Dzisiaj założenie miałem takie, że pojadę spokojnie w kierunku Lubochni i Jankowa, sprawdzę czy sztury powysychały. Miałem też ochotę odwiedzić skarpę nad Wierzbiczańskim. Początek spokojnie przez Dalki, Osiniec, Lubochnię i dalej w kierunku lasu. Asfalt się skończył i moim oczom ukazał się suchutki szuterek. Ekstra, w końcu trochę pokręcę w terenie! :) Zachęcony takim stanem leśnych ścieżek skręciłem na skarpę. Tu także sucho no i frajda była na singielku. Pokusiłem się nawet na fajny zjazd i podjazd- pokonane bez problemu. Ze skarpy zahaczyłem jeszcze o plażę w Jankowie i dalej przez Jankówko do Gniezna i do domu. Dzisiaj jazda dała mi sporo frajdy, super uczucie w końcu pomykać w terenie- to żywioł mój jak i roweru!
    Kategoria <50 Km